7 maja starostą powiatowym został mianowany Patryk Wruk - wieloletni działacz Koalicji Obywatelskiej. Polityk ten przez szereg lat mieszkał w Krajence. Obecnie to już jednak Złotowianin. Obok niego stali: Daniel Sztych, Tomasz Guhs, Renata Balcerzyk, Aleksander Antoniewicz (co nie zaskakuje), Jakub Pieniążkowski i pozostali lokalni notable. Te i inne osoby pochyliły dziś głowy przed pomnikiem, który wzniesiono jako wyraz wdzięczności dla żołnierzy 1 Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej, którzy polegli na Krajnie.
W tym miejscu mógłbym przywołać dziesiątki argumentów, które będą stanowić uzasadnienie dla poglądu, że daty 8 maja 1945 roku nie należy celebrować. Na przykład to, że 24 maja 1945 roku w Lesie Stockim (niedaleko Puław) oddział mjr. Mariana Bernaciaka „Orlika” stoczył zwycięski bój z przeważającymi siłami komunistycznej bezpieki i radzieckiej NKWD. Co więcej, miesiąc wcześniej ta sama formacja rozbiła więzienie w Puławach, które było urządzone przez „wyzwolicieli ze wschodu” (uratowano 107 osadzonych). Co jeszcze? Można przywołać „Obławę Augustowską, zbrodnie w Kąkolewnicy i setki podobnych zdarzeń.
Niewątpliwie żołnierze radzieccy przynieśli na bagnetach komunistyczny totalitaryzm i potem go skutecznie utrwalali. Obok tego niektórzy z nich zapisali się także jako mordercy, gwałciciele, podpalacze i złodzieje. Mówią o tym opracowania wydane np. przez IPN. Opowiada o tym znakomicie Leszek Żebrowski. Potwierdzają to także przykłady z historii powiatu złotowskiego, którego starostą jest obecnie Patryk Wruk. Wystarczy tu przywołać sprawozdanie sporządzone przez Stefana Racisza, w którym ten pokusił się o stwierdzenie, że stosunek społeczeństwa do Armii Czerwonej jest wrogi z powodu ciągłych gwałtów, rabunków i kradzieży. Mowa tu o dokumencie, który został sporządzony wiele miesięcy po 8 maja 1945 roku!
Dziś starosta Patryk Wruk i inni powiatowi notable pochylili głowy przed pomnikiem, który upamiętnia m.in. żołnierzy radzieckich. Napisali na facebooku, że wspominają „bohaterów, którzy poświęcili swoje życia w walce o wolność i godność ludzką”. A ja przywołuje w pamięci znane mi Ofiary radzieckich "wyzwolicieli". Te z Jastrowia, Złotowa, Radawnicy, Śmiardowa Krajeńskiego, Augustowa, Paruszki, Stawnicy, Głubczyna i wielu innych miejscowości. Są w tej grupie także byli mieszkańcy Krajenki, z której wywodzi się starosta Patryk Wruk – obecnie Złotowianin. Jest Julian Matylis, którego żołnierze radzieccy zastrzelili, bo spodobały im się jego buty. Jest zamordowane małżeństwo Siondów, bo sałdaci chcieli zaspokoić seksualne żądze i na ich przeszkodzie stanął mąż kobiety. Jest spalone i splądrowane miasto Krajenka. Są wreszcie upodlone kobiety, od młodych dziewcząt po staruszki, które z oczywistego powodu ciężko policzyć. Czy tak się niesie prawdziwą wolność i przywraca godność zniewolonemu człowiekowi? To oczywiście nawiązanie do dziwacznego wpisu na FB Starostwa Powiatowego w Złotowie.
Nie mam wątpliwości, że 8 maja nie powinniśmy obchodzić Narodowego Dnia Zwycięstwa. Oczywiście to prawda, że Niemcy zostały pokonane. Polaków z pewnością jednak nie było w gronie zwycięzców. Jesteśmy wyłącznie ofiarami II wojny światowej (także niektórzy szeregowi żołnierze polscy, którzy nie zdążyli do Andersa i później służyli w formacjach podległych operacyjnie Armii Czerwonej, przykładem tzw. Armia Berlinga). Fakt, że nie wygraliśmy II wojny światowej obrazuje symbolicznie wydarzenie, które odbyło się 8 czerwca 1946 roku w Londynie. Mowa o paradzie zwycięzców. Nie było na niej polskich żołnierzy (m.in. nie zostali zaproszeni uczestnicy walk pod Monte Cassino). W tym samym czasie sowieckie NKWD zwalczało Podziemie Antykomunistyczne na ziemiach polskich. Przykładem los Tadeusza Kowalskiego, którego „bezpieka” aresztowała 29 października 1946 roku w Jastrowiu. Rozprawa i egzekucja członka ROAK miały miejsce tego samego dnia. O tej i innych historiach wciąż należy przypominać. Oczywiście w imię prawdy, którą, świadomie lub nieświadomie, zakłamują pewne środowiska. W tym, niestety, także nasz przyjaciel wróg.

Napisz komentarz
Komentarze