Inicjatywa, pod którą podpisał się Polski Czerwony Krzyż, miała z założenia wspierać ekologiczne działania i umożliwić ludziom pozbycie się niepotrzebnych ubrań. Z pozyskanych środków ze sprzedaży tekstyliów miały być finansowane działania pomocowe. Brzmi pięknie, ale rzeczywistość jest znacznie bardziej przygnębiająca.
Większość tekstyliów trafiających do tych pojemników nie nadaje się dla potrzebujących – informuje PCK. Tylko w teorii odzież ma trafić do ubogich, a w praktyce ubrania stają się surowcem dla przemysłu recyklingowego. PCK oddaje recycling w ręce specjalistów, którzy za swoje usługi inkasują pieniądze. Tymczasem mieszkańcy, myśląc, że oddają swoje rzeczy potrzebującym, wspierają jedynie ten biznesowy model.
W dodatku sytuacja lokalna pozostawia wiele do życzenia. Ktoś zgarnia pieniądze za dzierżawę miejsca na kontener, ktoś inny zarabia na przetwórstwie tekstyliów, a w tym wszystkim mieszkańcy pozostają z widokiem porozrzucanych rzeczy pod swoimi domami.
Brak odpowiedzialności
Gdy mieszkańcy zdecydowali się zgłosić problem, spotkali się z obojętnością. Próba skontaktowania się z odpowiedzialnym za kontenery zakończyła się rozmową pełną złosliwości, odpowiedź uzyskana przez telefon jasno wskazywała, że nikt nie zamierza zająć się tym problemem. (tel +48 506 686 481)
Być może Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Złotowie zwróci uwagę na tę sytuację i zrobi sobie przerwę od kontrolowania lokalnych przedsiębiorców. Krótki spacer mógłby zainspirować do podjęcia odpowiednich działań.
W Złotowie nie brakuje firm zajmujących się usuwaniem odpadów komunalnych, wystarczy tylko zlecić usługę i obciążyć dzierżawcę kosztami. Jeśli nie było to przewidziane w umowie, wystarczy wystosować aneks. Z tego biznesu żadna ze stron nie zrezygnuje. Niestety, mieszkańcy nie mają z tego żadnych korzyści, poza widokiem na bałagan i nieprzyjemnym zapachem.
Napisz komentarz
Komentarze