Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 02:45
Przeczytaj!
Reklama

Bohater z Walentynowa - ppłk Paweł Bartłomiej Thomas

Podziel się
Oceń

Niewątpliwie Paweł Thomas mógłby posługiwać się nazwiskiem Tomasz. Wskazuje na to chociażby zapis z jego akt urzędowych z 1938 roku. Ponadto takiej formy nazwiska używał np. jego brat – Andrzej, który jesienią 1939 roku został zamordowany przez Niemców w Karolewie. Paweł Bartłomiej przyjął jednak nazwisko Thomas. Oczywiście nie przypominam tej postaci ze względu na łączące mnie z nią więzy krwi. Czynię to z powodu dokonań ppłk. Thomasa na polu patriotycznym. Mowa tu bowiem m.in. o bohaterze Powstania Wielkopolskiego, uczestniku wojny z bolszewikami i kawalerze Virtuti Militari.

Przyszły żołnierz WP urodził się 25 września 1891 roku w Walentynowie (powiat pilski). Jego rodzicami byli Bartłomiej i Anna z Piszczków. Dziadkami po mieczu zaś Jan i Marianna z domu Szweda. Ojciec pochodził ze wsi Piesno położnej koło Górki Klasztornej. Wspominam o tym nieprzypadkowo, bo to właśnie w tej wsi ma swoje korzenie wiele osób noszących nazwisko Tomasz (i jego odmiany), w tym m.in. autor artykułu. Dla pełnego obrazu należy dodać, że matka Pawła Thomasa pochodziła z Walentynowa.  

Bartłomiej i Anna z Piszczków zawarli związek małżeński w 1872 roku. Przez całe życie zajmowali się rolnictwem, prowadząc własne gospodarstwo. Paweł Thomas, jedno z ich sześciorga dzieci, do czternastego roku życia przebywał w domu rodzinnym. Prawdopodobnie początki jego edukacji należy łączyć z wiejską szkołą w Walentynowie. W latach 1905 – 1909 kontynuował naukę w Łobżenicy. Kolejnym krokiem było Seminarium Nauczycielskie w Kcyni. Uczył się w nim w latach 1909 – 1912. Warto wspomnieć, że jego kolegą szkolnym z tego okresu był Marian Szulc (1891-1960) z Luchowa koło Łobżenicy – późniejszy major Wojska Polskiego, Powstaniec Wielkopolski i Kawaler Krzyża Walecznych.  

Naukę w Seminarium Nauczycielskim w Kcyni Paweł Thomas zakończył zdaną maturą, a następnie złożeniem egzaminu nauczycielskiego. W zdobytym zawodzie nie pracował jednak długo, bo od lutego do września 1912 roku. W tym czasie uczył dzieci w Mełpinie niedaleko Śremu (m.in. religii i czytania w języku polskim) oraz pełnił funkcję kierownika szkoły w tej miejscowości. Powodem przerwania kariery nauczycielskiej było powołanie do niemieckiego wojska. Roczną służbę odbył w 46 pp w Poznaniu. Po jej ukończeniu ponownie objął posadę nauczyciela i kierownika szkoły. Tym razem w Nielęgowie koło Kościana.  

28 czerwca 1914 r. w Sarajewie (od kul serbskiego zamachowca) zginął austriacki następca tronu, arcyksiążę Franciszek Ferdynand. Uruchomiło to lawinę zdarzeń, które skutkowały wybuchem I wojny światowej (28 lipca 1914). Był to niewątpliwie punkt zwrotny w miarę ustabilizowanym życiu Pawła Thomasa. Musiał bowiem porzucić zawód nauczyciela oraz zostawić świeżo poślubioną żonę. W tym miejscu należy wspomnieć, że w 1914 roku zawarł związek małżeński z Zofią z Menclewskich. Jego pokłosiem była córka Irena, która przyszła na świat 27 sierpnia 1919 roku.  

Paweł Thomas brał udział w I wojnie światowej od 7 kwietnia 1915 roku. Walczył na froncie wschodnim i zachodnim (m.in. w 37 pp, 345 pp i 68 pp). Podobnie do tysięcy innych Krajniaków przywdział mundur armii Cesarstwa Niemieckiego. Jest potwierdzonym w dokumentach faktem, że był dowódcą plutonu CKM, a w trakcie walk w rejonie Champagne (Francja, Szampania) został ranny. Jako ciekawostkę warto dodać, że w I wojnie światowej walczyło wielu jego bliższych i dalszych krewnych. Informacje o tym można znaleźć czasami w dość zaskakujących miejscach. Na przykład „Dziennik Chicagowski” z listopada 1914 roku (nr 29, 21 listopada 1914) przytacza listę niemieckich strat wojennych, podając, że na froncie został lekko ranny Paweł Thomas pochodzący z Piesnej w powiecie wyrzyskim.  

11 listopada 1918 roku w wagonie sztabowym w Compiègne, gdzie mieściła się kwatera marszałka Francji Ferdynanda Focha, podpisano zawieszenie broni między aliantami a Niemcami. Tak zakończyła się formalnie I wojna światowa. Z braku źródeł trudno wskazać miejsce, w którym znajdował się wówczas Paweł Thomas. Z dokumentu wystawionego w okresie PRL przez Wojskowego Komendanta Wojskowego w Ciechocinku wynika, że zakończył służbę w Armii Cesarstwa Niemieckiego 31 października 1918 roku. Natomiast z innych źródeł można wywnioskować, że w grudniu tegoż roku przebywał już na terenie Wielkopolski.  

Niewątpliwie ostatnie miesiące 1918 roku były niezwykle gorące na terenie ówczesnych Niemiec. Zwłaszcza Poznań przypominał wówczas „beczkę prochu”. Element stabilizujący sytuację w tym mieście miały stanowić Służby Straży i Bezpieczeństwa, którym patronowały rady robotników i żołnierzy. Oddziały te teoretycznie składały się po połowie z Niemców i z Polaków. W praktyce jednak parytet ten był naruszany w dość sprytny sposób. Na przykład wyszukiwano Polaków o niemiecko brzmiących nazwiskach lub te polskie po prostu zniemczano. Dzięki temu Polacy wypełnili także niemiecką część kontyngentu. W ten sposób w wirze przygotowań do Powstania Wielkopolskiego znalazł się m.in. Paweł (Paul) Thomas, którego nazwisko wpisywało się znakomicie w realizację tego przebiegłego planu. Zwerbowane osoby skoszarowano w dwóch poznańskich fortach: Prittwitz i Rauch.  

Historycy dzielą Powstanie Wielkopolskie na dwa okresy. Pierwszy od 27 grudnia 1918 do 10 stycznia 1919 roku. Widoczna była wówczas spontaniczność i wielki entuzjazm wśród osób ochotniczo przystępujących do tego zrywu niepodległościowego. W kontrze do tego występował zaś sceptycyzm części elit politycznych, które były przeciwne podejmowaniu walki zbrojnej. Charakterystyczne dla tego okresu jest również to, że powstańcy nie dysponowali zbyt szeroką kadrą dowódczą. Każda osoba o zdolnościach przywódczych i o talentach organizatorskim była więc na wagę złota. Tego rodzaju przymioty niewątpliwie posiadał Paweł Thomas. Jego wartość bojowa okazała się również cenna w drugim okresie powstania, który trwał od 10 stycznia 1919 do 16 lutego 1919 roku. Mowa tu o czasie wojny na froncie wielkopolskim, którą prowadziło już regularne Wojsko Wielkopolskie. Było ono nowoczesną i dobrze zorganizowaną armią.  

Powstanie Wielkopolskie wybuchło 27 grudnia 1918 roku. Historycy przyjmują, że jego zapalnikiem okazała się wizyta Ignacego Paderewskiego w Poznaniu. 26 grudnia słynny kompozytor przybył do hotelu Bazar, gdzie wydano na jego cześć okolicznościowy bankiet, po którym wygłosił płomienne przemówienie do Wielkopolan. To zakończyło się owacją i wywołało patriotyczną manifestację. Niewykluczone, że obserwatorem i uczestnikiem tych wydarzeń był Paweł Thomas. Jest natomiast potwierdzonym faktem, że brał on udział w przygotowaniach do powstania oraz w walkach w Poznaniu, które rozpoczęły się 27 grudnia 1918 roku. Wówczas to Niemcy, wzburzeni polskimi uroczystościami towarzyszącymi wizycie Paderewskiego, zorganizowali przemarsz oddziałów wojskowych przez miasto. W reakcji na to pojawiły się polskie oddziały Straży Ludowej, POW i SSiB. Doszło do walk, które z czasem rozlały się na inne regiony. 

Paweł Thomas, jako ochotnik, walczył w Poznaniu oraz uczestniczył w rozbrajaniu Niemców w Śremie i Kościanie. W historii Powstania Wielkopolskiego szczególną kartę zapisał na froncie zachodnim, który miał ogromne znaczenie militarne w kontekście tego zrywu niepodległościowego. Między innymi w stopniu podporucznika dowodził czterokompanijnym batalionem lwówieckim, który tworzył zaporę obronną na odcinku: Miłostowo - Zębowo – Komorowo oraz Łomnica – Nowy Tomyśl. 

16 lutego 1919 w Trewirze został podpisany kolejny układ przedłużający rozejm między państwami Ententy a Niemcami, który objął również front wielkopolski. Ponieważ Armia Wielkopolska została uznana za wojsko sprzymierzone z Ententą, tym samym Powstanie Wielkopolskie formalnie się zakończyło. Na wielu odcinkach wciąż jednak dochodziło do walk z Niemcami. Właśnie z tego powodu Paweł Thomas, na własną prośbę, został przeniesiony 20 lutego 1919 roku do „Grupy Leszno”, obejmując stanowisko dowódcy oddziałów ciężkich karabinów maszynowych (1 kompania zapasowa).  

18 czerwca 1919 roku Niemcy podpisały w Wersalu traktat pokojowy, który skutkował włączeniem ziem Wielkopolski do II Rzeczpospolitej. Nie oznaczało to jednak spokoju. Między innymi w dniach 1-3 lipca 1919 roku doszło do incydentów pod Kąkolewem i Rawiczem. Udział w bojach o ustalenie zachodnich granic II Rzeczpospolitej Paweł Thomas zakończył służbą w 6. Pułku Strzelców Wielkopolskich. Żołnierze tej formacji zapisali chlubne karty m.in. stosunkowo niedaleko jego rodzinnej wsi – Walentynowa. Niestety, Krajna jako całość nie weszła w skład odrodzonej Rzeczpospolitej. Na terenie Niemiec pozostała jej zachodnia część. Walentynowo przypadło Polsce. Ciekawostką jest fakt, że pola uprawiane przez rodzinę Tomasz/Thomas leżały bezpośrednio przy granicy państwowej.  

Zaangażowanie w Powstanie Wielkopolskie skutkowało tym, że Paweł Thomas dostąpił licznych honorów. Mianowano go na stopień porucznika oraz dowódcę 4. baonu, a od września 1919 roku dowódcę 1. baonu 6. Pułku Strzelców Wielkopolskich. 7 stycznia 1920 roku jednostka ta została przemianowana na 60. Pułk Piechoty i właśnie pod tą nazwą wzięła udział w batalii na Kresach Wschodnich. 

Data rozpoczęcia wojny z bolszewikami nie jest dokładnie wyznaczona przez historyków. Dlatego można jedynie próbować nakreślić jej symboliczny początek. Wybuch konfliktu był po części pokłosiem porozumienia pokojowego między Niemcami i Związkiem Sowieckim, które zawarte zostało 3 marca 1918 roku w Brześciu Litewskim. Jego konsekwencją był tajny układ z listopada 1918 roku o przejmowaniu przez bolszewików terenów okupowanych przez Armię Ober-Ostu. Właśnie na mocy tego porozumienia, 5 stycznia 1919 roku Sowieci zajęli Wilno. Zanim jednak do tego doszło, 4 stycznia 1919 roku pod Nową Wilejką musieli stoczyć bój z polską samoobroną. To właśnie pierwsza z dat, którą można przyjąć za symboliczny początek wojny o Kresy. Kolejna to 14 lutego 1919 roku Wówczas to wojska polskie w okolicach białoruskiego miasteczka Mosty zatrzymały marsz oddziałów bolszewickiego Frontu Zachodniego, które posuwały się tuż za wycofującymi się wojskami niemieckimi.  

Te i inne potyczki nie doprowadziły jednak do eskalacji działań wojennych w 1919 roku. Stało się tak głównie z powodu tego, że Sowiecka Rosja była nękana problemami wewnętrznymi i traktowała „front polski” jako drugorzędny. Sytuacja zmieniła się zasadniczo w 1920 roku. Wszystkie wolne sowieckie oddziały zaczęły być wówczas sukcesywnie przerzucane na „front polski”. W reakcji na to Marszałek Józef Piłsudski postanowił zrobić krok wyprzedzający i rozbić siły wroga już na terenie Ukrainy. Temu celowi służył manewr wojskowy, który w historii zapisał się jako „Wyprawa Kijowska”. Brał w niej udział m.in. 60. Pułk Piechoty, w którego szeregach służył por. Paweł Thomas. 

Jednostka ta zapisała niezwykle chlubną kartę na froncie wschodnim. 6 maja 1920 roku 60. Pułk Piechoty zameldował się w Berdyczowie. Następnie wyruszył na Kijów. Po wkroczeniu do miasta (8 maja) i zajęciu przylegających do niego terenów odpierał liczne kontrataki bolszewików. Przeprowadził także (wspólnie z 6. Pułkiem Piechoty Legionów) natarcie na miejscowość Browary. Ciężkie walki prowadzone w tym okresie znalazły odzwierciedlenie w Komunikacie Naczelnego Dowództwa (z 13 maja 1920 roku Nr 532), a 9 maja, tj. datę rozpoczęcia forsowania kijowskich mostów, wybrano jako dzień pułkowego święta.  

Porażki bolszewików na Ukrainie sprawiły, że podjęli oni działania zaczepne na północy frontu. W niebezpieczeństwie znalazły się m.in. miasta Wilno i Mińsk. Właśnie z tego powodu 60. Pułk Piechoty został wysłany na odsiecz walczącym tam jednostkom. 1 czerwca 1920 roku formacja ta brała udział w natarciu na Okołowo, a po zdobyciu tej miejscowości przystąpiła do dalszego ścigania wroga. Szczególną determinacją wykazał się w tym I batalion, który atakował nieprzyjaciela mimo jego przewagi liczebnej. Nie odpuszczał nawet wówczas, gdy bolszewicy wycofali się na drugi brzeg rzeki Wilii, paląc za sobą most. Polski batalion przeprawił się przez rzekę pod silnym ostrzałem nieprzyjacielskim, a następnie „gonił bolszewika” dochodząc do wsi Derjuszki. Tego rodzaju bohaterskich czynów było oczywiście więcej (np. sforsowanie rzeki Berezyna pod Czernicą, zdobycie miejscowości Stodoliszcze i in.). 

Niestety sytuacja wojsk polskich uległa z czasem stopniowemu pogorszeniu. Sowieci, mobilizując wcześniej znaczne siły, 4 lipca 1920 roku przeszli do kontrofensywy na całości frontu. Polskie jednostki wojskowe, w tym 60 Pułk Piechoty, zmuszone zostały do odwrotu. Nękana przez nieprzyjaciela formacja przekroczyła kolejno rzeki Niemen, Narew i Bug, by 12 sierpnia stanąć na przedmościach Warszawy. Tu w kolejnych dniach rozegrała się batalia, która sklasyfikowana została, według rozpowszechnionego poglądu brytyjskiego polityka, dyplomaty i pisarza, Edgara Vincenta D'Abernon, jako 18. przełomowa bitwa w dziejach świata. Obecnie w powszechnej świadomości polskiego społeczeństwa wydarzenie to funkcjonuje pod nazwą „Cud nad Wisłą” (13 – 25 sierpnia 1920).  

60. Pułkowi Piechoty przypadła bezpośrednia rola obrony stolicy do momentu nastąpienia decydującego polskiego uderzenia znad Wieprza. Do starcia z bolszewikami doszło 14 sierpnia. W miarę patowa sytuacja utrzymywała się do 17 sierpnia, kiedy to Pułk przystąpił do kontrataku, zajmując Dęby Wielkie. Później, wchodząc w skład 4. Armii (która nacierała na linii Łomża – Dęblin) zdobył m.in. Kolno (wzięto około 1000 jeńców). Prowadzona ofensywa doprowadziła ostatecznie do rozbicia bolszewików. Znaczna część sowieckich wojsk uniknęła jednak polskiej niewoli, przechodząc granicę Prus Wschodnich i składając broń. Ten sukces nie oznaczał końca wojny dla Pawła Thomasa. Wziął bowiem udział w jeszcze jednej batalii, która wieńczyła wojnę polsko – bolszewicką i zapisała się w historii jako „Bitwa nad Niemnem” (20–26 września 1920 roku). Zakończyła się ona polskim zwycięstwem, a 60 pp wykazał się m.in. w walkach w rejonie Wołkowyska. Ostatecznie wojnę polsko-bolszewicką zamknęło podpisanie traktatu pokojowego między Polską a Rosją i Ukrainą w Rydze (18 marca 1921). Należy wspomnieć, że ostatnim epizodem w życiorysie por. Pawła Thomasa z tego okresu, który nosił w pewnym stopniu znamiona wojenne, było mianowanie go w czerwcu 1922 roku na szefa sztabu Grupy Północnej na Górnym Śląsku. Mowa o gorącym czasie w tym regionie tuż po zakończeniu serii Powstań Śląskich. 

Pokłosiem jego zaangażowania w walkę o ustalenie granic odrodzonego państwa była błyskotliwa kariera wojskowa. Warto przy tym zauważyć, że mowa tu jedynie o latach dwudziestych XX wieku. 3 maja 1922 roku Paweł Thomas został został zweryfikowany w stopniu kapitana ze starszeństwem z 1 czerwca 1919 roku. Kolejny awans otrzymał 1 grudnia 1924, kiedy to został mianowany na stopień majora ze starszeństwem z 15 sierpnia 1924. Ostatnia promocja nosiła datę 24 grudnia 1929 roku, kiedy to został mianowany na stopnień podpułkownika. W parze z tym szły przydziały wojskowe na stanowiska dowódcze w elitarnych polskich pułkach. Pełnił obowiązki dowódcy II baonu a później dowódcy I batalionu w 74 pp w Lublińcu (w 1925 był kwatermistrzem pułku, a w marcu następnego roku został zatwierdzony w 74 pp na stanowisku oficera Przysposobienia Wojskowego). W listopadzie 1928 przeniesiono go do 77 pułku piechoty w Lidzie na stanowisko dowódcy batalionu. Kolejna zmiana nastąpiła w styczniu 1930 roku, kiedy to trafił do 85 pułku piechoty w Nowej Wilejce. Został mianowany na stanowisko zastępcy dowódcy pułku! Faktycznie przebywał w nim do 4 lutego 1934 roku, kiedy to trafił do Szamotuł na stanowisko komendanta Powiatowej Komendy Uzupełnień.  

W tym wielkopolskim mieście dał się poznać jako zaangażowany działacz społeczny. Wspomina o tym lokalna prasa z tego okresu. Przykładowo w Tygodniku Parafii Szamotulskiej (nr 25/1938) można przeczytać, że Paweł Thomas wszedł w skład komitetu, którego celem była budowa ochronki dla dzieci w Szamotułach. Z kolei Gazeta Szamotulska (nr 26/1934) informowała, że był zastępcą prezesa Zgromadzenia Obwodu Powiatowego L.O.P.P. (Liga Obrony Przeciwgazowej i Przeciwlotniczej) w tym mieście. Talentami organizatorskimi wykazał się również w przededniu wojny. Potwierdzają to uroczystości, które odbyły się 2 lipca 1939 roku w Szamotułach. Ich honorowym gościem był generał Edmund Knoll Kownacki - dowódca Okręgu Korpusu Nr VII, którego przywitali starosta Adam Narajewski oraz ppłk Paweł Thomas. Następnie wszyscy wspólnie przeszli przed frontem Szamotulskiego Batalionu Obrony Narodowej, który w tym czasie prezentował broń. Głównym punktem uroczystości było przekazanie uzbrojenia i pieniędzy na rzecz obronności kraju, które były darem miejscowego społeczeństwa. Ciekawostką jest fakt, że wydarzenie w Szamotułach zostało utrwalone na taśmie filmowej i ukazane w Polskiej Kronice Filmowej. Ponadto ich przebieg relacjonowała rozgłośnia Polskiego Radia. Warto również wspomnieć o odbywających się równolegle uroczystościach upamiętniających Powstanie Wielkopolskie. Między innymi na Rynku poświęcono sztandar Związku Powstańców Wielkopolskich. Całość uroczystości zamknęła okolicznościowa akademia, która miała miejsce w „Sali Sundmannowej”. W jej trakcie przemówienie wygłosił m.in. ppłk Thomas – bohater tego zrywu niepodległościowego.  

W kontekście zbliżającego się konfliktu z III Rzeszą należy wspomnieć o jeszcze jednej zasłudze ppłk. Pawła Thomasa. Mowa o utworzeniu Szamotulskiego Batalionu Obrony Narodowej, w którego skład wchodziły trzy kompanie strzeleckie: Szamotuły, Wronki i Pniewy. Żołnierze ON otrzymali mundury i oporządzenie, które przechowywali w mieszkaniach prywatnych. Organizacja i formowanie batalionu odbyły się sprawnie dzięki zaangażowaniu ppłk. Pawła Thomasa i kpt. Stanisława Steczkowskiego - dowódcy batalionu. Jednostka ta brała udział w kampanii wrześniowej do 17 września 1939 roku, kiedy to jej żołnierze dostali się do niemieckiej niewoli. Wcześniej zapisała się m.in. atakiem na folwark „Łanięta” (15 września), który przypłaciła wysokimi stratami. 

Podsumowując okres międzywojenny należy zaakcentować, że kariera wojskowa Pawła Thomasa uległa znacznemu wyhamowaniu w latach trzydziestych XX wieku. Do tego momentu doszedł on od stopnia podporucznika do stopnia podpułkownika. W pierwszej dekadzie II Rzeczpospolitej przyznano mu również najważniejsze odznaczenia, z Virtuti Militari na czele. W zasadzie także tylko w tym okresie otrzymywał przydziały na stanowiska dowódcze w znaczących pułkach. Niestety trudno jednoznacznie wytłumaczyć powody późniejszego regresu. Po części wynika to z braku dostępu do źródeł (nie są np. znane jego sympatie polityczne). Można jednak podjąć próbę wyjaśnienia tego stanu rzeczy w oparciu o pewne poszlaki. Najważniejsza zdaje się prowadzić do gen. Stefana Dąb Biernackiego. Z pozostawionych dokumentów można bowiem wywnioskować, że nie darzył on zbytnią sympatią Pawła Thomasa. Na przykład w listopadzie 1933 wystawił mu następującą opinię: „Taktycznie dość poprawny, jako dowódca pułku w polu wykazuje dużo energii i zdolności dowodzenia (Thomas formalnie przebywał wówczas w 85 pp w Nowej Wilejce). Dalej jednak dodawał: „ Przy złożonych sytuacjach przy zagadnieniach operacyjnych nie daje sobie rady. Jako kierownik wyszkolenia oficerów posiada za mało inteligencji. Częściowo brak inicjatywy. Dla szkolenia młodszych oficerów dobry. Przy dobrym dowódcy mógłby pozostać na obecnym stanowisku. Na samodzielnego dowódcę nie wyrobi się. Ogólnie dostateczny". 

Autor tej dość surowej opinii, gen. Stefan Dąb Biernacki, był bohaterem walk o niepodległość w okresie kształtowania granic II Rzeczpospolitej. Posiadał z tego tytułu liczne odznaczenia. Co więcej, już w wieku 34 lat został generałem. W okresie międzywojennym gen. Biernacki był gorącym zwolennikiem sanacji, co przejawiało się m.in. nadgorliwością w prześladowaniu jej przeciwników (przykładem postępowanie wobec redakcji dziennika wileńskiego „Słowo”). Bezsprzecznie okrył się złą sławą po napaści Niemiec na Polskę w 1939 roku. Uznawany jest przez większość historyków za jednego z najgorszych dowódców obrony wrześniowej (stał na czele „Armii Prusy”). Potwierdzają to także świadectwa pozostawione przez wojskowych. Na przykład polski generał Juliusz Rommel tak napisał o Biernackim: „Zwalczał w naszej armii ludzi, którzy byli innego zdania. Narobił tym dużo szkody naszemu wojsku, bo usuwał oficerów bardzo wartościowych”. A dalej „Uznawał tylko autorytety legionowe, innych dowódców nie słuchał. Warchoł na dużą skalę!”. Historycy podkreślają, że gen. Stefan Dąb Biernacki miał manierę obarczania winą swoich żołnierzy za niepowodzenia wojenne (np. brak woli walki). Tymczasem sam uciekł z pola bitwy w cywilnym ubraniu. Po klęsce wrześniowej przedostał się do Francji, później przebywał w Wielkiej Brytanii. W 1940 roku został zdegradowany przez polskie władze wojskowe do stopnia szeregowego.  

1 września 1939 roku wybuchła II wojna światowa. Oczywiście w jej kontekście należy przywołać datę 23 sierpnia 1939 roku, kiedy to orędownicy dwóch lewicowych totalitaryzmów, mowa o niemieckich nazistach (reprezentował ich Joachim Ribbentrop - minister spraw zagranicznych III Rzeszy) oraz sowieckich komunistach (ich przedstawicielem był Wiaczesław Mołotow - Przewodniczący Rady Komisarzy Sowieckich), podpisali tajny protokół, który dał "zielone światło" dla rozpoczęcia najbardziej okrutnego konfliktu w dziejach świata. Tak więc II wojna światowa poczęła się w nocy 23 sierpnia 1939 roku w Moskwie, narodziła zaś we wrześniu 1939 roku, stanowiąc jedynie konsekwencje zawartego wcześniej paktu.  

Konflikt rozpoczął się od agresji Niemiec i Słowacji na Polskę. Do tego grona należy dodać także quasi państwo - Wolne Miasto Gdańsk, bo również jego obywatele dopuścili się ataków na Polaków (m.in. na obrońców Poczty Polskiej). Ponadto zaakcentować nielojalną postawę obywateli II RP o niemieckich korzeniach, którzy m.in. jesienią 1939 roku dopuścili się licznych zbrodni (np. w ramach tzw. Selbstschutzu). Mało znanym faktem jest ten, że chronologicznie najwcześniej za broń chwycili sojusznicy Niemiec - Ukraińcy. W akcjach dywersyjnych, które miały miejsce między 29 sierpnia a 23 września 1939 roku, wzięło udział około 8 tysięcy osób spod znaku "tризубa". Ukraińcy zdobyli w tym czasie między innymi polskie miasto Stryj. W wyniku ukraińskich wystąpień zbrojnych śmierć poniosło tysiące Polaków. Przykładem miejscowości Koniuchy i Potutorów, w których zamordowano łącznie około 100 mieszkańców. Ukraińcy współpracowali także z regularnymi oddziałami państw agresorów. Dowodem na to chociażby akcja żołnierzy słowackich i Legionu Ukraińskiego pułkownika Romana Szuszki w nocy z 9 na 10 września 1939 roku. Ich wspólny atak zakończył się zdobyciem polskiej miejscowości Jaśliska.  

Niewątpliwie przełomowym wydarzeniem w wojnie obronnej 1939 roku był dzień 17 września, w którym to nastąpiła agresja Armii Czerwonej na Polskę. Miała ona ogromne konsekwencje strategiczne. Uniemożliwiła bowiem zorganizowanie polskiej obrony na tzw. przedmościu rumuńskim oraz spowodowała ogólną destabilizację polskich oddziałów. Nie wolno również nie zauważać politycznego znaczenia tego kroku. Około godziny pierwszej w nocy władze sowieckie wypełniły bowiem zapisy umowy, którą zawarły 23 sierpnia 1939 roku w Moskwie z przedstawicielami III Rzeszy. Tym samym Sowiety stały się koalicjantem państw "Osi Zła", stając w jednym szeregu z Niemcami, Włochami i Japonią – państwami odpowiedzialnymi za liczne bestialstwa podczas II wojny światowej. 

Od początku agresji żołnierze Armii Czerwonej dopuszczali się zbrodni na ludności polskiej, nie ustępując w tym względzie hitlerowcom. Do symbolu urosła obrona Grodna, kiedy to nacierający Sowieci przywiązali do pancerza czołgu m.in. 13 - letniego Tadeusza Jasińskiego, zaś po zdobyciu miasta wymordowali około 300 jego obrońców. Największe bitwa z Sowietami rozegrała się między 28 a 30 września 1939 roku pod Szackiem. Wówczas to 52. Dywizja Strzelecka Armii Czerwonej starła się z liczącymi około 4000 żołnierzy formacjami Korpusu Ochrony Pogranicza, którymi dowodził gen. Wilhelm Orlik - Rückemann. W trakcie bitwy doszło m.in. do walk na bagnety.  

Do grona państw agresorów należy zaliczyć również Litwinów, którzy 28 października 1939 roku, w wyniku układu z Sowietami, zajęli Wilno i część Wileńszczyzny. Symboliczny dla tego paktu stał się dzień 27 października 1939 roku. Wówczas to korpus ekspedycyjny wojsk litewskich (składał się z sił piechoty, kawalerii oraz czołgów), dowodzony przez gen. Vincasa Vitkauskasa, przekroczył dawną granicę z Polską. W asyście oficerów Armii Czerwonej uroczyście przepiłowano szlabany graniczne i zniesiono wszystkie inne oznakowania państwowości polskiej, które następnie zostały spalone na stosach. 

Agresja Armii Czerwonej na tereny II Rzeczypospolitej stała się także bodźcem dla Białorusinów i Żydów do antypolskich wystąpień. Szczególną aktywność w tym względzie okazywali zwłaszcza wyznawcy judaizmu, którzy w wielu miejscach z ogromną radością witali wkraczającą Armię Czerwoną. Do symbolu urosła zwłaszcza postawa Jakuba Wygodskiego. Ten były poseł na Sejm RP (kadencje 1922 - 1930) i zarazem prezes gminy żydowskiej w Wilnie, w październiku 1939 roku oficjalnie poparł likwidację II Rzeczpospolitej przez Niemców i Sowietów. Należy podkreślić, że Żydzi bardzo mocno zaangażowali się również w tworzenie struktur komunistycznych, optowali za włączeniem zaanektowanych ziem polskich w skład Związku Sowieckiego oraz w znaczący sposób przyczynili się do prześladowania ludności polskiej (zwłaszcza inteligencji) na Kresach. 

Oczywiście rozpatrując wrzesień 1939 roku nie wolno pominąć faktu, że występowały też patriotyczne postawy wśród obywateli polskich: żydowskiego, ukraińskiego, białoruskiego a nawet niemieckiego pochodzenia. Zachowywali się oni w wielu przypadkach lojalnie wobec władz II Rzeczpospolitej. Jak podaje historyk Grzegorz Motyka "blisko 200 tysięcy Ukraińców i Białorusinów walczyło w polskich mundurach".W tym duchu wypowiada się również prof. Włodzimierz Jastrzębski, twierdząc, że nawet „wśród ofiar w Katyniu można odnaleźć Niemców, którzy zginęli tam za Polskę”.  

Ppłk. Paweł Thomas brał udział w kampanii wrześniowej 1939 roku. Według jego świadectwa, walczył m.in. pod Lwowem. Nie udało się ustalić bliższych szczegółów na ten temat. Batalia o to miasto trwała od 12 do 22 września 1939 roku. Lwów w pewnym momencie oblegany był równocześnie przez Niemców i Sowietów. Ostatecznie miasto zostało poddane Armii Czerwonej po wynegocjowaniu korzystnych warunków kapitulacji. Sowieci nie dotrzymali jednak warunków umowy i po wkroczeniu do miasta dokonali licznych zbrodni. Oczywiście opuszczające Lwów jednostki polskie wzięli do niewoli. Tego tragicznego losu doświadczył m.in. dowódca Grupy Obrony Lwowa – gen. Bryg. Franciszek Sikorski, który w 1940 roku został zamordowany w Charkowie. 

Niektóre źródła wspominają, że ppłk Thomas dowodził bliżej nieokreśloną grupą ewakuacyjną i razem z nią przekroczył granicę z Rumunią (prawdopodobnie 20 września 1939), gdzie został internowany. Początkowo przebywał w obozie w górskiej miejscowości Calimanesti. Nie panował w nim rygor typowy dla tego rodzaju obiektów w Niemczech i sowieckiej Rosji. Między innymi osadzone osoby dość swobodnie przemieszczały się po terenie tej miejscowości. Rumuni ograniczyli się w zasadzie do pilnowania tylko dróg wyjazdowych i dworca kolejowego. Warunki bytowe nie były jednak najlepsze. We znaki dała się polskim żołnierzom zwłaszcza mroźna zima 1939/1940. Wielu z nich marzło, bo dysponowali jedynie letnim ubraniem z okresu kampanii wrześniowej. Mankamentem były też ograniczone środki finansowe. Sprawiały one, że racje żywnościowe były względnie ubogie. Z tym ostatnim wiąże się niezwykła historia, która zapisała się we wspomnieniach niektórych osadzonych.  

W regionie Calimanesti znajdowało się wiele bezpańskich psów, które bardzo źle traktowali rumuńscy górale. Zwierzęta były niedożywione. Nadto nie szczędzono im razów. Powodowało to, że zachowywały się bardzo agresywnie. Polscy żołnierze mieli w zwyczaju je dokarmiać. Z czasem psy odwzajemniły sympatie. Dochodziło nawet do sytuacji, że spacerowały spokojnie razem z Polakami. W stosunku do Rumunów pozostały jednak dalej agresywne.  

Na tym jednak nie koniec historii. Wspomniany brak rygoru sprawił, że wielu polskich żołnierzy uciekało z obozu i później przedostawało się do Armii Polskiej we Francji. Zauważył to niemiecki wywiad. Pokłosiem tego stały się naciski ze strony władz III Rzeszy na rząd w Rumunii, by ten położył kres temu zjawisku. Dlatego pojawił się pomysł przeniesienia internowanych Polaków do bardziej strzeżonego obiektu. Przygotowania do operacji rozpoczęły się 20 lutego 1940 roku. W tym dniu zarządzający obozem Rumuni wydali komunikat, że za dwa dni o godzinie 10.00 na głównym placu przed budynkiem szkoły odbędzie się apel. Niepodejrzewający niczego żołnierze stawili się karnie. Oczywiście bez swoich osobistych rzeczy. W trakcie apelu rumuński oficer oświadczył zebranym Polakom, że zostaną natychmiast przeniesieni w inne miejsce i ma to związek z licznymi ucieczkami. W trakcie jego przemówienia podjechało kilkanaście ciężarówek, z których wysiedli żandarmi. Następnie otoczyli plac i tyralierą zaczęli zbliżać się do zgromadzonych.  

W tym momencie nastąpiło coś niezwykłego. Żandarmów zaatakowały bowiem psy. Był to atak na tyle skuteczny, że Rumuni zaczęli uciekać w popłochu i odstąpili od przeprowadzenia akcji ewakuacji internowanych. Cała historia nie zakończyła się jednak szczęśliwie. Przed kolejną akcją likwidacji obozu Rumuni otruli część psów (niektóre z nich uratował personel polskiego Szpitala Wojennego nr 401). Polaków internowanych w Calimanesti przeniesiono zaś do miejsc, w których panowały już typowe obozowe warunki. Podpułkownik Paweł Thomas trafił do obozu w Targoviste. Nie przebywał w nim jednak długo. Władze rumuńskie oddały bowiem polskich żołnierzy w niemieckie ręce. Konsekwencją tego stało się umieszczenie m.in. ppłk. Thomasa w oflagu VI Dorsten (Westfalia), a następnie VI B Dossel. Przebywał w nich od 8 lutego 1941 roku do 1 IV 1945 roku, kiedy to został oswobodzony przez Aliantów. 

Paweł Thomas swoją karierę wojskową rozpoczynał od służby w zaborczej armii Cesarstwa Niemieckiego. Zapewne nie przypuszczał wówczas, że jej epilog będzie miał miejsce w formacji, która de facto była podporządkowana sowieckiemu okupantowi. Po powrocie na ziemie polskie, który nastąpił jesienią 1945 roku, nie zdjął munduru i w pewien sposób włączył się w budowę „Polski Ludowej”. Pełnił kolejno obowiązki: pomocnika Komendanta Oficerskiej Szkoły Samochodowej w Bydgoszczy (1945), kwatermistrza Oficerskiej Szkoły Samochodowej w Koszalinie (1947), a w latach 1947–1952 szefa Wydziału Żywnościowego w Dowództwie Okręgu Wojskowego Nr II w Bydgoszczy (w tym sanatorium wojskowe w Ciechocinku 1949-1952). Służbę zakończył 25 sierpnia 1952 roku, kiedy to został zwolniony z obowiązku wojskowego. 

Oczywiście na te blisko siedem lat jego powojennej kariery można spojrzeć z perspektywy Żołnierzy Antykomunistycznego Podziemia i poddać negatywnej ocenie. Na jego obronę przemawia jednak fakt, że nie wstąpił do PZPR (PPR) i jej organizacji satelickich (także po przejściu do cywila). Brak jest również zapisów, że brał bezpośredni udział w zwalczaniu Antykomunistycznego Podziemia. Co więcej, we wspomnieniach rodzinnych zapisał się jako człowiek, który miał jednoznacznie negatywny stosunek do Sowietów, co przejawiało się m.in. wskazywaniem Związku Radzieckiego jako winowajcy zbrodni w Katyniu. Na obronę jego wyboru można też przywołać podobne zachowania dziesiątek oficerów, podoficerów i zwykłych żołnierzy, którzy służyli w Wojsku Polskim przed wybuchem wojny, a po zajęciu ziem polskich przez Sowietów, kontynuowali kariery w tzw. „Ludowym Wojsku Polskim”. Warto wspomnieć przy okazji, że nie zawsze te wybory gwarantowały względne bezpieczeństwo. Dowodzi tego chociażby historia podpułkownika Aleksandra Kity – wykładowcy Oficerskiej Szkoły Samochodowej w Pile (1951-1952). Bohatera wojny obronnej 1939 roku (m.in. zniszczył dwa niemieckie czołgi) komuniści torturami zmusili do samooskarżenia i na tej podstawie skazali na karę śmierci. Wyrok został wykonany 3 grudnia 1952 roku w więzieniu na Mokotowie w Warszawie. 

Po przejściu do cywila Paweł Thomas pracował w Wojewódzkim Zarządzie Przemysłu Gastronomicznego w Bydgoszczy. Zaangażował się również w działalność społeczną. Właśnie dzięki niej otrzymał zaszczytną odznakę „Bydgoszcz Zasłużonemu Obywatelowi”. Ciekawy wątek w jego życiorysie stanowi też działalność w ZBOWiD, do którego wstąpił w 1957 roku. Pełnił w nim funkcję Wiceprezesa Zarządu Okręgu. Z nieznanych bliżej powodów zrezygnował jednak z przynależności do tej organizacji w 1959 roku. Co więcej, podtrzymał swoje stanowisko mimo wywieranych na niego nacisków. W szeregi ZBOWiD powrócił dopiero 6 grudnia 1967 roku. W tym przypadku również nie są jasne przesłanki tej decyzji. W tej organizacji kombatanckiej pozostał aż do śmierci. Zmarł 14 listopada 1969 roku w swoim mieszkaniu w Bydgoszczy (mieszkał przy ul. Weyssenhoffa). Pochowany został na Cmentarzu Bielawskim w tym mieście (grób nr 34/30/69) . Obecnie jego szczątki spoczywają w Gdańsku (Cmentarz Centralny - Srebrzysko, grób VII/KW II/1/27).

Ppłk Paweł Thomas w swoim życiu wiele razy odwiedzał Walentynowo. Po części zapewne z powodów sentymentalnych. Ponadto w wymienionej wsi nadal mieszkała jego najbliższa rodzina – między innymi brat Jan. W trakcie swoich wizyt poznawał rzecz jasna kolejne pokolenia Tomaszów, odkrywając przed nimi niektóre karty ze swojego życiorysu. Także te tragiczne, bo przecież przez ponad dekadę walczył z bronią w ręku lub przebywał w jenieckich obozach. Na pewno warto by do jego historii nawiązali współcześni mieszkańcy Walentynowa i gminy Łobżenica. Z pewnością także należy upamiętnić ppłk. Pawła Thomasa – Kawalera Virtuti Militari, Krzyża Niepodległości, Złotego Krzyża Zasługi i kilku innych odznaczeń. Przede wszystkim jednak Patriotę rodem z Krajny, który miał swój udział także w tym, że region ten niemal w całości znalazł się w granicach odrodzonej II Rzeczpospolitej.

źródła: zbiory własne autora, materiały archiwalne Wojskowego Biura Historycznego (CAW), materiały archiwalne Urzędu do spraw Kombatantó i Osób Represjonowanych,, J.N. Śp. ppłk Paweł Thomas, WTK nr 48 z 7 grudnia 1969, Dziennik Personalny Ministerstwa Spraw Wojskowych nr 1 z 21 stycznia 1930, Z Kościański, Thomas Paweł Bartłomiej (1891-1969), (w:) Powstańcy wielko[olscy, Biogramy uczestnikó powstania wielkopolskiego 1918-1919 t. IV. red. B. Polak, 2008, B. Polak, Front południowo-zachodni. "Grupa Leszno" Powstanie Wielkopolskie 1919, 1971, Z. Kościański, Thomas PAweł Bartłomiej, strona internetowa IPN (htps://pw.ipn.gov.pl/pwi/form/r2438426119,THOMAS-Pawel-Bartlomiej.html), dostęp 20 kwietnia 2023, Gazeta Powszechna 1934.03.06 R.16 Nr52 - Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, Materiały archiwalne Instytutu Polskiego i Muzeum im. Generała Sikorskiego w Londynie, Kronika Bydgoska T. 2 (1964-1965) - Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa, Tygodnik Parafii Szamotulskiej. 1938 R.1 Nr25 - Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, L. Batin, Sytuacja polskich uchodźców wojennych w Rumunii, Przegląd Historyczno-Wojskowy 16 (67)/2 (252), 163-173, 2015, Andrzej Suchoń, Serce w plecaku. Wspomnienia z lat wojny, Kraków 1989, P. Korczyński, Psy z Calimaneşti,  https://polska-brojna.pl/Mobile/ArticleShow/ 26474, dostęp 20 kwietnia 2023, W. Kicman, M. Szulc, Powstanie Wielkopolskie 1918-1919 na Pałukach i Krajnie - ludzie, miejsca, wydarzenia (szubin.net), Informacje uzyskane od Muzeum Zamek Górków w Szamotułach. Z. Pilarczyk, Militarne aspekty Powstania Wielkopolskiego 1918-1919 roku, Militarne aspekty Powstania Wielkopolskiego 1918-1919 roku - Oddziały Powstańcze - Powstanie Wielkopolskie (ipn.gov.pl), dostęp 20 kwietnia 2023 r.. G. Motyka, Od Rzezi Wołyńskiej do Akcji Wisła, 2011

Napisz komentarz

Komentarze

słabe opady śniegu

Temperatura: 1°C Miasto: Złotów

Ciśnienie: 1017 hPa
Wiatr: 22 km/h

KOMENTARZE
Autor komentarza: MiauTreść komentarza: Super, powstanie amfiteatr za 24 mln PLN, dzięki czemu będą nowe miejsca pracy, perspektywa dla młodych - rewelacja!!! Co tam jakieś uzdrowiska, komu to potrzebne?Data dodania komentarza: 23.11.2024, 23:59Źródło komentarza: Szwajcarskie fundusze dla Złotowa – kolejna duża szansa na rozwój miastaAutor komentarza: Trzeba to docenićTreść komentarza: Dobrze, że jednak wzięli się za Szwajcarskie. Choć pewnie w ich mediach to nie wybrzmi, ani przez gardło nie przejdzie. Choć co pewne w głębi duszy wiedzą, że fundamenty pod te ogromne środki przygotował Adam Pulit. Ten sam Pulit, któremu w poprzednich kadencjach z ich strony oferowano głównie kłody pod nogi i wyzwiska. A jednak, mimo wszystko, zostawił solidne podwaliny, które teraz otwierają kolejną kasę dla miasta. Ironią losu jest to, że odrzucenie się od strategii i kierunków rozwoju miasta, jakie wtedy krytykowali, teraz muszą krok w krok kontynuować. Nowa ekipa niestety nie ma zbyt dużego wyboru… Ale dobrze, niech będzie. Kibicuję im mimo wszystko, bo warto dla Złotowa. 😊Data dodania komentarza: 23.11.2024, 22:41Źródło komentarza: Szwajcarskie fundusze dla Złotowa – kolejna duża szansa na rozwój miastaAutor komentarza: JaTreść komentarza: Idioci🫣Data dodania komentarza: 23.11.2024, 21:40Źródło komentarza: Szwajcarskie fundusze dla Złotowa – kolejna duża szansa na rozwój miastaAutor komentarza: Ghost townTreść komentarza: Na jeden, dwa koncerty w roku, przy cienkich budżetach placówek kulturalnych.Data dodania komentarza: 23.11.2024, 14:38Źródło komentarza: Szwajcarskie fundusze dla Złotowa – kolejna duża szansa na rozwój miastaAutor komentarza: PetTreść komentarza: Rada Miasta uchwaliła 24 mln zł na amfiteatr. Chcą budować nawet bez zewnętrznego dofinansowania. Czyli igrzyska. Zamiast odwiert w celu poszukiwania źródła wody termalne, co przyniosło by miastu finansowe korzyści mamy pomnik który pochłania horrendalne sumy. Pulitowi liczyli każdą złotówkę a tu rozpusta na całego.Data dodania komentarza: 23.11.2024, 13:54Źródło komentarza: Szwajcarskie fundusze dla Złotowa – kolejna duża szansa na rozwój miastaAutor komentarza: Baco!Treść komentarza: Znawca tematu?Data dodania komentarza: 22.11.2024, 15:53Źródło komentarza: Nocny miłośnik ogierów– tajemniczy 60-latek zakłóca wiejski spokój
Reklamadotacje rpo
Reklama