Nieco ponad rok temu "objechał" mnie publicznie ks. Arkadiusz Kalinowski ze Złotowa. Już po tym fakcie doszło do mnie, że temu duchownemu nie spodobał się jeden z moich felietonów. W pierwszym momencie nie dostrzegłem jednak związku, bo słowa krytyki w nim zawarte nie były wymierzone w proboszcza parafii pw. św. Piotra i Pawła AP. Ostrze felietonu skierowane zostało wyłącznie w stronę Jakuba Pieniążkowskiego i paru innych złotowskich notabli, którzy w okresie przedwyborczym zorganizowali koncert z okazji Bożego Narodzenia. Impreza odbyła się w zarządzanym przez ks. Kalinowskiego kościele.
Naświetliłem wówczas hipokryzję! Między innymi przedstawiając poglądy/działania części przedstawicieli złotowskich elit, które jednoznacznie sprzeczne są z nauką Kościoła katolickiego. Nieco ponad 100 dni później Pieniążkowski został burmistrzem Złotowa. Ktoś naiwny może obstawić, że dalej coś tam organizuje lub współorganizuje w kościele zarządzanym przez ks. Arkadiusza Kalinowskiego. Akurat przez przypadek zajrzałem na stronę FB instytucji, które podlegają obecnemu "panu na Złotowie". Mamy święta, jest Wielki Tydzień – najważniejszy czas dla katolików. Jest też kampania wyborcza, tym razem prezydencka, podczas której Pieniążkowski pokazał się publicznie w obecności Trzaskowskiego i lokalnych gwiazdeczek Koalicji Obywatelskiej. Są zatem analogie do wydarzenia, które stało się podstawą do dość specyficznego zachowania ks. Kalinowskiego. Nie ma tylko jednego. Pieniążkowski nie zaprasza już do kościoła. Z plakatu firmowanego przez władze Złotowa płynie za to zachęta do udziału w konkursie tańca. Konkurs tańca w czasie postu, na dodatek w Wielkim Tygodniu. Co ksiądz na to? Obstawiam, że zabraknie odwagi do publicznej krytyki. Po Tomaszu można sobie pojechać, po Pieniążkowskim już raczej nie. Prawda?
Tak samo zapewne uważają przedstawiciele złotowskiego sądu i policji. Minęło ponad 150 dni od momentu złożenia przeze mnie zawiadomienia w sprawie szkalujących wpisów internetowych, których byłem adresatem. W tym czasie nie podjęto żadnych czynności wyjaśniających. Przyjęto tylko wpłatę gotówkową. W kilka godzin zajęto się natomiast podobną sprawą, która dotyczyła jednego ze złotowskich notabli. Widać zatem, że są równi i równiejsi. Prawda?
Ta zasada obowiązuje także w polityce. Wystarczy zestawić wizyty w Złotowie trzech kandydatów na Prezydenta RP. Trzaskowskiego w kontrze do Mentzena i Nawrockiego. Nie chodzi już wcale o flotę samochodów TVP, która obecna była na wiecu pierwszego z wymienionych kandydatów (gdzie teraz jesteście krzykacze od haseł: "wolne media"?). Chodzi o zachowanie władz Złotowa. Czy wszystkich kandydatów potraktowano w jednakowy sposób? Tu kłania się mistrz Stanisław Bareja – reżyser piętnujący absurdy PRL-u. Podczas wizyty Trzaskowskiego w Złotowie z pewnością znalazłby inspirację do kolejnych kultowych scen filmowych. Mnie najbardziej rozbawiła ta z parkingiem wyłączonym i nie wyłączonym z użytkowania. A może chodziło o stworzenie przestrzeni dla floty aut gości z Piły? Wśród nich zauważyłem m.in. byłego już działacza Zjednoczonej Prawicy, któremu od bicia braw Trzaskowskiemu niemal odpadły dłonie. I pomyśleć, że właśnie takich ludzi pchano na stołki przez poprzednie dwie kadencje Sejmu RP.
Na stanowiska w okresie rządów Zjednoczonej Prawicy z pewnością nie mogli za to liczyć ludzie ideowi. Jedną z takich osób spotkałem w wietrzny wieczór. Mężczyzna sam wieszał banery. W swoim stylu zapytałem ironicznie: a gdzie jest pani Dorota, pan Marek i inni, którzy spijali śmietankę za rządów Zjednoczonej Prawicy? Oczywiście o pana Karola nie zapytałem. Ten bowiem nie pije śmietany, co stwierdzili niedawno policjanci w wydychanym powietrzu. Pewnie troszkę potrwa to jego mocowanie się z wymiarem sprawiedliwości. Przypomniał mi się w tym momencie pewien radny Rady Powiatu złotowskiego, który podobną historię przeciągnął o kilka miesięcy. Brał w tym czasie diety. W końcu prawnie pozbawiono go mandatu radnego, a koledzy z Rady Powiatu solidarnie pożegnali go brawami na stojąco. Takie mamy standardy, ale tak przecież wybierają ludzie. Prawda?
Na kogo oddam głos w wyborach na Prezydenta RP? Jeszcze się zastanawiam. Dlatego przeglądam internet i media z nadzieją, że ktoś np. z Waszyngtonu, Berlina lub Brukseli pomoże w tym wyborze. Jestem bowiem przekonany, że w tym przypadku będziemy mogli liczyć na naszych "przyjaciół". Prawda?
Napisz komentarz
Komentarze