Tajniki wiedzy bartniczej przekazywał leśniczy Andrzej Pazura z Nadleśnictwa Spała, gdzie odbyło się szkolenie. Leśnik tradycyjnego pszczelarstwa nauczył się od bartników z Baszkirii. Tam bowiem zawód bartnika aktywnie uprawiany jest do dnia dzisiejszego. Bartnictwo zanikło w Polsce i niemal na całym obszarze Europy pod koniec XIX w. Przetrwało jedynie na wschodnich krańcach Europy, na południowym Uralu, na terenie Republiki Baszkortostan w Rosji.
Na efekty szkolenia nie trzeba było długo czekać, w lasach Nadleśnictwa Płytnica zawisła pierwsza barć. Wykonana z jednego kawałka kłody sosnowej, została wydrążona w środku, odpowiednio przygotowana na przyjęcie lokatorów i zwieszona na drzewie. Po pewnym czasie leśnicy wydrążyli także barć w drzewie. To miejsce zostało szybko zasiedlone przez dzikie pszczoły. W pilskich lasach nie ma niedźwiedzi, więc nie trzeba było przed nimi zabezpieczać barci. Z pewnością bartnicy, będą odwiedzali swoje podopieczne i nie tylko po to by skosztować miodu dzikich pszczół.
Podebranie pewnej ilości miodu z pszczelego gniazda mobilizuje te pracowite owady do intensywniejszej pracy, a tym samy pszczoły zbierając nektar zapylą więcej roślin, a o to głównie chodzi w tym przedsięwzięciu. Bez pszczół i innych owadów zapylających wiele roślin może zostać niezapylonych, a to spowoduje, że nie będą owocowały.
Przywrócenie bartnictwa przynosi bezcenne korzyści dla biocenozy lasów gospodarczych poprzez korzystanie z naturalnych gatunków zapylaczy. Bartnictwo stanowi ponadto niebywałą atrakcję turystyczną lasu, a miód bartny jest cennym przysmakiem o wyjątkowych walorach leczniczych.
Napisz komentarz
Komentarze