Obserwacja świata przyrody wiele może nauczyć człowieka. Na przykład taka rosiczka wydziela ciecz przypominającą kroplę rosy. Wabi tym niespodziewające się podstępu owady. Te mniej roztropne czeka oczywiście kara za swoją głupotę. W przypadku wspomnianej ustawy „wabikiem” dla obywateli było zapowiadane wsparcie. Na szczęście znalazła się grupa osób, która nie dała się nabrać na kroplę przypominającą rosę. Diabeł tkwił bowiem w szczegółach, które ukryły się w sformułowaniu „zmiana niektórych innych ustaw”.
Chodzi tu rzecz jasna o OZE („wiatraki”) i kontrowersyjne, jak to określiły niektóre media, „wrzutki”. Zaproponowany kształt przepisów, zdaniem wielu ekspertów (np. z Fundacji Basta”), dałby możliwość wywłaszczania osób prywatnych w celu budowy elektrowni wiatrowych i innych inwestycji OZE. Z kolei ekolodzy bili na alarm, że odległość turbin wiatrowych od parku narodowego lub rezerwatu planowano zmniejszyć do zaledwie 300 metrów. Podobna liberalizacja na rzecz biznesu OZE dotyczyła prywatnych budynków. Niektórzy politycy podnosili natomiast zarzut, że wniesiona do Sejmu ustawa wiatrakowa sprzyja niemieckiemu przemysłowi, bo poprzez zmianę prawa Polska będzie "ratować" niemieckiego producenta turbin wiatrowych (m.in. środkami z KPO). Z tego kierunku miały też napłynąć do nas „używki”. Mowa tu o „modernizacji” – tj. wymianie turbin w istniejących wiatrakach. I tu cytat z planowanej ustawy: „zamontowane mogą zostać jedynie urządzenia, które zostały wyprodukowane nie później, niż w terminie 48 miesięcy przed dniem wytworzenia po raz pierwszy energii elektrycznej w zmodernizowanej elektrowni wiatrowej”.
Projekt, który wniósł do Sejmu m.in. poseł Henryk Szopiński, wywołał burzę i został ostatecznie wycofany. Kto był jego pomysłodawcą? Kto go stworzył? Kto przy tym jeszcze majstrował? To oczywiście do dziś wielka zagadka. Dyskusja na ten temat została bowiem zdmuchnięta wraz ze świecami chanukowymi, bo to właśnie gest posła Brauna wykreowano w grudniu 2023 roku na temat nr 1 w Polsce. Przypadek? Warto zauważyć, że polityk ten wrócił właśnie do Konfederacji. Krzysztof Bosak dalej zaś jest wicemarszałkiem Sejmu. Taki stan powodował jazgot od prawa do lewa w grudniu 2023 roku. W lutym 2024 roku zapanowała zaś zastanawiająca cisza. Nikt nie krzyczy już o nacjonalistach, nie stawia ultimatum Bosakowi, który, co warto podkreślić, zachował stołek m.in. dzięki Henrykowi Szopińskiego z Platformy Obywatelskiej. Ten nie głosował bowiem za jego odwołaniem.
Dziennikarz portalu PZL24 o to wszystko nie zapytał. Przywitał za to czytelnika stwierdzeniem: „Poseł Henryk Szopiński - animator kultury, muzyk, wybrany na wiceprzewodniczącego Parlamentarnego Zespołu ds. Wspierania Twórców i Promocji Polskiej Muzyki Rockowej, z mównicy sejmowej podsumował 8 lat cenzury w kulturze i sztuce za rządów PiS”. Może to i ważne, że były lider „Rypcium Pypcium” znalazł się w jakimś nowym zespole. Może i ta „sejmowa kapela” jest istotna dla polskich spraw. Chociażby dla przedstawicieli rolników, którzy lubią posłuchać ostrego brzmienia w trakcie trwających blokad (np. utworu Kory i Pudelsów (Maciej Maleńczuk) "Hoża Moyra", którego refren brzmi dość niepoprawnie politycznie: "czarne na czerwonym po zielonym jedzie, pedał za pedałem pedałują pedzie"). Warto podkreślić, że obecne protesty to pokłosie działania Parlamentu Europejskiego i przyjęcia pakietu klimatycznego „fit for 55”, który poparli m.in. politycy Platformy Obywatelskiej – partyjni kumple pana posła Henryka Szopińskiego.
Materiał opublikowany na portalu PZL24 zbudowany został wokół opowieści o cenzurze za rządów PiS. Tu przykładowy cytat: „Kolejny cios wymierzony w kulturę wymieniony przez posła (Szopińskiego), to zakaz emisji filmu „Zielona granica” (chodzi o TVP)". Oczywiście poprzednia władza (PiS plus dodatki) nie była święta. Wystarczy tu przywołać czasy Covid19 i politykę informacyjną, politykę bardzo daleką od rzetelności. „Zielona granica” nie wpisuje się jednak w ten nurt, nurt naruszania wolności. To tylko niskich lotów "dzieło" filmowe, które zrobione zostało pod określoną publikę. Stąd też jego kontrowersyjna fabuła. Na dowód wystarczy przywołać stanowisko funkcjonariuszy z NSZZ Straży Granicznej. Można w nim przeczytać m.in. „Mamy prawo jednoznacznie wyrazić nasz sprzeciw wobec interpretacji, które pokazują nas jako ludzi pozbawionych zasad i podstawowych wartości”. Warto przy okazji zauważyć, że przekaz posła Szopińskiego kontrastuje z wypowiedzią Donalda Tuska z 16 lutego 2024 r., Premier rządu jednoznacznie zapowiedział bowiem, że granica z Białorusią będzie dalej „uszczelniana” i przeznaczone zostaną na ten cel odpowiednie środki. Wygląda więc na to, że dziś jest idealny klimat do nakręcenia Zielonej granicy 2. Rzecz w tym, że z oczywistych względów nie ma już zapotrzebowania politycznego na takie dzieło.
Na koniec wypada przypomnieć, że trwają prace nad przepisami, które dotyczą tzw. „mowy nienawiści”. Lansuje się na tym zwłaszcza senator Adam Sznejfeld z Platformy Obywatelskiej. Robi to m.in. za pośrednictwem portalu pzl24. Należy podkreślić, że pomysł z "mową nienawiści" to uderzenie w wolność słowa, to jeszcze mocniejsze naciągnięcie kagańca poprawności, który staje się coraz bardziej modny na ziemiach polskich. Potwierdza to chociażby wyrok wydany niedawno przez Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe. Skazał on Mariusza D. na rok ograniczenia wolności i zapłatę nawiązki w wysokości 15 tys. zł. "Grzechem" mężczyzny było to, że w oparciu o naukowe opracowania medyczne (publikowane na Zachodzie) wykazywał związki między homoseksualizmem i skłonnościami do pedofilii. Według informacji „Ordo Iuris”, w podobnej sprawie Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim doszedł do zupełnie innych wniosków uniewinniając od wszystkich zarzutów oskarżoną tam osobę. Tak właśnie wygląda w pigułce rozkład demokracji na ziemiach polskich A.D. 2024., w której władza sądownicza, wykonawcza i ustawodawcza przeżywają głęboki kryzys. Niestety dotyka on również czwartej władzy. Dowodzi tego także lokalne podwórko.
Na temat wyroku w Gdańsku więcej tutaj: Sąd Okręgowy w Gdańsku utrzymał wyrok ograniczenia wolności dla członka zarządu Fundacji Pro - Prawo do Życia | Ordo Iuris
Napisz komentarz
Komentarze