Jeden z pracowników samorządowych poinformował nas o zdarzeniu, które miało miejsce pod koniec wakacji. Cytujemy oczywiście fragment informacji. “Przyszedł do (...) do biura (...). Dyskusja dotyczyła kilku tematów (...). Obwieścił, że od 1 października będzie koordynatorem kultury z ramienia UM. Kultury szeroko pojętej (nad wszystkim instytucjami). Mówił, że kultura ma mieć określony cel i on będzie o to dbał. że ma być poprawna politycznie".
Sprawa rzecz jasna nie dotyczy Warszawy. Odnosi się do złotowskiego - lokalnego podwórka. Trudno jednak nie zauważyć, że treść informacji wpisuje się w patologiczne praktyki, które widoczne są na szczytach władzy. Mowa o tzw. podziale politycznych łupów. Czy mamy z tym do czynienia w omawianym przypadku?
"Cerberem" sam się mianował lub został mianowany pewien lokalny muzyk, który jest dość powszechnie znany na naszym terenie. Niektórzy żartują nawet, że niedługo będzie wyskakiwał z lodówki, tak bowiem mocno lansowany jest przez różne instytucje. Większej kariery muzycznej poza powiatem jednak dotychczas nie zrobił. Może dlatego w jego CV pojawiła się polityka i zaangażowanie w kampanię wyborczą jednego z kandydatów. Mowa tu o kandydacie, który wybory wygrał. Ma więc czym obdzielać swoich dworaków. Czy w tym gronie jest Pan Muzyk?
Na to pytanie trudno w tej chwili odpowiedzieć, bo nawet radny Potapowicz, którego zainteresowała sprawa "specjalnego nadzorcy kultury" i zadał w tej sprawie zapytanie na sesji, nie jest władny jej udzielić.
A jakie wnioski płyną z przekazanej naszej redakcji informacji? Otóż takie, że dla uwiarygodnienia swojej legitymacji Muzyk jedynie powołał się na wpływy w Urzędzie Miasta, nie okazując jednak jakichkolwiek uprawnień do przeprowadzenia interwencji. Faktem jest jednak, że wyraźnie krytykował działania pracowników kultury. Przy okazji wybatożył słowem także na inne placówki miejskie. Stwierdził też, że osobiście weźmie się za to wszystko i doprowadzi do porządku. Jak zdążył oznajmić, powołując się na pewność składanych deklaracji, ma to się wydarzyć już z początkiem października.
Czy wówczas dojdzie do powołania koordynatora do spraw kultury?
Wystąpimy także o oficjalną odpowiedź do Urzędu Miejskiego w Złotowie, choć padła ona na ostatniej sesji, (zapytanie złożyliśmy także do ZDK). Wtedy możliwe, że poznamy prawdę. Być może okaże się, że krzyk jest o nic. Krzyczeć po urzędach może wszak każdy. Każdy też może powoływać się na takie lub inne wpływy, bo wystarczy tu przywołać prowokację dziennikarską "z córką ministra", której uległ swego czasu jeden z lokalnych burmistrzów - do dziś zresztą czynny polityk, takie mamy praktyki. A skoro o nich mowa. Praktyką jest także podział politycznych łupów. W każdych wyborach słyszymy, że z tym koniec, że kolesie królika odejdą w niebyt. Tymczasem rzeczywistość krzyczy co innego. Co zatem usłyszymy w Złotowie? Krzyk "Cerbera" - który, mimo braku odpowiedniego wykształcenia, otrzyma stołek i będzie nadzorował całą kulturę w mieście? A może krzyk rozpaczy zawiedzionego Muzyka, który do niedawna pomagał w kampanii wyborczej pewnego polityka, który objął stołek i w zasadzie nie potrzebuje już dworaków? Czas przyniesie odpowiedź. Na razie wypada ściskać kciuki za radnego Potapowicza, by niektórych polityków trzymał za słowo i ze słów rozliczał.
Napisz komentarz
Komentarze