Na rozmowę ….. z wuwuzelą!
Myślę, że na długo zapamiętam twarz przerażonego niepełnosprawnego dziecka wpychanego po schodach przy wtórze wuwuzeli(rodzaj trąby) i krzyków. Komu było obojętne zdrowie dzieci by zmanipulować rodziców, aby przyszli w niedzielę 27 maja zakłócić spotkanie z posłem Janem Ardanowskim i próbować uniemożliwić rozmowę o naszym kraju? Komu? To w skali kraju wiemy, gdyż podobne akcje odbywały się w wielu miejscach. To inicjatywa środowisk PO, Nowoczesnej i KOD, którzy gdy organizują spotkania to przyjdzie ledwie 5-6 osób. Jeżdżą więc po kraju nawet dyżurni bojówkarze, których zadaniem jest rozbijanie spotkań konkurencji politycznej. Kto w Złotowie dostał polecenie służbowe? Do kogo zadzwonił telefon :”Wiecie, rozumiecie, byliśmy Wam przychylni ale teraz czas na rewanż za bonusy”. No tak, jak mawiał poeta:” Tylko zachód słońca jest za darmo……”. Wszystko ma swoją cenę.
Ostatecznie nasze spotkanie się odbyło w innej sali. Była bardzo dobra frekwencja i dobre pytania, można było w spokoju rozmawiać. Zmieniliśmy charakter spotkania na zamknięty i ci którzy chcieli rozmawiać z posłem poszli do sali kina. Ci którzy chcieli zadymy, zostali przed salą. Chyba sposób ten stanie się naszym złotowskim patentem na zadymiarzy.
Termin organizacji zadymy do której doszło w Złotowie co do dnia i godziny pokrywał się z naszym spotkaniem. Nagle wszyscy rodzice chcieli rozmawiać. Z wuwuzelami, które jak widać ze zdjęć rozdawała pewna kobieta, współorganizatorka zadymy. Do uczestnictwa namawiał banner na stronie organizacji Złotowianka, która niedawno wyprowadziła się z pomieszczeń przy parafii św. Rocha. Skoro ludzie chcieli rozmawiać, dlaczego z problemami niepełnosprawnych nikt dotychczas nie pojawił się na dyżurze któregoś z dwóch posłów PIS, którzy od kilku miesięcy przyjmują zainteresowanych?
Za całość oczywiście nie winię rodziców. Nawet za to, że wykrzykiwali pod naszym adresem, że jak Platforma dojdzie do władzy to będziemy jeździć na wózkach inwalidzkich. Ja ich rozumiem. Wychowanie i problemy z dzieckiem niepełnosprawnym to duże wyzwanie i kosztowne, a turnusy rehabilitacyjne drogie, co wykrzykiwała pod budynkiem jedna z matek. Za całość winię lokalnych mocodawców, którzy często mający gęby pełne frazesów o apolityczności i strojący się w piórka obrońców dzieci, próbowali wciągnąć nas w awanturę. Bez rezultatu!
Cała sprawa będzie miała swój finał, bo była Policja i ona musi to rozliczyć. Czy doszło do zakłócenia spokoju i porządku? Czy doszło do zagrożenia zdrowia i życia dzieci niepełnosprawnych? Czy były groźby karalne? Czy zgromadzenie było legalne? To pytania na które trzeba odpowiedzieć.
Ale my idziemy dalej.
Wiesław Fidurski
Napisz komentarz
Komentarze