Agnieszka Jęsiek Barabasz ogłosiła urbi et orbi, że ukończyła pierwszy kurs „Reiki”. Taka informacja pojawiła się na jej profilu FB na początku maja. Chińszczyzna, japońszczyzna i ogólnie Daleki Wschód ostatnio w modzie, zresztą nie tylko w naszym regionie. Nie stanowi więc zaskoczenia, że ktoś podąża właśnie tym szlakiem. Zdziwienie pojawia się dopiero po bliższym zapoznaniu się z terminem „reiki”, bo okazuje się, że to nie rodzaj "żarcia" lub sztuki walki. Na profilu wiceprzewodniczącej Rady Powiatu złotowskiego możemy przeczytać bowiem następujący „chwalipost”: „Od kilku miesięcy jestem w świecie „reiki”. Złotowska polityk doprecyzowuje swoją wypowiedź słowami: „za mną pierwszy kurs i praktyka obejmująca kilkadziesiąt przeprowadzonych zabiegów”.
Jak wyglądają takie „zabiegi”? Na jednej ze stron temu poświęconych możemy przeczytać: „terapeuta kładzie dłonie w różnych częściach naszego ciała i w ten sposób przekazuje nam energię”. Brzmi nieźle. Wyobraźnia już podpowiada te kolejki pacjentów, w których prym wiodą radni powiatowi płci męskiej z problemami wieku średniego, Internet wskazuje jednak, że takie zabawy nie są tanie. Rozwiązanie problemu może stanowić zatem wyłącznie refundacja zabiegów. Na przykład jakiś pilotażowy program finansowany przez samorząd. Skoro swego czasu dorzucano w naszym regionie do in vitro, to chyba można i do „reiki”. Ciekawostką jest fakt, że ta może być stosowana także na odległość. Czyli coś jak w tradycyjnej medycynie podczas przybyłego z Chin covid 19.
Wypada życzyć pani Agnieszce powodzenia i łatwości w pochłanianiu wiedzy od "Mistrzyni Reiki". Reprezentująca Koalicję Obywatelską polityk już zapowiedziała, że w czerwcu będzie się dalej dokształcać w tym zakresie. W tym miejscu dygresja. Wtajemniczanie odbywa się wyłącznie na kursach i tylko od ucznia zależy ile inicjacji chce przejść. Życzymy zatem pani Agnieszce również wytrwałości i później sukcesów w „reikowaniu” obywateli powiatu złotowskiego (już po ukończeniu kursów). Życzliwie uprzedzamy jednak, że temu ostatniemu mogą stanąć na przeszkodzie środowiska naukowe i Kościół katolicki. Pierwsze jednoznacznie głoszą, że „nie istnieją żadne wiarygodne dowody na skuteczność jakiejkolwiek terapii tego rodzaju” i traktują "reikę" jako pseudo.....( tu padają różne słowa). Kościół z kolei wskazuje na zagrożenie duchowe dla „reikodawców” i „reikobiorców”. Przykładem biskup Alphonsus Cullinan z Waterford i Lismore w Irandii, który zasugerował takim osobom pomoc egzorcystów!
Załóżmy jednak, że pomysł z "reiką" chwyci. W takim przypadku mamy pewną sugestię. Powrót do idei telebimów. Tym razem jednak sieciówka, tj. na wszystkich cmentarzach w powiecie. Dlaczego? Chyba nie ma potrzeby wyjaśniać.
Napisz komentarz
Komentarze