Polacy powoli dochodzą do punktu, w którym zamiast maseczek przywdzieją kaganiec poprawności. Bywam na Zachodzie. Tam ludzie już dawno wyposażeni są w ten atrybut. Nie poruszają więc pewnych tematów, które granice poprawności mogłyby naruszyć. Coś tam opowiedzą po spożyciu większej ilości alkoholu, coś zasugerują półsłówkami podczas przyjacielskiej rozmowy. Publicznie nie powtórzą jednak swoich poglądów, bo nie chcą się narazić na otrzymanie piętna „piewcy mowy nienawiści” i wiążący się z tym ostracyzm, zwłaszcza biczowanie ze strony mediów.
Na Krajnie pierwsze jaskółki tego rodzaju zachowań obserwujemy już od pewnego czasu. Sam doświadczyłem fali hejtu, kiedy to ośmieliłem się skrytykować fakt zaprezentowania „genderowej” maseczki na oficjalnej stronie Urzędu Miasta w Krajence. Prawdziwie zatrwożył mnie jednak materiał z 28 kwietnia 2020 roku, który zamieściła TV Asta z Piły. Dotyczył on siostry Marii, która prowadzi (obecnie zdalnie) lekcje religii dla uczniów w jednej z pilskich szkół. Warto zaakcentować, że wyczuwalną dezaprobatę wobec jej postawy wyraził także dziennikarz TV Asta. Świadczy o tym wielce wymowny komentarz lektora materiału filmowego: „ta sprawa zapewne spowoduje powrót pytania o umieszczanie lekcji religii w programie nauczania w szkołach”.
W tym miejscu należy postawić pytanie: jakiej to zbrodni dopuściła się Katechetka? Odpowiadam: Siostra przygotowała prezentację dla uczniów, z której wynikało między innymi, że aktywiści KPH i LGBTQ zachęcają do niemoralnych zachowań z punktu widzenia nauki katolickiej. W nawiązaniu do tych treści uczniowie mieli przygotować wypracowanie. Niektórzy jednak byli tak ambitni, że wyszli poza to zadanie i napisali donos do Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Czy tym gestem nawiązali do rodzinnych tradycji z lat dawno minionych? Na to pytanie w tej chwili nie znam odpowiedzi. Faktem jest jednak, że lokalne media podchwyciły temat, a fala hejtu wobec Katechetki przelała się przez internet. Dla każdego myślącego człowieka oczywiste jest jednak, że siostra Maria napisała prawdę i ma rację. Grzech jest grzechem, a naruszenie zasad zawsze prowadzi do katastrofy.
Wspomniana na wstępie Murzynka z Poznania przeszła przez ulicę bezpiecznie. Niewykluczone jednak, że kiedyś wpadnie pod samochód. Podobnie tragiczny los może spotkać ludzi, którzy po drogach życia podążają za radami aktywistów z KPH i LGBTQ. Dlatego dobrze, że są nauczyciele pokroju siostry Marii, którzy mają odwagę mówić młodzieży prawdę o realnych zagrożeniach, nie bacząc przy tym na ostracyzm ze strony „postępowych sił narodu”, które chcą nam nałożyć kaganiec poprawności. Taka postawa daje też siłę ludziom którzy zbłądzili, bo przecież grzech dotyka każdego. Chrześcijanin jednak z nim walczy. Odwrotnie postępowy lewak. On go akceptuje i stara się wprowadzić jako normę społeczną. Przykładem kwestia eliminacji osób niepełnosprawnych ze społeczeństwa. Wystarczy przeczytać postulaty Ruchu „Piekło” (nie mylić po oznakowaniu z Hitlerjugend).
Na koniec chciałbym podkreślić, że Katechetka wyraźnie zaakcentowała w swojej prezentacji, że nie wolno naruszać nietykalności fizycznej osób o odmiennej orientacji seksualnej. Nie nawoływała więc do przemocy i nienawiści. Wyraźnie kontrastuje to z zachowaniami środowisk, które od lat idą pod sztandarami „gender” m.in. w naszym regionie. Przykładem Pani, która o problemie „hejtu” opowiadała nie tylko w lokalnych mediach, ale nawet w ogólnopolskiej telewizji za prezesury pana Jacka Kurskiego. Warto wejść na jej profil FB. Zapytać o zwrot „Fuck You Godek” i inne podobne określenia. Warto też poinformować o tym Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Katolicy, zwłaszcza zrzeszeni w ruchach pro-life, coraz częściej doświadczają bowiem przemocy w Polsce. Nie tylko słownej. Najwyższy czas powiedzieć temu stop. Podążajmy za siostrą Marią.
Piotr Janusz Tomasz
(Krajenka)
Napisz komentarz
Komentarze