Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 23 listopada 2024 14:35
Przeczytaj!
Reklama

Ofiara niemieckich sąsiadów: Konrad Konnak - nauczyciel z Buntowa (Zbrodnia Pomorska 1939, cz.2)

Podziel się
Oceń

Każda miejscowość na Krajnie posiada swojego lokalnego bohatera. W przypadku wsi Buntowo (powiat złotowski) dość łatwo go wskazać. Wspomina o nim bowiem tablica, która znajduje się na jednym z najbardziej charakterystycznych budynków w tej miejscowości. Napis na niej głosi: „Nauczyciel Konrad Konnak, zginął za polską szkołę w Buntowie. Cześć Jego pamięci. 1929-1959”.
  • Źródło: fot Piotr Tomasz, fot. Konrada Konnaka ze zbiorów Muzeum Ziemi Złotowskiej (podziękowania:))

W zasadzie mógłbym napisać wspomnienie o tej postaci w kontekście kilku innych miejscowości na Krajnie. Przykładem chociażby wieś Święta k. Złotowa, w której przyszedł na świat 19 lutego 1903 roku. Zresztą jego rodzina od wielu pokoleń związana była z naszymi ziemiami. Wystarczy przywołać w tym miejscu Jana Konaka – dziadka Konrada, który Chrzest Święty przyjął w parafii Radawnica, i tak właśnie, czyli przez jedno „n”, zapisano jego nazwisko w księgach kościelnych.

Konrad Paweł Konnak był jednym z ośmiorga dzieci Aleksandra i Moniki z domu Popa. Trudno rzecz jasna określić status materialny rodziny Konnaków. Można jednak założyć, że jej główny dochód stanowiła pensja głowy rodziny – Aleksandra, który był z zawodu nauczycielem. Kolejne domniemanie jest takie, że rodzice Konrada wychowywali swoje liczne potomstwo w duchu patriotycznym. Wskazuje na to wybór dróg życiowych poszczególnych jej członków. Przykładem Edmund Konnak, który był członkiem Towarzystwa Tomasza Zana w Chojnicach. Mowa tu o patriotycznej organizacji, która powstała na gruncie tajnych stowarzyszeń uczniowskich i działała na terenie zaboru pruskiego. Jej członkowie występowali przeciw germanizacji i cenzurze kultury polskiej, Towarzystwo wzorowało się na ideach filomatów i założeniach ich przywódcy - Tomasza Zana. Sprowadzały się one do motta zaczerpniętego z jego słów. Cytuję: „Przejrzałem, że w pierwszej linii koniecznem sposobić się na zacnych obywateli, abyśmy się stać mgli silnym narodem. Biada ludowi, który woli brać wolność szturmem, niż stać się jej godnym przez rozum i wychowanie”.

Okres dorastania Konrada Konnaka przebiegał w burzliwym okresie. To bowiem czas I wojny światowej i późniejszych walk o ukształtowanie granic II Rzeczpospolitej. Warto podkreślić, że kluczowy wpływ na dalsze losy zachodniej części Krajny miał wybuch Powstania Wielkopolskiego. Można dość ogólnikowo napisać, że tam gdzie walki nie dotarły, tam ziemia pozostała dalej w niemieckich rękach. W przypadku Krajny mowa tu przede wszystkich o terenach leżących w pobliżu Złotowa. Polscy liderzy z tych ziem nie widzieli sensu walki zbrojnej, licząc na korzystne rozstrzygnięcia międzynarodowe w kwestii granic. Inna sprawa, że podjęcie zrywu niepodległościowego w tej części Krajny było z wielu względów skazane na niepowodzenie już w zarodku.

Zachodnia część Krajny w większości nie weszła w skład odrodzonego Państwa Polskiego i pozostała w granicach Niemiec. Zachowania Polaków – Krajniaków wobec tego faktu były różne. Gro przyjęło postawy konformistyczne. Ich skala była oczywiście różna. Jedni chcieli w ten sposób osiągnąć jedynie święty spokój. Inni wyparli się całkowicie polskości. Była też grupa, która postanowiła ją pielęgnować na zachodniej Krajnie, nie bacząc na liczne szykany ze strony Niemców. 

Wyznaczenie granic po I wojnie światowej spowodowało również migracje polskiej i niemieckiej ludności. Odbywały się one także w sposób nielegalny. Wśród śmiałków, którzy przechodzili przez tzw. „zieloną granicę” znalazł się m.in. Konrad Konnak, który w ten właśnie sposób przedostał się do Tucholi. Właśnie w tej miejscowości, po ukończeniu specjalnego kursu przygotowawczego dla młodzieży z Pomorza i Krajny, rozpoczął naukę w Seminarium Nauczycielskim.

Po jego ukończeniu w 1923 roku, pracował jako pedagog w Wierzchocinie i Czapiewicach na Kaszubach. Ta druga miejscowość w sposób szczególny zapisała się w jego życiorysie za sprawą Kazimiery Gatz, z którą zawarł związek małżeński. W tym czasie utrzymywał też ożywione kontakty z Krajniakiem - Władysławem Mackowiczem, który pracował w polskich szkołach w Rolbiku i Widnie. Młodych nauczycieli pochodzących z Krajny szczególnie mocno interesowała kwestia tworzenia szkół dla mniejszości polskiej w Niemczech. Z tego powodu wyjeżdżali sporadycznie m.in. na teren dawnego powiatu złotowskiego (Kreis Flatow). 

31 grudnia 1928 roku rząd pruski wydał „Ordynację Szkolną”. Otworzyła ona drogę do powoływania polskich placówek oświatowych na terenie Niemiec. W związku z tym aktem prawnym, 28 marca 1929 roku Związek Polskich Towarzystw Szkolnych wyznaczył m.in. Władysława Mackowicza i Konrada Konnaka do pracy w polskim szkolnictwie prywatnym na terenie Niemiec. Nowe niemieckie prawo było teoretycznie liberalne. Praktyka jednak pokazała, że niemieccy urzędnicy dalecy byli od przychylności wobec polskich inicjatyw oświatowych. Trudności pojawiały się na każdym etapie. Zaczynało się od przeszkód w wydawaniu wiz. Kolejne to problemy administracyjne, które miały na celu opóźnienie w otwarciu szkół (ociąganie się z wydawaniem pozwoleń na budowę). W to wszystko wpisywały się różnego rodzaju szykany, które dotykały nauczycieli oraz uczniów i ich rodziców (np. zwalnianie z pracy za posyłanie dzieci do polskich szkół).

Władysław Mackowicz i Konrad Konnak również doświadczyli lub byli świadkami tego rodzaju prześladowań. Między innymi przez kilka tygodni odmawiano im wydania wiz wjazdowych do Niemiec. Wielokrotne wizyty w niemieckim konsulacie w Toruniu w końcu przyniosły efekt. 29 maja 1929 roku Niemcy wyrazili zgodę. Dzięi temu 30 maja 1929 roku Mackowicz i Konnak wspólnie wyruszyli na teren powiatu złotowskiego, swoje rodzinne strony, uczyć polskie dzieci ojczystego języka oraz pielęgnować kulturę polską. Po dojechaniu do Złotowa udali się do biura Towarzystwa Szkolnego. Przywitali ich m.in. ks. Grochowski i poseł Baczewski. W tym miejscu otrzymali skierowania do pracy w szkolnictwie. Konradowi Konnakowi przypadło Buntowo. Władysława Mackowicza skierowano zaś do Radawnicy. Później przeprowadzili rozmowę z niemieckim, powiatowym inspektorem szkolnym w Złotowie. Ten, według wspomnień Wł. Mackowicza, zachowywał się względnie uprzejmie. Poczynił jednak dość specyficzną uwagę. "Wiem – powiedział – że Polacy mają swoich bohaterów, jak Kościuszko, nie mówcie o tym dzieciom polskim, nie czyńcie z nich bohaterów". Dlaczego Niemcy tak boją się nauki polskiej historii? To pytanie pozostaje aktualne także obecnie. Można je także postawić osobom, które marginalizują rolę lekcji historii w systemie edukacji.

Konrad Konnak na terenie Buntowa zorganizował Katolicką Szkołę Polską. Rozpoczęła ona swoją działalność 8 czerwca 1929 roku. Warto podkreślić, że każde tego typu wydarzenie było świętem dla lokalnej społeczności polskiej. Dlatego każdemu otwarciu placówki oświatowej nadawano uroczysty charakter. Tak było również w Buntowie. W tym dniu edukację rozpoczęło 21 dzieci. W kolejnych latach liczba ta jednak rosła. Prawdopodobnie najwyższa frekwencja miała miejsce w 1931 roku, kiedy to do szkoły uczęszczało 32 uczniów. Warto podkreślić, że w ścisłym związku z liczbą dzieci, uczęszczających do szkoły polskiej, pozostawało udzielenie tej szkole subwencji państwowej. Zasługą Konrada Konnaka, obok utrzymywania frekwencji, było także prowadzenie nauki uzupełniającej dla młodzieży starszej, robotników i chłopów z Buntowa. Odbywała się ona podczas kursów zimowych (4-8 godzin tygodniowo). W tego rodzaju pracy społecznej uczestniczyła również jego żona – Kazimiera, która prowadziła kursy przygotowawcze dla dziewcząt. Prawdopodobnie Konnakowie prowadzili również działalność kulturalną na terenie wsi. 

Dnia 26 lutego 1932 roku w pruskim MSW odbyła się konferencja, której głównym tematem było położenie szkolnictwa polskiego w Niemczech. W jej trakcie opowiedziano się za jego ograniczeniem. Trzy tygodnie później minister oświaty wydał wytyczne, które nakazywały zamykanie szkół polskich, gdy liczba dzieci nie przekroczy 6. Jedną z pierwszych ofiar tego rodzaju polityki była polska placówka oświatowa w Krajence, któa położona jest zaledwie 8 km od Buntowa. Oczywiście niechęć do polskiego szkolnictwa okazywano również stosując inne legalne instrumenty. We wspomnianej Krajence, już 16 lutego 1932 roku pozbawiono Franciszka Gliszewskiego – kierownika szkoły, prawa do nauczania. Jego sprzeciw skutkował aresztowaniem, a następnie zmuszeniem do wyjazdu do Polski. Należy podkreślić, że posyłanie dzieci do polskich szkół rodziło liczne represje wobec ich rodziców. Przykładem utrata zatrudnienia. W tym właśnie tkwi geneza spadku ilości dzieci w polskich placówkach oświatowych.

30 września 1936 roku władze niemieckie postanowiły pozbyć się również Konrada Konnaka. Pozbawiono go prawa do nauczania i kierowania placówką oświatową w Buntowie. Ukrytym powodem była jego patriotyczna postawa w krzewieniu polskości. Oficjalnie jednak Niemcy użyli pretekstu, że przyjął do szkoły polskie dziecko pochodzące z Wesfalii. Na podstawie decyzji landrata złotowskiego musiał opuścić terytorium Rzeszy, co stało się w grudniu 1936 roku. Ten stosunkowo długi okres wynikał z faktu, że podejmowano zabiegi nad zmianą niemieckiego stanowiska. Włączyła się w to również polska dyplomacja. O bezpodstawności wydalenia Konrada Konnaka świadczy fakt, że w ramach rewanżu strona polska wydaliła 6 niemieckich nauczycieli z terenu II Rzeczpospolitej, by zaprotestować w ten sposób przeciw bezprawnym działaniom ze strony władz III Rzeszy.

Po opuszczeniu Buntowa Konrad Konnak trafił na krótko do Czapiewic, a następnie ponownie kontynuował pracę na Krajnie. Mowa o Sitnie koło Więcborka. W tej miejscowości, mimo że leżała w granicach II Rzeczpospolitej, większość ludności stanowili Niemcy. Mieli oni również przewagę ekonomiczną. Symbolizował to m.in. budynek szkoły. Polska część była stara i kryta strzechą, natomiast niemiecka była już murowana i pokryta dachówką. 

1 września 1939 roku wybuchła II wojna światowa. Przeciętnemu Polakowi ten okres w naszej historii kojarzy się z najazdem wojsk niemieckich i sowieckich na ziemie II Rzeczpospolitej. Znacznie rzadziej z agresywnymi zachowaniami innych naszych sąsiadów, tj. Słowacji i Litwy. To oczywiście efekt wybiórczej edukacji historycznej, która odbywa się głównie za pośrednictwem „mainstreamowych” mediów. Również z tego powodu od lat panuje milczenie na temat antypolskich wystąpień mniejszości narodowych, które miały miejsce jesienią 1939 roku. Mowa tu o Żydach, Białorusinach i Ukraińcach. Wyjątek dotyczy mniejszości niemieckiej. Należy jednak podkreślić, że skala jej antypolskich wystąpień wciąż nie została dostatecznie wyeksponowana. Miały one miejsce zwłaszcza na Krajnie, a przebieg niektórych zbrodni przypomina opisami te, które Ukraińcy masowo popełniali na Wołyniu. Przykładem rozerwanie żywcem Anny Jaworskiej. Zdarzenie miało miejsce w listopadzie 1939 roku w Górce Klasztornej. Wykonawcami niemieckiego polecania była grupa łobżenickich Żydów, którzy w ten sposób chcieli ratować własne życie.

W momencie wybuchu wojny Konrad Konnak przebywał w Sitnie, w którym pełnił również funkcję sołtysa. Jego żona z trójką dzieci podjęła próbę ewakuacji pociągiem do Radomia. Zakończyła się ona jednak niepowodzeniem z powodu zniszczenia mostów kolejowych. Po powrocie do domu Kazimiera Konak nie zastała męża. Dlatego wraz z dziećmi podjęła kolejną próbę ewakuacji, jadąc wozem w kierunku Bydgoszczy. W jej trakcie ranny został jej syn – Kazimierz. Konrad Konnak po opuszczeniu Sitna wyruszył rowerem do swojego brata, ks. Edmunda Konnaka – proboszcza w Dębowej Łące. W tej samej miejscowości przebywał na wakacjach jego syn – ośmioletni Zdzisław. To właśnie jego wstrząsająca relacja, ukazana m.in. w filmie dokumentalnym „Karolewo 1939”, opisuje ostatnie chwile życia byłego nauczyciela z Buntowa.

Najpierw wraz z ojcem dołączył do zorganizowanej grupy uciekinierów, którzy przez Golub Dobrzyń i Lipno zmierzali w stronę centralnej Polski. W pewnym momencie Konrad Konnak uznał jednak, że dalsza ucieczka nie ma sensu. Można jedynie spekulować nad przyczynami podjęcia tego rodzaju decyzji. Być może wpływ na nią miało pojawienie się wojsk niemieckich, które nadeszły od strony Włocławka. Być może uzyskana w bliżej nieznanych okolicznościach informacja, że żona wraz z dziećmi wróciła do Sitna. Mogła być nią wreszcie naiwna wiara, że Niemcy nie będą walczyć z cywilami i pozwolą im żyć w spokoju. 

Powrót do Sitna odbywał się m.in. przez Toruń. W tym mieście Konrad Konnak szukał kontaktu z Pawłem Grzendą (mowa o byłym nauczycielu z prywatnej szkoły polskiej w Podróżnej), nie zastał go jednak w domu. Po nocy spędzonej w hotelu, Konnak wyruszył  wraz z synem w dalszą drogę. Tak dotarł do Sitna, w którym został aresztowany przez miejscowych Niemców, którzy zgrupowali się w paramilitarnej organizacji o nazwie Selbstschutz (Samoobrona)

Ośmioletni Zdzisław przebywał wraz z ojcem w areszcie w Więcborku. Traumatyczne przeżycia sprawiły, że wiele obrazów z tego okresu zapisało się głęboko w jego pamięci. Jest w nich wygląd celi, w której były dwie prycze i wiadro. Jest też więzień o nazwisku Socha, który wraz z nimi modlił się gorliwie o ocalenie. Pojawia się obraz sierocińca, w którym umieszczono Zdzisława po rozłące z ojcem. Są okrzyki niemieckich dzieci: twój ojciec będzie rozstrzelany! Jest spojrzenie w stronę ojca wyprowadzonego z więzienia na ulicę. Także szczęśliwe odnalezienie Zdzisława przez matkę i opuszczenie dzięki temu sierocińca. Jest wreszcie ostatnie widzenie z ojcem w obozie w Karolowie. Ta miejscowość okazała się bowiem miejscem kaźni Konrada Konnaka.

W tym miejscu należy wspomnieć, że niemiecki obóz w Karolewie k. Więcborka został założony we wrześniu 1939 roku. Zakończył swoją działalność w połowie grudnia tegoż roku. Historycy przyjmują, że zostało zamordowanych w nim co najmniej 1781 osób. Jednocześnie zgodnie przyznają, że są to dane niepełne. Po części wynika to z faktu, że ofiarami byli nie tylko mieszkańcy Krajny, ale również osoby pochodzące z innych ziem polskich. Osoby te poniosły śmierć z rąk Niemców, którzy byli członkami Selbstschutzu (lokalna samoobrona) lub należeli do SS. Zbrodniarze pochodzili głównie z Krajny. Charakteryzowało ich niezwykłe okrucieństwo, które można porównać z ukraińskimi mordami na Wołyniu. 

Większość Niemców związanych ze zbrodniami w Karolewie dożyła starości. Umierali jako szanowani sąsiedzi, kochani dziadkowie, cenieni obywatele miast. Przykładem pastor Ernst Karl Wolter – szef Selbstschutzu w Więcborku. Tylko nieliczni nie mieli tego szczęścia. Zaraz po wojnie Specjalny Sąd Karny w Toruniu skazał Hansa Rossa z Zakrzewskiej Osady na karę śmierci. W 1965 roku niemiecki sąd w Mannheim orzekł wobec Heinricha Mocka i Wilhelma Richardta karę dożywotniego więzienia, a Werenera Sorgatza skazał na cztery lata pozbawienia wolności. Inne wyjątki to komendant obozu Herbert Ringel (zastrzelony późną jesienią 1939 roku w Więcborku) oraz Arnold Bartsch (21 maja 1961 roku popełnił samobójstwo). 

Jak wyglądały ostatnie dni życia Konrada Konnaka? Zapewne były podobne do losów innych uwięzionych. Przymusowa praca na niemieckich majątkach łączyła się z różnymi formami szykanowania. Prawdopodobnie również z torturami. 

Na terenie Karolewa znajduje się cmentarz ofiar niemieckiego terroru: mężczyzn, kobiet i dzieci. Spoczywają w tym miejscu przedstawiciele różnych zawodów i grup społecznych. Także żołnierze – uczestnicy wojny obronnej 1939 roku. Ofiary upamiętnia kaplica – mauzoleum, gdzie wymienione są nazwiska niektórych z zamordowanych osób. Wśród nich jest Konrad Konnak, którego rozstrzelano 11 lub 12 października 1939 roku. Jego los podzielił także Andrzej Tomasz, syn Bartłomieja, mój krewny. 

 Piotr Janusz Tomasz 

(Krajenka, [email protected])

 

 

 

 

 

 

 

 

Artykuł powstał na podstawie:

Postanowienie o umorzeniu śledztwa z dnia 22 września 2014 roku (wydane w Bydgoszczy przez prokuratora Mieczysława Górę) – sygn. S 8/11/Zn

Izabela Mazanowska, Karolewo 1939 – zbrodnie w obozie Selbstschutz Westperussen, IPN Warszawa 2017

pod redakcją Izabela Mazanowska, Tomasz Ceran, Marcin Przegiętka, W cieniu Einsatzgruppen – volkdeutscher Selbstschutz w okupowanej Polsce 1939 -1945, IPN Warszawa 2021

Film „Karolewo 1939” – dokument zrealizowany przez Unisławskie Towarzystwo Filmowe (wspomnienie Zdzisława Konnaka)

Materiały archiwalne Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu znajdujące się w zbiorach IPN

Materiały otrzymane z Muzeum Ziemi Złotowskiej (podziękowanie)

Z. Konnak, Wspomnienie o Konradzi Konnaku, nauczycielu z Gochów, Zaborów i Krajny, Naji Goche, nr 1/2010


 


 


 


 


 


 


Napisz komentarz

Komentarze

zachmurzenie duże

Temperatura: 2°C Miasto: Złotów

Ciśnienie: 1017 hPa
Wiatr: 25 km/h

KOMENTARZE
Autor komentarza: PetTreść komentarza: Rada Miasta uchwaliła 24 mln zł na amfiteatr. Chcą budować nawet bez zewnętrznego dofinansowania. Czyli igrzyska. Zamiast odwiert w celu poszukiwania źródła wody termalne, co przyniosło by miastu finansowe korzyści mamy pomnik który pochłania horrendalne sumy. Pulitowi liczyli każdą złotówkę a tu rozpusta na całego.Data dodania komentarza: 23.11.2024, 13:54Źródło komentarza: Szwajcarskie fundusze dla Złotowa – kolejna duża szansa na rozwój miastaAutor komentarza: Baco!Treść komentarza: Znawca tematu?Data dodania komentarza: 22.11.2024, 15:53Źródło komentarza: Nocny miłośnik ogierów– tajemniczy 60-latek zakłóca wiejski spokójAutor komentarza: Wiejski bacaTreść komentarza: Ogierom krzywda nie była wręcz przeciwnie chyba zwierzaki zadowolone więc o co ten krzyk.Data dodania komentarza: 22.11.2024, 15:41Źródło komentarza: Nocny miłośnik ogierów– tajemniczy 60-latek zakłóca wiejski spokójAutor komentarza: Ret NuytlrtTreść komentarza: To cymbałData dodania komentarza: 21.11.2024, 23:16Źródło komentarza: Gender i LGBTQ w szkołach: Posiedzenie Komisji Oświaty w starostwie już w środęAutor komentarza: MiesiącTreść komentarza: SzybkoData dodania komentarza: 21.11.2024, 22:29Źródło komentarza: Szwajcarskie fundusze dla Złotowa – kolejna duża szansa na rozwój miastaAutor komentarza: Prolapsus_aniTreść komentarza: Przecież jest link do raportu NIKData dodania komentarza: 21.11.2024, 07:56Źródło komentarza: Zamiast leczenia – upokorzenia: Dramat pacjentów w Złotowie
Reklama
Reklama