W tym miejscu zostawmy radną Agnieszkę Jęsiek Barabasz i przewodniczącego Jakuba Pieniążkowskiego, którzy podczas sesji Rady Miejskiej prawdopodobnie testowali skuteczność gumy do odświeżania oddechu. Znacznie ważniejszym tematem jest bowiem problematyka psów. Niewykluczone, że już w niedługim czasie zostanie wprowadzony podatek od posiadania tych sympatycznych zwierząt. Z takim pomysłem wyskoczył w trakcie sesji RM radny Krzysztof Żelichowski. W tym miejscu od razu nasuwają się pytania. Dlaczego akurat pieski? Dlaczego nie inne zwierzątka, ot chociażby małpki?
No dobrze, nie czas w tym miejscu na białoruskie klimaty. Znacznie ważniejsze jest bowiem poznanie toku rozumowania radnego Żelichowskiego. Nieprzypadkowo nie pojawia się tu słowo logika, bo logiki w nim za grosz. Radny rzucił pomysł ustanowienia podatku dla właścicieli psów. Chodzi o zabezpieczenie środków na utrzymanie zwierząt, które stają się bezpańskie i z tego powodu szwendają się po ulicach Złotowa. Dlaczego jednak miłośnik czworonogów, który dba o swojego pieska i wydaje na niego krocie, ma łożyć też za osobę wyrzucającą zwierzęta za drzwi? Logiczne i sprawiedliwe przecież będzie, że pieniądze ściągamy tylko od niewdzięcznika, który w ten chamski sposób pozbywa się przyjaciół. Tymczasem, w myśl rozumowania radnego Żelichowskiego, ma być ogólnozłotowska zrzuta. Masz psa - płacisz. Wywaliłeś zwierzę z domu - zwalniasz się od tego obowiązku, bo przecież nie masz już czworonoga, płacą więc za ciebie inni.
Oczywiście problem bezpańskich zwierząt nie ogranicza się tylko do piesków. Są przecież też i kotki. To również pokazuje, że radny Żelichowski odjechał z tym swoim pomysłem bardzo daleko, niemal jak z Krajny do białoruskiego Nieświeża. Tu wypada zachować konsekwencje i ponownie nie odnosić się do miasta, z którym to Złotów przyjaźni się od 1999 roku, zwłaszcza że "chuch" u niektórych radnych zapewne nie "Nieświeży", tylko świeży, co zdają się sugerować obrazki z obrad Rady Miejskiej.
A tak na koniec, ciekawe ile kosztują podatnika miłośnicy małpek? Mowa tu oczywiście wyłącznie o koneserach tego gatunku. Ponoć jest nawet jakaś specjalna komisja, która zajmuje się tym problemem. To ile kosztują? Mniej czy więcej od bezdomnych piesków? To pytanie rzecz jasna do znawców tematu. Miasto na miłośników "wyskokowych" wydaje krocie, zatem pojawia się pytanie, czy nie lepiej opodatkować zadeklarowanych miłośników tego gatunku?
Agnieszka Jęsiek Barabasz i Jakub Pieniążkowski. W kolejnej kadencji Rady Miejskiej zabraknie już takich słodkich obrazków, a szkoda.
Napisz komentarz
Komentarze