Już na wstępie należy podkreślić, że działania obecnej władzy są niezgodne z prawem. Potwierdza to chociażby Rada Mediów Narodowych, w której zasiadają przedstawiciele różnych opcji politycznych. Podobne stanowisko wyraziła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. W tym organie również swoich reprezentantów mają poszczególne partie polityczne. W oświadczeniu KRRiT z 20 grudnia 2023 roku możemy przeczytać, że "działanie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wbrew literalnemu brzmieniu przepisów ustawy o radiofonii i telewizji (art. 27 i 28) oraz ustawy o Radzie Mediów Narodowych (art. 2 ust. 1), dotyczących powoływania i odwoływania składów osobowych organów jednostek publicznej radiofonii i telewizji jest rażącym przekroczeniem uprawnień". Organ ten wezwał koalicję rządzącą do stosowania przepisów prawa i zaniechania przejmowania mediów publicznych w oparciu o uchwały Sejmu RP. Podobnie wypowiadają się liczni prawnicy, przedstawiciele świata mediów i dziennikarze.
Rząd Tuska poszedł więc po bandzie i ponosi z tego tytułu pełną odpowiedzialność. Należy jednak wspomnieć, że awantura rozpoczęła się od przyjęcia przez Sejm uchwały (19 grudnia) ws przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej. Za jej przyjęciem głosowali niektórzy posłowie z naszego regionu: Szopiński, Janyska, Rutnicki, Głowski, Paszyk i Luboński. Czy zdawali sobie oni sprawę z faktu, że przyjmują coś, co posłuży jedynie do wywołania kolejnej burdy w przestrzeni publicznej? Oczywiście! Musieli przecież wiedzieć, bo to abecadło pracy w parlamencie, że uchwała nie ma mocy sprawczej w kwestii sanacji mediów, że tą ma jedynie ustawa. Dzięki m.in. panu posłowi Szopińskiemu mamy więc zafundowane kolejne „polskie piekło”. Można wysnuć domniemanie, że dojdzie też do kolejnej awantury na forum Unii Europejskiej. Wskazuje na to fakt, że słynna Vera Jourova, która ma „pierdolca” na punkcie praworządności w Polsce, już bada sprawę. Niewykluczone, że doczekamy się nawet sankcji z tego tytułu. Oczywiście pieniądze na niemieckie wiatraki są niezagrożone. Mowa o innych środkach.
Uchwała przeszła i wywołała chaos jeszcze tego samego dnia. Stała się bowiem fundamentem, na którym narrację zbudowali przedstawicieli rządu Tuska. Właśnie na jej podstawie dokonano zmian w mediach publicznych. Na tego rodzaju prowokację zareagowali w łatwy do przewidzenia sposób posłowie PiS, którzy w nocy z 19 na 20 grudnia weszli do budynku TVP i zapowiedzieli obronę mediów przed naruszającymi prawo działaniami rządu Tuska. Nocne dyżury, w których uczestniczył m.in. poseł Marcin Porzucek, zakończyły się jednak fiaskiem. Obóz rządzący wyłączył publiczne media informacyjne po godzinie 11, 20 grudnia 2023 roku. Następnie przystąpił w nich do czystek. Wojna nie trwała więc długo. Można bez cienia przesady napisać, że był to "Blitzkrieg". Donaldowi Tuskowi poszło więc lepiej niż Hansowi Guderianowi w 1939 roku.
Kurz po bitwie o publiczne media powoli będzie opadać. Zapewne niektóre programy w TVP ponownie pojawią się na ekranach, choć w zmienionej formie.. A co ze zwykłymi widzami? Otóż my musimy się przyzwyczaić do tego, że skończył się pewien pluralizm w mediach. Był co prawda koślawy, ale był. Musimy też przywyknąć do faktu, że dziennikarze znani z komercyjnych stacji (np. TVN), staną się nowymi gwiazdami TVP. Ponadto, że wróci kilka dyskusyjnych person. Oczywiście nie zmieni się narracja tych osób. Trudno bowiem uwierzyć w rządowe zapewnienia, że to właśnie oni będą kontrolować władzę, władzę która będzie ich za moment karmić.
I na tym koniec opowieści o walkach o media publiczne, które rozgrzały dyskusję w Polsce i przyćmiły skutecznie zapowiedzi relokacji migrantów z Afryki i Azji w Polsce.
FOT. Posłowie PiS w siedzibie TVP. Fotografia wykonana w nocy z 19 na 20 grudnia 2023 roku. Drugi od lewej poseł Marcin Porzucek - parlamentarzysta PiS z naszego regionu.
Napisz komentarz
Komentarze