Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 20 maja 2024 18:39
Przeczytaj!
Reklama

Do więzienia za opowiadanie dowcipów! Prawdziwa historia

Podziel się
Oceń

Adam Sznejfeld, senator wybrany z naszego okręgu wyborczego, wysłał niedawno pismo do premiera Donalda Tuska. Domaga się w nim karania za tzw. „mowę nienawiści” i ścigania takich przypadków z urzędu. Ponadto wprowadzenia „rozszerzonej ustawowej definicji mowy nienawiści”. Zapewne szef rządu jeszcze nie zdążył na niego odpowiedzieć, a już sędzia Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe skazał jednego z członków Fundacji Pro-Prawo do Życia na rok ograniczenia wolności i zapłatę nawiązki w wysokości 15 tys. zł, mimo że ten przytoczył publicznie tylko to, co przeczytał w zachodnich czasopismach medycznych. W jakim kierunku to wszystko pójdzie? Odpowiedź przynosi historia. Sięgnijmy zatem do czasów, w których m.in. ojciec eurodeputowanego Włodzimierza Cimoszewicza (Koalicja Europejska PO PSL SLD .N Zieloni) i brat Adama Michnika budowali na ziemiach polskich komunistyczny totalitaryzm. Jak wówczas wyglądała walka z mową nienawiści?

Już na wstępie należy zaznaczyć, że komuniści posługiwali się wówczas terminem „rozsiewanie wrogiej propagandy”. Definicja „mowa nienawiści” upowszechniła się natomiast znacznie później. Warto przy tym wspomnieć, że ogromna w tym zasługa Jerzego Urbana – rzecznika komunistycznego rządu w latach 80., który właśnie w ten sposób oceniał Msze święte odprawiane przez księdza Jerzego Popiełuszkę. Kapłan ten był torturowany, a następnie zamordowany w bestialski sposób. Mowa tu o czasach, w których obecny eurodeputowany Leszek Miller piął się po wysokich szczeblach partyjnej kariery w PZPR (partia komunistyczna). 

Pod definicję „rozsiewania wrogiej propagandy” (współcześnie „mowa nienawiści”) podciągano wówczas m.in. opowiadanie dowcipów politycznych. Tego typu wypowiedzi, zdaniem przedstawicieli władzy ludowej, były szczególnie niebezpieczne i zagrażały podstawom systemu komunistycznego. Konsekwencją takiego myślenia stało się skazywanie domorosłych satyryków na kary pozbawienie wolności, które odbywane były w więzieniach i obozach pracy. Taki los spotkał m.in. Romana Erdmanna - mieszkańca Ziemi Krajeńskiej. Mężczyzna był pracownikiem PKP.

Informacje o jego satyrycznych popisach, które odbywały się m.in. na terenie Krajenki i w pociągach, na skutek donosów informatorów trafiły w końcu do organów ścigania, które zdecydowały się na zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania. Zdaniem prokuratora Michałkiewicza, Roman Erdmann rozpowszechniał „fałszywe wiadomości, mogące wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa Polskiego i obniżyć powagę jego naczelnych organów przez opowiadanie ordynarnego dowcipu, którego sensem i istotą było między innymi stwierdzenie, że Polska nie jest państwem suwerennym”.  

Roman Erdmann na rozprawę oczekiwał w więzieniu w Chojnicach. Tymczasowym aresztowaniem, jak uzasadnił prokurator Michałkiewicz, zapobieżono możliwości „mataczenia” w śledztwie. W tym miejscu należy wyjaśnić, że „istotną szkodę interesom Państwa Polskiego” czynił opowiadany przez Erdmanna dowcip o Stalinie i córce Bieruta. W wielkim skrócie treść żartu wyglądała następująco. Córka Prezydenta Bieruta namawiała przywódcę ZSRR do zdjęcia ubrania i wspólnej kąpieli. Stalin przystał na to z ochotą, rozebrał się jednak tylko do kąpielówek. Kobieta nalegała więc dalej, by i te zdjął. Stalin tak uczynił, wszedł do wody i ponownie zaczął nawoływać kobietę do wspólnej kąpieli. W reakcji usłyszał od córki Bieruta, że ta wcale nie miała na to ochoty, chciała jedynie zobaczyć jaki ch... Polską rządzi.

Dochodzenie w sprawie Erdmanna, które toczyło się pod zarzutem „rozpowszechniania nieprawdziwych wiadomości”, prowadził Bogusław Borodzicz z Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Bydgoszczy. To właśnie on 4 lipca 1950 roku sporządził akt oskarżenia. Stwierdził w nim m.in., że „oskarżony uwłaczał czci i powadze premierowi rządu ZSRR Generalissimusowi Jozefowi Stalinowi” i tym samym naruszył art. 22 tzw. małego kodeksu karnego. Materiał oskarżenia opierał się na zeznaniach dwóch świadków. Mowa tu o słuchaczach dowcipów, mieszkańcach miejscowości Skórka i Wierzchowo. 

Przygotowaną wersję aktu oskarżenia zatwierdził prokurator Masojada i sprawa trafiła do sądu. Przewodniczącym składu orzekającego Sądu Apelacyjnego w Bydgoszczy, który rozpatrywał sprawę, był sędzia Dąbrowski. Oskarżycielem zaś prokurator Strzałkowski. Po przeprowadzeniu postępowania, 1 września 1950 roku skazano Romana Erdmanna na 10 miesięcy pozbawienia wolności. Warto podkreślić postawę oskarżonego, który rezolutnie przyznał się do winy „w całej rozciągłości”.  

Czego uczy ta historia? Oczywiście ukazuje ona przede wszystkim to, że wolność słowa ma ogromną wartość. Dlatego należy bać się polityków, którzy w każdych czasach postulują jej ograniczenie. Należy przy tym pamiętać, że Stalin także ładnie się uśmiechał. Co więcej, rozdawał dzieciom cukierki. W tym samym czasie pretorianie bezpieki rozdawali razy tym, którzy pragnęli jedynie wolności. Historia lubi się powtarzać. W zasadzie robi to już na naszych oczach.

Informacja o Marianie Cimoszewiczu m.in. tu: za prof. dr hab. Jerzy Robert Nowak

Marian Cimoszewicz - ojciec Włodzimierza Cimoszewicza. Był w Informacji Wojskowej. (niezlomni.com)

 Czy Marian Cimoszewicz – ojciec Włodzimierza Cimoszewicza jest zbrodniarzem komunistycznym? | Pressmania

O rozliczeniu morderców ks. Jerzego: Dezubekizacja niedoskonała. Morderca ks. Jerzego Popiełuszki spokojny o swoją emeryturę (pch24.pl)

źródła artykułu: materiały archiwalne IPN


Napisz komentarz
Komentarze
Poseł 29.01.2024 08:10
I jak to jest, że złodziej krzyczy najgłośniej: łapać złodzieja! Mądrość ludowa to skarbnica.

słabe opady deszczu

Temperatura: 16°CMiasto: Złotów

Ciśnienie: 1012 hPa
Wiatr: 7 km/h

ReklamaMarcin Porzucek - Poseł na Sejm RP
KOMENTARZE
Autor komentarza: NaturaTreść komentarza: Znajomego kot odnalazł się po 7 tygodniach we wsi nieopodal Złotowa. Kot miał zerwane futro z grzbietu, prawdopodobnie był porwany przez dużego ptaka.Data dodania komentarza: 20.05.2024, 00:16Źródło komentarza: W powiecie złotowskim znikają koty!Autor komentarza: Miasto do wymarciaTreść komentarza: Ale jak mawiał towarzysz Stanisław, kumpel nowego burka - po co? No po co, na ch.. wam te zdroje?Data dodania komentarza: 19.05.2024, 16:39Źródło komentarza: Koniec marki Złotów Wielkopolskie Zdroje?Autor komentarza: Do KrajanaTreść komentarza: Ważne jest to na jakim etapie jesteśmy teraz. Należymy do Wielkopolski. Marka Złotów.Wielkopolskie Zdroje jest już znana i bardziej nośna. Gdyby pociągnąć temat zdrojów w Złotowie, to moglibyśmy być 1-wszym w Wielkopolsce uzdrowiskiem.Data dodania komentarza: 19.05.2024, 10:00Źródło komentarza: Koniec marki Złotów Wielkopolskie Zdroje?Autor komentarza: KrajanTreść komentarza: Czy nie lepiej nazwać toKrajeńskie Zdroje.nazwa historyczna.awielkopolskie?Złotów ma tyle wdpólnego z Wielkopolską że zostało wcielone do tego woj w 1997 roku przez senatora Rzemykoeskiego i tyleData dodania komentarza: 19.05.2024, 08:51Źródło komentarza: Koniec marki Złotów Wielkopolskie Zdroje?Autor komentarza: Złotów. NICTreść komentarza: Naprawdę szkoda, szmat czyjejś roboty wyrzucony w błoto. Naprawdę z poklaskiem złotowian? Ktoś już tu pisał o mieście głupich ludzi.Data dodania komentarza: 17.05.2024, 23:40Źródło komentarza: Koniec marki Złotów Wielkopolskie Zdroje?Autor komentarza: BodzioTreść komentarza: On teraz będzie krzyczał wszędzie przez 5 lat. :-)Data dodania komentarza: 17.05.2024, 20:14Źródło komentarza: III Złotowski Piknik Historyczny - program
Reklama
Reklama