To nie jest scenariusz filmu – to dzieje się właśnie w Złotowie.
Biuro Promocji, mieszczące się w sali operacyjnej Urzędu Miasta, było miejscem, gdzie mieszkańcy mogli uzyskać informacje, a turyści dostawali upominki związane z miastem, jego instytucjami i wydarzeniami. Materiały, piśmiennicze, grafiki, plakaty, ulotki, wszelkiego rodzaju tzw. gadżety czyli maskotki, smycze, długopisy, notesy, kredki – wszystko, co przez lata budowało rozpoznawalność marki Wielkopolskie Zdroje, zostało nagle uznane za niebezpieczne w szerzeniu propagandy i zacieraniu przeszłości. Wiele materiałów finansowane było z Funduszy Norweskich, gdzie promocja miasta była kluczowym elementem projektów.
Dziś, gdy informujemy o tym procederze, prawdopodobnie trwa proces „całopalenia”. Oczywiście, w XXI wieku nie rozpali się ogniska na parkingu, by widowiskowo spalić książki, jak widowiskowo robili to przed 1945 gospodarze a dzisiaj partnerzy tego miasta. Zamiast tego, burmistrz zleca całą akcję zaprzyjaźnionej firmie, która dodatkowo wystawi mieszkańcom – podatnikom – rachunek za to marnotrawstwo. To około 1000 zł, sprawdzaliśmy ile kosztuje typowy kontener, do końca nie wiemy jaką cenę wynegocjowało miasto.
Nie można pominąć faktu, że na te wszystkie materiały promocyjne wydano niemałe pieniądze. Gadżety, broszury, maskotki, a nawet limitowane i specjalnie układane mieszanki ziół pod serie herbat Złotowskie Zdroje, w tym słynna już "Herbatka Stulatka", "Ryk Jelenia" i "Złote Zioło", zostały zakupione za publiczne środki. Teraz zamiast promować miasto i jego walory, wszystko trafi na śmietnik – bez refleksji, bez konsultacji, bez szacunku dla mieszkańców, którzy to sfinansowali.
Paradoksalnie, jeszcze niedawno urząd chętnie chwalił się tymi produktami, podkreślając ich unikalny charakter i wartość dla wypracowywania lokalnej marki. Teraz te same przedmioty stały się niewygodne i niepotrzebne, a koszt ich utylizacji dodatkowo obciąży budżet miasta. Jak widać, polityka „oszczędności” w Złotowie oznacza wyrzucanie w błoto nie tylko pieniędzy, ale i tego co nas wyróżnia nie tylko w Wielkopolsce.
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy tej informacji, którą otrzymaliśmy od naszych informatorów nie przekazali osobom, które mogą skutki tej podłej operacji w jakiś sposób ograniczyć. Wiedząc o planowanej „czystce”, staraliśmy się zrobić wszystko, by ocalić jak najwięcej wartościowych przedmiotów, które mogłyby cieszyć dzieci i mieszkańców. Dlatego powiadomiliśmy osoby na co dzień pracujące z dziećmi. Jest też nadzieja, że w pracownikach firmy utylizacyjnej odezwie się resztka empatii i powstrzymają ten obrzydliwy proceder. O przebiegu akcji i jej efektach poinformujemy Państwa wkrótce.
Napisz komentarz
Komentarze