Historia Zygmunta Dula i jego antykomunistycznej grupy jest niezwykle ciekawa. Można odnaleźć w niej analogie do losów bohaterów filmu Kazimierza Kutza "Pułkownik Kwiatkowski". Oczywiście występują pewne różnice. Między innymi ta, że płk. Kwiatkowski stał na czele drużyny. Tymczasem Zygmunt Dul dowodził ludźmi w sile kompanii. Kolejna jest taka, że na Krajnie wodził za nos komunistów nie lekarz, a były student prawa ze Lwowa. Różnił się też epilog ich antykomunistycznej działalności. Pułkownik Kwiatkowski kończy tragicznie, choć nie zostało to do końca ukazane w filmie. Natomiast Zygmunt Dul, choć został skazany na karę śmierci, to jednak uniknął zgładzenia z rąk komunistów. Trafił za to na kilka lat do więzienia. Podobny los spotkał także wielu jego żołnierzy.
Nie jest dokładnie znany moment utworzenia grupy Dula. Podobnie trudno precyzyjnie określić jej stan liczbowy. Jedynym pewnym faktem jest to, że trzon organizacji stanowili dezerterzy z tzw. „Armii Berlinga”, z których wielu miało w życiorysie przynależność do AK. W tym miejscu warto wspomnieć, że najsłynniejsza dezercja z utworzonych przez komunistów formacji zbrojnych miała miejsce w miejscowości Białka na Podlasiu. W nocy z 12 na 13 października 1944 roku, według różnych szacunków, szeregi 31 Pułku Piechoty I Armii Wojska Polskiego opuściło niemal jednocześnie od 600 do nawet 1000 żołnierzy. W poszukiwaniu uciekinierów brały udział m.in. jednostki sowieckie, w tym NKWD. Los wielu schwytanych był tragiczny. Przykładem Stanisław Głowala, były żołnierz AK, którego torturowano, a następnie rozstrzelano w lesie koło Radzynia Podlaskiego. Interesujące, że ukarana na niepamięć została także sama formacja. 16 października 1944 r., kolaborujący z Sowietami Naczelny Dowódca WP, gen. Michał Rola-Żymierski, rozformował pułk i jako zhańbiony wykreślił z rejestru pułków, a więc i historii Wojska Polskiego.
„Charakterystyka bandy Dula” nr 17 B” (Żandarmeria Polowa Wojska Polskiego), sporządzona w 1973 roku przez por. Piątkowską i ppłk. Wesołowskiego – funkcjonariuszy SB, określa podłoże utworzenia organizacji jako „polityczno – terrorystyczne z wyraźnym zabarwieniem antyradzieckim”. Datuje zawiązanie jej na luty 1945 roku oraz wskazuje na Sypniewo (powiat Sępólno Krajeńskie) jako miejsce jej powstania. Według funkcjonariuszy SB organizacja była liczna (około 100 żołnierzy), dobrze uzbrojona i umundurowana, a jej ścisły sztab stanowili: ppor. Zygmunt Dul, ppor. Tadeusz Filipowski, por. Wiktor Pawłowski, ppor. Józef Chaniak i ppor. Emil Cupryś. Niewykluczone jednak, że mógł być on znacznie szerszy. W tym kontekście warto przywołać fragment zeznania, które w lutym 1948 roku przed funkcjonariuszem PUBP w Złotowie Stanisławem Klemczakiem złożył członek ŻPWP, Ryszard Gągorowski ps. „Brzoza”. Wymienił on bowiem kpt. Kazimierza Zarzyckiego jako najbliższego współpracownika Dula. To właśnie będąc pod jego komendą miał brać udział w obronie ludności powiatu złotowskiego i sępoleńskiego przed agresywnymi zachowaniami Sowietów. Potwierdza to również świadectwo mieszkanki Drożysk Wielkich koło Zakrzewa, którą żołnierze ŻPWP uchronili przed gwałtem. Niestety nie udało się dotrzeć do bliższych informacji na temat kpt. Zarzyckiego. Nie wspomina o nim np. „Atlas polskiego podziemia niepodległościowego 1944–1956”. Można zatem z dużym prawdopodobieństwem założyć, że nazwisko Zarzycki” to w rzeczywistości pseudonim jednego z żołnierzy ŻPWP. Tego rodzaju mistyfikacje były bowiem czymś naturalnym w konspiracji. Niewykluczone, że pod nazwiskiem Zarzycki mógł się ukrywać np. żołnierz Armii Berlinga nazwiskiem Kasprzycki, który wspólnie z Dulem dokonał dezercji w styczniu 1945 roku. Ewentualne potwierdzenie tego przypuszczenia wymaga jednak dalszych badań. Warto też dodać, że Gągorowski podczas swojego ujawnienia, w trakcie trwania ogłoszonej przez komunistów amnestii 1947 roku, oświadczył m.in., że oddziały ŻPWP składały się z 3 grup: Dula (około 100 osób), „Czarnego” (nosił imię Józef, niewykluczone, że chodzi o Józefa Chaniaka lub Feliksa Rudnickiego, liczyła około 80 osób) oraz Zarzyckiego (około 100 osób).
Do tej pory dotarłem jedynie do bliższych informacji na temat pierwszej z wymienionych osób. Zygmunt Dul vel Zieliński urodził się 28 kwietnia 1915 roku w miejscowości Chwałowice na Kresach Wschodnich. Przed wojną studiował prawo na Uniwersytecie we Lwowie. Przeszkolenie wojskowe odbył w kawalerii w Grudziądzu. Po ataku Niemiec na Polskę walczył w składzie 20 Pułku Ułanów. Posiadał stopień podporucznika. 18 września 1939 roku pod Łowiczem dostał się do niemieckiej niewoli. Do 24 listopada 1940 roku przebywał w obozie w Neubrandenburgu. Nie jest jasne w jaki sposób go opuścił. Według relacji bliskich stało się tak w następstwie symulacji objawów tyfusu. Kolejny etap jego życia związany był z okolicami Tarnobrzega i pracą na kolei. Prawdopodobnie należał w tym czasie do AK, na co wskazują relacje rodziny oraz wspomnienia jego podkomendnych z okresu powojennej konspiracji. W podziemiu miał przeprowadzać szkolenia oraz brać udział w akcjach dywersyjnych. Po wkroczeniu Sowietów na te tereny pracował jako strażnik kolejowy. Na początku grudnia 1944 roku wstąpił do „Armii Berlinga”. Niewykluczone, że był to wybieg, by w ten sposób uniknąć aresztowania. NKWD zatrzymało bowiem m.in. Juliana Bekiesza – jego bezpośredniego przełożonego w SOK. Zygmunt Dul w Armii Berlinga służył w 18 PP 6 DP jako dowódca zwiadu. W styczniu 1945 roku na skutek choroby znalazł się poza jednostką. W trakcie rekonwalescencji zdezerterował na terenie Solca Kujawskiego. Uczynił to wspólnie ze wspomnianym wcześniej sierż. Kasprzyckim, z którym przybył też na Krajnę (Lipka, Złotów). Na terenie Zakrzewa (powiat złotowski) przyłączyli się do oddziału dezerterów, który prawdopodobnie stał się zaczynem Żandarmerii Polowej Wojska Polskiego. W relacjach członków oddziału używana jest też nazwa: 6 Kompania Ochrony Majątków.
W tym miejscu należy wyjaśnić, że ŻPWP do momentu dekonspiracji w lipcu 1945 roku, nie funkcjonowała w sposób typowy dla innych grup Antykomunistycznego Podziemia. W jej przypadku zastosowany został bowiem dość oryginalny kamuflaż. Dzięki temu Żandarmeria była postrzegana jako regularne wojsko podległe Zygmuntowi Berlingowi. Między innymi posiadała własny nr poczty polowej (51049) oraz pieczęć. W oddziale utrzymywana była też dyscyplina wojskowa, co przejawiało się w przeprowadzaniu musztry, wystawianiu wart itp. Dzięki tego rodzaju zabiegom ŻPWP, już po przeniesieniu się z Zakrzewa na teren Sypniewa, otrzymywała m.in. aprowizację ze Starostwa Powiatowego w Sępólnie Krajeńskim. Wyżywienie przekazywała im też miejscowa ludność, którą żołnierze Dula chronili przed grabieżami i gwałtami ze strony Sowietów. O zachowywaniu pozorów legalności świadczy też fakt, że żołnierze Dula asystowali jako kompania honorowa podczas kościelnych świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Oczywiście mistyfikacja nie byłaby możliwa, gdyby nie umiejętnie sfałszowane pieczątki, papiery i inne dokumenty. Zadanie to wykonywali Tadeusz Filipowski oraz Emil Cupryś. Drugi z wymienionych zanim trafił do ŻPWP, służył w rzeszowskich strukturach Armii Krajowej oraz w Armii Berlinga (brał udział m.in. w walkach o Złotów).
Werbunek do Żandarmerii Polowej Wojska Polskiego odbywał się głównie spośród maruderów, dezerterów oraz osób, które odbywały leczenie w szpitalach wojennych. Tak do oddziału trafił m.in. Feliks Rudnicki, który po rozbiciu swojego oddziału przez Niemców, stał się podkomendnym ppor. Zygmunta Dula. Jego werbunek dokonał się na terenie miejscowości Lipka (powiat złotowski) na przełomie marca i kwietnia 1945 roku. Po dezercji z Armii Berlinga w miejscowości Kotowo, w strukturach Żandarmerii znalazł się kapral Edward Mackojć. Z kolei opiekujący się chorymi żołnierzami Stanisław Rębisz, został zwerbowany wraz ze swoimi podopiecznymi w miejscowości Sośno. Według jego relacji z lat 90. XX wieku, do Żandarmerii trafiały głównie osoby pochodzące z Kresów i mające wcześniej związki z AK. W tym kontekście warto dodać, że wśród żołnierzy Dula można odnaleźć również osoby urodzone na Krajnie i w innych częściach kraju. Ponadto podkreślić, że prawdopodobnie niektórzy członkowie oddziału (przynajmniej przez pewien okres) nie mieli świadomości, że przynależą do antykomunistycznej organizacji.
Żandarmeria Polowa Wojska Polskiego charakteryzowała się dużą mobilnością. Główny sztab stacjonował m.in. w Zakrzewie (powiat złotowski), w Sypniewie (powiat sępoleński), Runowie koło Więcborka oraz miejscowości Wilcze. Podlegli mu żołnierze nie byli zgrupowani w jednym miejscu, lecz rozlokowani w niewielkich drużynach po różnych miejscowościach na Krajnie, co z dużym zadowoleniem przyjmowała miejscowa ludność. Ten entuzjazm można zrozumieć wczytując się w słowa Stanisława Latosa – członka grupy Dula. Cytuję „Do zadań oddziału należało uspokajanie Rosjan, którzy grasowali na tych terenach. Rosjanie traktowali tą ziemię jako niemiecką. Oni rabowali, gwałcili a my się temu sprzeciwialiśmy. Broniliśmy polską ludność przed Rosjanami”. Według relacji żołnierzy Dula, Sowieci nie respektowali przedstawicieli miejscowych władz. W sposób wulgarny odnosili się też do żołnierzy Żandarmerii Polowej Wojska Polskiego.
Bandyckie zachowania żołnierzy Armii Czerwonej były przez długi czas zmorą na całej Krajnie. Niestety nie jest znana dokładna liczba ich ofiar. Podobnie ilość Sowietów, którzy zostali zlikwidowani przez żołnierzy Dula. Tego rodzaju zdarzenia z pewnością jednak miały miejsce. Przykładem akcja z okresu stacjonowania grupy w miejscowości Zakrzewo. Wówczas to rozstrzelano dwóch żołnierzy Armii Czerwonej w miejscowości Wielki Buczek. W późniejszym okresie, czyli już po dekonspiracji, dochodziło również do starć z oddziałami komunistycznej bezpieki. Nie obyło się przy tym bez strat własnych. Na przykład 17 lipca 1945 roku w majątku Sośno zabity został jeden z członków oddziału Dula, a 9 dostało się do niewoli. Miesiąc później we wsi Rogalin poległ Józef Lis, a aresztowani zostali: Stanisław Kamiński i Stanisław Rębisz.
Niestety nie jest znana dokładna liczba akcji przeprowadzonych przez Żandarmerię Polową Wojska Polskiego przeciwko Sowietom. Podobnie okoliczności w jakich doszło do jej dekonspiracji. Wiadomo natomiast, że w wyniku operacji przeprowadzonych przez UB, MO i Informacje Wojskową na przełomie lipca i sierpnia 1945 roku aresztowanych zostało kilkudziesięciu członków organizacji. Wśród nich nie było m.in. Zygmunta Dula, który po rozbiciu Żandarmerii ukrywał się pod fałszywym nazwiskiem „Polański”. Został zatrzymany 29 września 1945 roku w majątku Poczernino (niedaleko Gdańska). Niektórzy członkowie organizacji (m.in. Gorczyński, Król) starali się skorzystać z ogłoszonej amnestii z 2 sierpnia 1945 roku. Zostali jednak aresztowani zaraz po ujawnieniu i postawieni przed sądem. Należy również wspomnieć, że zatrzymania członków Żandarmerii odbywały się jeszcze w latach 50. XX wieku. Między innymi w lutym 1951 roku aresztowany został Tadeusz Filipowski vel Wiśniewski – członek ścisłego sztabu. W trakcie próby aresztowania niektórzy żołnierze Żandarmerii stawili opór. Przykładem potyczki we wsiach Sośno (lipiec) i Rogalin (sierpień), gdzie doszło do wymiany ognia między członkami konspiracji i funkcjonariuszami komunistycznej bezpieki. Łącznie przed komunistycznymi sądami stanęło prawdopodobnie 45 członków oddziału. Warto dodać, że część członków grupy nie została zatrzymana lub uciekła krótko po aresztowaniu. Niektórzy z nich kontynuowali antykomunistyczną działalność na Krajnie. Przykładem grupy Jana Głowiaka i Emila Cuprysia.
W trakcie procesów, które odbywały się w latach 1945-1951 zapadło aż 14 wyroków śmierci. Na wspomnianą karę skazano m.in. Zygmunta Dula, Józefa Chaniaka, Stanisława Knittera, Stanisława Paśnika, Stefana Abramka oraz Emila Cuprysia. Żadnego z orzeczonych wyroków jednak nie wykonano, zamieniając je na długoletnie więzienie. Pozostałych 31 członków Żandarmerii Polowej Wojska Polskiego skazano na karę pozbawienia wolności. Na przykład Edwarda Mackojcia Wojskowy Sąd Okręgu Pomorskiego w Toruniu skazał na 5 lat więzienia, wobec Edwarda Beera ten sam sąd orzekł 7 lat pozbawienia wolności (wymienione wyroki zapadły 22 września 1945), a Tadeusza Filipowskiego WSR w Bydgoszczy (29 czerwca 1951) skazał na karę 10 lat więzienia. Warto wspomnieć, że pomimo tego, że żadnego z wyroków śmierci nie wykonano, to nie wszystkim skazańcom udało się przeżyć okres stalinowskich represji. Szczególnie symboliczna była śmierć Emila Cuprysia. Za swoją niepodległościową działalność w oddziale Dula, został skazany przez Wojskowy Sąd Okręgu Pomorskiego w Toruniu na karę śmierci. Rozprawa odbyła się 22 września 1945 roku w Bydgoszczy. Składowi orzekającemu przewodzili: Antoni Czarnowski, Zygmunt Raczyński oraz Stefan Rajcher-Bogdanowicz. Oskarżycielem był zaś Maksymilian Lityński (Lifsches). 3 października 1945 roku Naczelny Dowódca Wojska Polskiego skorzystał wobec niego z prawa łaski i wyrok złagodzono do 8 lat więzienia oraz 3 lat pozbawienia praw publicznych. Emil Cupryś z tego "dobrodziejstwa" nie zamierzał jednak skorzystać. 10 października 1945 roku zbiegł z aresztu i dalej kontynuował antykomunistyczną działalność na Krajnie. Ta trwała do sierpnia 1946 roku. W tym miejscu warto wspomnieć, że w legitymacji Milicji Niepokalanej, której członkiem w latach szkolnych był Emil Cupryś, znajdowała się modlitwa zawierająca słowa: "Dozwól mi chwalić Cię, o Panno Przenajświętsza". Niewykluczone, że tuż przed swoją śmiercią dostąpił tej łaski. 7 sierpnia 1946 roku komuniści przeprowadzili na niego zasadzkę na jednej z ulic Więcborka. Emil Cupryś nie chciał się poddać i podjął próbę ucieczki. Strzały funkcjonariuszy UB dosięgły jednak byłego żołnierza Dula. Ciężko ranny Cupryś padł na ulicę. Nie umarł jednak od razu. Zanim to nastąpiło rozegrała się jeszcze jedna, niezwykle symboliczna scena. Do konającego Cuprysia podbiegł ks. Jan van Blericq i udzielił mu ostatniej posługi. W tym czasie wyznawcy zbrodniczej komunistycznej ideologii przeklinali, utrudniając mu wykonywanie duszpasterskiego obowiązku.
Zygmunt Dul wraz z 14 swoimi podkomendnymi sądzony był przed Wojskowym Sądem Okręgu Pomorskiego (WSOP) w Koszalinie na sesji wyjazdowej w Gdańsku Wrzeszczu w marcu 1946 roku. Członkami składu orzekającego byli: kpt. Antoni Czarnowski, kpt. Zygmunt Raczyński, ppor. Tadeusz Niemasz. Akt oskarżenia z 10 grudnia 1945 roku zarzucał Dulowi, że „Będąc wrogo usposobiony do Polskiego Demokratycznego Rządu i nie chcąc służyć w wojsku polskim w miesiącu styczniu 1945 zdezerterował z WP. Ponadto, że „W rejonie Sępólna Kraj. zorganizował zbrojną bandę z celem walki przeciwko Demokratycznemu Rządowi”. 16 marca 1946 roku Zygmunt Dul został skazany na karę śmierci. 27 kwietnia 1946 roku Prezydent KRN Bolesław Bierut skorzystał z prawa łaski. W wyniku jej zastosowania karę śmierci zamieniono na 10 lat więzienia. Na mocy amnestii ogłoszonej w lutym 1947 roku, kara pozbawienia wolności została zmniejszona o 1/3. Ostatecznie Zygmunt Dul opuścił więzienie w Gdańsku 28 sierpnia 1951 roku. Postanowieniem Sądu Najwyższego – Izby Wojskowej z kwietnia 1968 roku zatarto mu skazanie. Po wyjściu na wolność był przez wiele lat inwigilowany przez komunistyczną „bezpiekę”. Pomimo tego starał się prowadzić w miarę normalne życie. W Boże Narodzenie 1952 roku zawarł związek małżeński z Józefą Korczyńską, z którego urodził się syn Leszek. Pracował też zawodowo (m.in. na stanowisku kierowniczym w WPHS w Słupsku). Zmarł 5 stycznia 1982 roku w Słupsku. Według relacji jego krewnych do końca życia był negatywnie ustosunkowany do władzy ludowej.
Czy Żandarmeria Polowa Wojska Polskiego działała na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego? Autorzy publikacji „Atlas polskiego podziemia niepodległościowego 1944–1956” nie mieli kłopotu z odpowiedzią twierdzącą na to pytanie. Natomiast zdaniem postkomunistycznego sądu III RP, sposób formułowania zarzutów wobec członków grupy „miał charakter wyłącznie propagandowy i nie miał potwierdzenia w zebranym materialne dowodowym”. Tym samym sąd podważył niepodległościowy charakter ŻPWP, sprowadzając jej działalność jedynie do dezercji i likwidacji niektórych członków oddziału. W tym drugim przypadku chodzi o śmierć m.in. Aleksandra Barana. Warto zaakcentować, że w tym i pozostałych przypadkach sąd III RP dał wiarę materiałom śledczym bezpieki, i to zachowanym jedynie w szczątkowej formie, oraz ustaleniom komunistycznego sądu. Dlatego w tym miejscu raz jeszcze przywołam oświadczenie Ryszarda Gagorowskiego, które złożył w trakcie amnestii 1947 roku. Podał w nim między innymi, że w lipcu 1945 roku w miejscowości Mała Cerekwica (powiat Sępólno Krajeńskie) wykonano wyrok na 2 członkach oddziału. Powodem były kradzieże na szkodę ludności miejscowej. Uzasadnienie wyroku, według słów Gągorowskiego, brzmiało: „My jesteśmy Wojsko Polskie, walczymy przeciwko rządowi, to nie możemy kraść”.
Niestety tego rodzaju dokumentów postkomunistyczny sąd III RP nie wziął pod uwagę. Pozwolił sobie za to na dość ogólnikowe stwierdzenie. Cytuję „Jest faktem notorycznie znanym, że w ówczesnych czasach organa procesowe nie zrezygnowałyby z ukarania osoby, wobec której istniałoby jakiekolwiek podejrzenie o prowadzenie działalności skierowanej przeciwko panującemu wówczas ustrojowi społeczno – politycznemu”. W tym miejscu należy przypomnieć, że Zygmunt Dul został skazany na karę śmierci głównie za dezercję. W związku z tym sąd III RP oddalił wniosek jego syna o unieważnienie wyroku WSOP z 1946 roku i ten dalej pozostał w mocy!
Oczywiście wadliwa ocena stanu faktycznego przez postkomunistyczne sądownictwo, w tym i podobnych przypadkach, była następstwem nie tylko niewłaściwej interpretacji dokumentów archiwalnych i nie rozpatrywania ich w kontekście historycznym. Problem tkwił głębiej. Wymiar sprawiedliwości III RP, mowa zwłaszcza o pierwszych latach po przeprowadzeniu tzw. transformacji ustrojowej, oparty był na sędziach orzekających w okresie PRL. Co więcej, niektórzy jego przedstawiciele, mimo że byli istotnym trybikiem w systemie totalitarnego państwa, bez przeszkód kontynuowali orzekanie w tzw. wolnej i niepodległej Polsce. Czy mogli zatem prawidłowo ocenić, że ktoś działał lub też nie działał na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego? Odpowiedź wydaje się prosta. Dlatego warto podjąć badania nad tymi z orzeczeń sądów III RP, które zawierały tego rodzaju oceny. Należy to uczynić chociażby po to, by przywrócić należną pamięć członkom antykomunistycznej konspiracji takim jak Zygmunt Dul. W jego przypadku mogę bowiem z czystym sumieniem napisać: Chwała Bohaterowi!
Źródła:
Materiały archiwalne IPN
Zbiory własne autora
Napisz komentarz
Komentarze