Już na samym wstępie należy zaznaczyć, że odpowiedź na te i inne pytania utrudnia brak materiału źródłowego. To rzecz jasna rodzi szereg trudności w dojściu do prawdy. Warto jednak podjąć próbę, której celem jest choć częściowe odtworzenie wydarzeń, które rozegrały się blisko 80 lat temu w miejscowości Skórka.
Głównym bohaterem tej historii jest Antoni Mikołąjczyk, który urodził się 8 czerwca 1902 roku w Będzinie na Śląsku. Można spotkać również zapisy, że był to Bytom. Pewne jest natomiast to, że pochodził z rodziny robotniczej. Podobnie fakt, że nie przełożyło się to na sympatie komunistyczne. Przeciwnie. Przykładem jedno z przedwojennych zdjęć, na którym Antoni Mikołajczyk prezentuje się dumnie w mundurze wojskowym. Zdobi go odznaka 48 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych. Mowa tu o formacji, która walczyła w wojnie z bolszewikami. Wśród jej żołnierzy był z pewnością Antoni Mikołajczyk. Potwierdza to m.in. widoczna na jego mundurze beretka - Medal Pamiątkowy za Wojnę 1918 – 1921.
Etos walk o niepodległość często przekładał się na kontynuację kariery wojskowej w okresie pokoju. W przypadku Antoniego Mikołajczyka była to służba w Bydgoszczy. Doszedł w niej do stopnia plutonowego. Według relacji jego rodziny, tuż przed wybuchem wojny służył w 62 pp, zaś po jej rozpoczęciu walczył m.in. w obronie Warszawy. Tu pojawia się znak zapytania. Mowa o pobycie w niemieckiej niewoli. Niewykluczone, że przebywał w niej do końca wojny. Inna wersja mówi natomiast o tym, że z niej uciekł i później działał w konspiracji na ziemi lubelskiej. Oczywiście okres lat 1918-1945 wymaga głębszego zbadania i uściślenia przedstawionych informacji. Być może kiedyś uda się dotrzeć do odpowiednich źródeł w tym zakresie.
W okresie międzywojennym Antoni Mikołajczyk zawarł związek małżeński. Jego żona, Władysława. urodziła trójkę dzieci (córkę i dwóch synów). Rodzina połączyła się wiosną 1945 roku. Mowa tu o Witosławiu koło Bydgoszczy, gdzie przez krótki okres Mikołajczyk pracował jako nauczyciel. Później zdecydował się na wstąpienie w szeregi Milicji Obywatelskiej. To spowodowało, że trafił na teren powiatu złotowskiego. Najpierw do Krajenki, później do miejscowości Skórka. Powołano tu osobny posterunek, który mieścił się w jednym z budynków położonym w centrum wsi. Dlaczego komunistyczne władze zdecydowały się na jego utworzenie w tej właśnie miejscowości? Odpowiedź na to pytanie przynoszą wspomnienia Kazimierza Króla – ówczesnego szefa partii komunistycznej (PPR) w powiecie złotowskim. Kilkanaście lat po wojnie napisał: „Zaalarmowani zostaliśmy w Komitecie serią napadów rabunkowych, dokonanych w ciągu kilku kolejnych dni w Skórce i innych wioskach gminy Krajenka, położonych na południowym krańcu powiatu w pobliżu Piły. Napady miały charakter zorganizowany”. Kazimierz Król, co było typowe dla tamtego okresu, przypisał ich sprawstwo tzw. „reakcyjnemu podziemiu”. Oczywiście jego słowa należy odbierać jako polityczną propagandę, nie stwierdzenie faktu. Dlaczego?
Odpowiedź jest banalnie prosta. Można założyć z dużym prawdopodobieństwem, że wiosną/latem 1945 roku nie działało tu Antykomunistyczne Podziemie. Mamy co najwyżej poszlaki o jego bytności. Przykładem wspomnienia Lucjana Krogulca „Lutek”. Według nich, na terenie powiatu złotowskiego działała latem 1945 roku „sekcja specjalna” (poakowskie podziemie), która miała być dowodzona przez ppor. Juliana Materka „Szach” (późniejszy nauczyciel w Radawnicy) i jego zastępcę kpr. Stanisława Krogulca „Witold”. Składała się z dwóch trzyosobowych grup: 1. "Lutek" (Lucjan Krogulec), "Szum" i "Jastrząb" od 8.08.1945 r.; 2. "Orlik", Bronisław Marczak i Kowalik. We wspomnieniach zawarta jest m.in. informacja, że na północny – zachód do miejscowości Skórka, w lasach pilskich, żołnierze tej formacji starli się z niemieckimi maruderami, którzy mieli wykopane ziemianki. To samo źródło wskazuje, że „sekcja specjalna” zakończyła swoją działalność w połowie października 1945 roku. Należy zaznaczyć, że w dokumentach PUBP w Złotowie nie trafiłem na informację o działalności tej grupy na naszym terenie. Pojawiają się natomiast nazwiska niektórych z jej żołnierzy. Przykładem Julian Materek.
W dokumentach komunistycznej „bezpieki” znalazłem za to szereg innych zapisów. Mowa w nich, że mieszkańcom powiatu złotowskiego dawały się we znaki polskie, sowieckie i polsko – sowieckie grupy przestępcze. Między innymi jedna z takich formacji, poruszająca się między Krajenką a Skórką, dowodzona była przez sowieckiego podoficera, który podawał się za majora NKWD. Nie miały one rzecz jasna charakteru politycznego. Nastawione były jedynie na tzw. „szaber”. Do grona potencjalnych sprawców czynów przestępczych należy również zaliczyć milicjantów i funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Co ciekawe, wskazują na to nawet komunistyczne źródła. Na przykład powojenny zapis w kronice Komendy Powiatowej Milicji Obywatelskiej w Złotowie mówi wprost, że w omawianym okresie „poszczególni funkcjonariusze więcej uwagi zwracali na osiągnięcie korzyści dla siebie a nie na służbę”. W kontekście omawianego terenu warto też przywołać wspomnienia funkcjonariusza MO Stefana Kalicińskiego, który latem 1945 roku pełnił służbę na posterunku w Skórce. Mowa w nich o kradzieży krowy, której rzekomo dokonali funkcjonariusze UB z Piły.
Sierżant Antoni Mikołajczyk przybył na teren powiatu złotowskiego późną wiosną 1945 roku. Jego rodzina pozostała w Witosławiu. Początkowo zamieszkał w Krajence przy ulicy Bydgoskiej (stancja) i rozpoczął pracę na tutejszym posterunku. Później został przeniesiony do Skórki. Miał do dyspozycji pokój na tamtejszym posterunku. Niewykluczone, że nie cieszył się zaufaniem władz komunistycznych. Dowodzi tego chociażby fakt jego krótkiej bytności w Tymczasowej Radzie Doradczej w Krajence (lipiec 1945 r.), która była quasi samorządem. Trwała ona zaledwie dwa tygodnie. Wygląda też na to, że był dość zasadniczym dowódcą. Zachowywał bowiem dystans w relacjach z większością swoich podwładnych. Nie był też lubiany przez niektórych z nich.
Posterunek MO w Skórce liczył 10 funkcjonariuszy. Niestety udało mi się ustalić tylko niektóre nazwiska. Podwładnymi sierż. Mikołajczyka byli m.in. Stefan Kaliciński, Stefan Skoczylas, Jan Hetmańczyk i mężczyzna o nazwisku Cygan. Brali oni udział, jeśli wierzyć wspomnieniom pierwszej z wymienionych osób, w kilku akcjach zbrojnych. Między innymi zatrzymali trzech umundurowanych mężczyzn, którzy ukradli krowę. Ich dowódcę zamknięto w areszcie. Dzień lub dwa po tym wydarzeniu posterunek MO został otoczony przez umundurowane osoby, które przybyły do Skórki na furmankach z kierunku Piły. To wydarzenie zakończyło się zatrzymaniem sierż. Mikołajczyka. Ten wrócił na teren posterunku dopiero następnego dnia. Nic nie mówił swoim podwładnym o przebiegu aresztowania. Wedle wspomnień Stefana Kalicińskiego, umundurowane osoby były funkcjonariuszami Urzędu Bezpieczeństwa z Piły.
Oczywiście nie jest znana liczba interwencji podjętych przez funkcjonariuszy MO ze Skórki. Najtragiczniejsza w skutkach akcja miała z pewnością miejsce w godzinach wieczornych 18 sierpnia 1945 roku. Wówczas to sześciu mężczyzn uprowadziło polską dziewczynę (K.) – mieszkankę wsi. Niemal natychmiast po zdarzeniu miejscowi funkcjonariusze MO rozpoczęli pościg za sprawcami porwania. W tej historii pojawiają się również żołnierze Armii Czerwonej, którzy stanowili obstawę sowieckiego samolotu transportowego (co robił w okolicach Skorki?), i rzekomo ruszyli jako wsparcie dla polskich milicjantów.
Grupa pościgowa zbliżyła się do porywaczy już na skraju wsi. Wywiązała się strzelanina, która trwała bliżej nieokreślony czas. W jej wyniku dwóch porywaczy zostało rannych, niektórzy natomiast wycofali się do lasu i uciekli. Na tym nie koniec historii, którą po latach relacjonował Stefan Kaliciński (funkcjonariusz MO w Skórce, nie brał udziału w tej akcji). Komendant Mikołajczyk miał zbliżyć się do opuszczonego budynku. W trakcie przemieszczania oddał strzały ostrzegawcze. W odpowiedzi został otworzony ogień w jego kierunku. Mikołajczyk został ranny w pierś i po chwili zmarł. Zginął również strzelający mężczyzna. Przeżyła natomiast uprowadzona kobieta, która znajdowała się wewnątrz budynku. Ranny został również jeden z sowieckich żołnierzy. Rzekomo zmarł później w szpitalu w Złotowie.
Sierżanta Antoniego Mikołajczyka pochowano z honorami w Krajence. Jego grób nie przetrwał do czasów współczesnych. Władze komunistyczne zakwalifikowały zaś całe zdarzenie jako walkę z reakcyjnym podziemiem. Zostało to odzwierciedlone nawet na monumencie w Koszalinie, który poświęcony został pamięci poległych w obronie władzy ludowej na Pomorzu. Wyryto na nim m.in. nazwisko sierż. Antoniego Mikołajczyka.
Jaka jest prawda o zdarzeniu, które rozegrało się 18 sierpnia 1945 roku? Kto uprowadził dziewczynę? Może ktoś z rodzin funkcjonariuszy MO zna odpowiedź. Może bliscy porwanej kobiety o nazwisku K. Może krewni ówczesnego sołtysa Skórki – Marcina Łabiszaka. Niestety archiwalne dokumenty zawierają niewiele informacji na ten temat. Mowa tu zwłaszcza o materiałach UB. Dość powiedzieć, że Józef Kwieciński, w tym czasie funkcjonariusz PUBP w Złotowie, w swoich wspomnieniach nie odnotował nawet jednym zdaniem tego wydarzenia. Dlaczego? Na koniec warto dodać, że posterunek MO w Skórce rozwiązano ostatecznie jesienią 1945 roku. Większość jego funkcjonariuszy opuściła z czasem teren powiatu złotowskiego. Interesujący jest fakt, że zamknięcie posterunku w Skórce zbiegło się z likwidacją sowieckiej bandy pod dowództwem „lejtnanta”, która przez trzy miesiące (sierpień – listopad 1945) grasowała w rejonie Krajenka – Skórka. Obława przeprowadzona przez funkcjonariuszy UB miała miejsce w listopadzie 1945 roku. Doprowadziła do zatrzymania czterech Rosjan. Ich nazwiska to: Buchorowski, Dobiniew, Bogaczew i Wiktorow. I może to jest klucz do tej historii.
Na podstawie zbiorów własnych autora, archiwalnych materiałów IPN oraz innych źródeł. Informacja o działalności grupy "Szacha" pochodzi z Lutek - Żołnierz od Gór Świętokrzyskich (XII) Dla swoich niezłomny, przez wroga wyklęty (starachowicki.eu) (Dzięki Maciek za link)
Napisz komentarz
Komentarze