Relacje polsko-żydowskie nie należą do najłatwiejszych. Niewątpliwie jednym z zapalnych punktów jest stosunek do sowieckiego okupanta. Trzeba bowiem zaznaczyć, że znaczna część obywateli polskich narodowości żydowskiej dość chętnie wspierała komunistyczny reżim. Takim najjaskrawszym przykładem jest zaangażowanie Żydów w sowieckim aparacie bezpieczeństwa. Z drugiej strony należy też mocno zaakcentować, że były jednostki, jak np. Stanisław Ostwind-Zuzga, które (mimo żydowskich korzeni) zapisały piękne karty w naszej historii.
Kolaboracja z sowieckim okupantem musiała powodować określoną reakcję ze strony niepodległościowego podziemia. Oczywiście likwidacja konfidentów nie miała podtekstu narodowościowego. Była jedynie karą za zbrodnie wobec Narodu Polskiego. Dlatego kule dosięgały przedstawicieli różnych nacji, wyznawców różnych religii, zwolenników różnych poglądów politycznych itd. Żaden znaczący dowódca antykomunistycznego podziemia, co trzeba mocno podkreślić, nigdy nie wydał rozkazu likwidacji danej osoby, kierując się uprzedzeniami narodowościowymi itp. Jedynym powodem orzekania najwyższego wymiaru kary była zawsze popełniona zbrodnia wobec Narodu Polskiego!
Sowiecka propaganda, która od 1945 r. przesiąknęła w naukę historii na ziemiach polskich, przypięła łatkę faszyzmu antykomunistycznemu podziemiu. Konsekwencją tego stanowiska było przypisywanie antysemickich postaw niepodległościowym formacjom. Pomijano przy tym fakt, że członkami niepodległościowych grup były również osoby pochodzenia żydowskiego. Ponadto przemilczano przypadki, w których Żołnierze Wyklęci ratowali przedstawicieli "Narodu Wybranego". Ważna była jedynie propaganda.
Skutki sowieckiej edukacji odczuwamy do dziś. Na przykład przeciwnicy Żołnierzy Wyklętych wciąż posługują się katalogiem miejscowości (sporządzonym w okresie PRL), przypisując za jego pośrednictwem mordy na ludności żydowskiej antykomunistycznemu podziemiu. Jednym z takich przykładów jest Przedbórz – miasteczko położone w powiecie radomszczańskim.
Jeden z lewicowych portali tak opisuje zdarzenie. "27 maja 1945 r. doszło w nadpilicznym miasteczku Przedbórz do tragicznych wydarzeń. Świętokrzyski oddział Narodowych Sił Zbrojnych (oddział "Żbika") wymordował w okrutny sposób 9 miejscowych Żydów. 72 lata później uczczono pamięć niewinnych ofiar." Dalej w artykule znajduje się opis ceremonii, w której uczestniczyli politycy SLD, obrońcy demokracji i tym podobne towarzystwo. Kończąc wątek wypada jeszcze podać nazwiska zmarłych: Chaim Aleksandrowicz, Lejzor Lizband, Szlomo Szwarc, Jechiel Szalom Niefmientny, Pincze Miedziński, Izrael Blumensohn, Becalel Wyszyński, Sara Litwin, Józef Maślak.
Wspominam o wydarzeniu w Przedborzu m.in. w związku z akcentem złotowskim. Członkiem formacji NSZ był bowiem Jan Maciński – przez wiele lat mieszkaniec jednej z wsi położonej w gminie Lipka. W oddziale "Żbika" nosił pseudonim "Tur", był dowódcą drużyny. W swoim oświadczeniu amnestyjnym (złożonym przed PUBP w Złotowie 7 marca 1947 r.) podał m.in. "Pojechałem wraz z 20 ludźmi do Przedborza. W tym mieście wzięliśmy 7 Żydów, zawieźliśmy do lasu i tam zostali rozstrzelani za to, że mieli szkodzić Polsce, że byli komunistami".
W tym miejscu warto zauważyć, że występuje różnica w liczbie ofiar. Środowiska lewicowe podają liczbę 9, Maciński 7. Należy nadmienić, że na tym ostatnim ciążył obowiązek mówienia prawdy, podanie fałszywych informacji w oświadczeniu amnestyjnym mogło przecież skutkować odpowiedzialność karną. Komu zatem dać wiarę?
Trzeba wyjaśnić, że brakujące dwie ofiary to kobieta i dziecko. Czy wymienieni rzeczywiście polegli w tym dniu, a jeśli tak, czy kule pochodziły od żołnierzy "Żbika"? A może komunistom chodziło jedynie o podbicie efektu propagandowego? Tego rodzaju wątpliwości nie mają historycy o wiadomych korzeniach, którzy obciążają żołnierzy NSZ o popełnienie tej zbrodni (podają liczbę 9 ofiar). Tego rodzaju informacje powielają również środowiska polityczne związane z lewicą. Oczywiście należy w tym miejscu mocno zaakcentować, że to kiepskie żródła, można rzec nawet bez cienia przesady, że zatrute. Jaka jest zatem prawda?
Nie pokuszę się o odpowiedż, bo nie dysponuje dostateczną wiedzą. W sposób naturalny odrzucam jednak komunistyczną retorykę, bo przecież wiem doskonale, że za komuny historię traktowano więcej niż instrumentalnie. Służyła jako narzędzie do zniewolenia umysłów. Służyła też do opluwania patriotów. Przykładem tego ostatniego działania jest atak na Władysława Kołacińskiego "Żbika". Dla wnikliwych historyków to patriota, żołnierz września 1939 r., uczestnik licznych akcji przeciwko Niemcom i sowietom (od 1940 r. w konspiracji narodowej), człowiek zwalczający pospolity bandytyzm, kawaler Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski. Dla lewicowych propagandzistów? Wystarczy wpisać w google i przekonać się samemu.
Na koniec zacytuje fragment wspomnień Władysława Kołacińskiego "Żbika", w których opisuje akcję na Przedborze. "Zostały rozstrzelane jednostki zbrodnicze, za prześladowanie i maltretowanie społeczeństwa polskiego, za tropienie byłych konspiratorów, za znęcanie się w czasie śledztwa i w więzieniach głównie nad żołnierzami Podziemia."
Piotr Tomasz
Historyk – regionalista, prawnik, emigrant, miłośnik Krajny
źródła:
materiały IPN
www.radomsko24.pl
Władysław Kołaciński "Między młotem a swastyką"
Napisz komentarz
Komentarze