Oczywiście odpowiedź na to pytanie należy do odpowiednich służb (np. ABW). To właśnie one powinny interweniować w razie zagrożenia funkcjonowania państwa. Niewątpliwie z takim przypadkiem mamy do czynienia od kilku tygodni na terenie powiatu złotowskiego. Masowe zwolnienia lekarskie w policji, a następnie w wymiarze sprawiedliwości, spowodowały paraliż tych instytucji, paraliż państwa! Nie może być w tym przypadku! Kto zatem odpowiada za ten stan rzeczy?
Na wstępie należy odrzucić wersję o skorumpowanych lekarzach, którzy wystawiają lewe zwolnienia. Złotowska prokuratura, znana z dociekliwości i bezwzględności (np. wobec "bandy nasypowych złodziejaszków") bez trudu wykryłaby bowiem tego rodzaju oszustwa i upubliczniła na zlotowskie.pl. W grę musi wchodzić zatem coś bardziej poważnego. Pierwsze skojarzenie to zamach na instytucje państwowe ze strony obcych służb lub konsekwencje obrzędów miłośników tradycyjnej religii na Haiti.
Od kilku tygodni pracownicy wymiaru sprawiedliwości uspokajają, stosując zasłonę dymną, którą powielają bez głębszej analizy media. Jak wynika np. z jednego komunikatów: "pracownicy Sądu Rejonowego w Złotowie przyłączyli się do ogólnopolskiej akcji", którą najprościej ująć w słowach "L4 na zawołanie". Dziennikarski nos podpowiada, że to ściema, której celem jest uniknięcie paniki w społeczeństwie. Dlatego nie powinniśmy przyjmować bezkrytycznie, że to tylko protest, że wcale nie są tacy chorzy, że czują się dobrze i chodzi im tylko o podwyżki. Nie powinien nas też zmylić kształt brzuszków niektórych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Przeprowadziliśmy bowiem dziennikarskie śledztwo (na złotowskim basenie), z którego jasno wynika, że nie jest to "puchlinka głodowa", wywołana na skutek niedożywienia żyjących w skrajnym ubóstwie funkcjonariuszy. Co zatem się dzieje?
Anonimowi internauci (nie mylić z anonimowymi alkoholikami) wskazują na Władimira Putina, przypominając m.in. historię Jurija Szczekoczichina, który został otruty przez nieznanych sprawców. Ten przykład nie został przywołany przypadkowo. Jurij Szczekoczichin był bowiem redaktorem jednej z gazet, a to rodzi skojarzenie, że jakiś ruski agent (po policjantach i pracownikach wymiaru sprawiedliwości) mógłby zaatakować najsłynniejszego dziennikarza ziemi złotowskiej, którego łysa glaca świeci niczym księżyc w pełni. Zdaniem wojskowych analityków Władimir Putin właśnie od tego rozpocząłby wojnę hybrydową na Złotowszczyźnie. Dlatego zanim ABW zajmie się pomorem w policji i wymiarze sprawiedliwości, powinna dyskretnie zbadać kupkę pana redaktora łysego jak kolano. Oczywiście pod kątem zatwardzonka lub sraczki, która może być pierwszym objawem działalności ruskiej agentury.
ABW - w związku z pogorszeniem się stanu zdrowia funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości, powinna przesłuchać również lokalnych obrońców demokracji. Przypomnieć należy, że to właśnie oni, i to z dużym wyprzedzeniem, palili świece pod budynkami sądów. To może sugerować, że coś wiedzieli, i tylko zwyczajnie za wcześnie rozpoczęli uroczystości pogrzebowe. Inna hipoteza wskazuje, że pod sądami mogły się odbywać jakieś obrzędy "wudu", których efekty obserwujemy od kilku tygodni. Postronni świadkowie twierdzą, ze wielokrotnie padały słowa "sądy muszą być wolne". Czy wolne znaczyło puste? to muszą wyjaśnić funkcjonariusze ABW.
Co się dzieje ze zdrowiem funkcjonariuszy publicznych? Na co chorują i czym została wywołana epidemia? Kto stoi za paraliżem instytucji publicznych? Dlaczego lekarze milczą na temat powodów absencji urzędników? Te i inne pytania pozostają otwarte. My tymczasem prowadzimy dziennikarskie śledztwo. Ustalimy m.in. gdzie przebywają ciężko chorzy funkcjonariusze publiczni ze złotowskiego sądu. Ponadto wyjaśnimy, co podano chorym policjantom, bo ostatnio nastąpiło ich cudowne uzdrowienie, a Kościół katolicki zaprzeczył, że stało się tak za pośrednictwem św. Michała Archanioła - patrona policji.
Prosimy o wszelkie informacje na ten temat. Zapewniamy dyskrecję!
Napisz komentarz
Komentarze