Wymienionych Niemców nie spotkała z tego tytułu znacząca sankcja. Złotowski sąd uniewinnił Rudolfa Marksa, pozostałym sprawcom wymierzył zaś symboliczne kary. Umorzono również wniosek o odszkodowanie za szkody, który złożył ks. Grochowski (proboszcz z Głubczyna). Oczywiście dziesięć lat później Niemcy nie bawili się już w zachowywanie jakichkolwiek pozorów praworządności. Wybuch II wojny światowej sprawił bowiem, że mogli okazać w całej krasie swoje prawdziwe oblicze. Szczególnie agresywne zachowania cechowały tych z Niemców, którzy należeli do partii nazistowskiej. Członkowie tej lewicowej organizacji (NSDAP) gnębili m.in. duchowieństwo Kościoła katolickiego i jego symbole.
Przykładem atak na kapliczkę Najświętszego Serca Pana Jezusa w Zakrzewie. Jej architektem był Bernard Smolarek, budowniczym zaś Bernard Kokowski. Jej lokalizacja znajdowała się u zbiegu dróg: Drożyska Wielkie, Nowe Zakrzewo, Głomsk. O tym umiejscowieniu zdecydowali sołtys Jan Jasiek i ks. Bolesław Domański – przywódca Polaków Niemczech, do kwietnia 1939 roku proboszcz w Zakrzewie. Inwestycja została sfinansowana ze składek parafian. Poświęcenie tego obiektu sakralnego nastąpiło 17 czerwca 1929 roku. Najistotniejszym elementem kapliczki była figura Jezusa Chrystusa, która powstała w Poznaniu.
W dniach 25-30 września 1939 roku Niemcy przystąpili do niszczenia obiektu, mimo że parafię po zmarłym ks. Domańskim objął proboszcz z niemieckim rodowodem – Alfons Mehrsmann. Stało się tak zapewne z powodu tego, że kapliczka była mocno kojarzona z polskością tych ziem. W tym kontekście warto wspomnieć, że ówcześni Niemcy nazywali Zakrzewo „Małą Warszawą”. Ciekawy jest fakt, że proces niszczenia kapliczki przeciągnął się w czasie. Dewastacja trwała bowiem kilka dni.
Najpierw podłożono pod kapliczkę zbyt małą ilość ładunku wybuchowego, który wywołał niewielkie szkody. Kolejna próba, którą przeprowadzono po czterech dniach, prawdopodobnie była niewiele bardziej skuteczna. Dlatego dopiero członkowie Służby Pracy Rzeszy dokonali ostatecznego zniszczenia. Część ocalałego materiału zabrali miejscowi Niemcy. Pozostały gruz posłużył do utwardzenia drogi. W tej historii ciekawy jest fakt, że niemieckiemu barbarzyństwu oparła się figura Jezusa Chrystusa. Wynieśli ją z kaplicy dwaj naziści: Krause i Remus. Nie zrobili tego jednak z zamiarem jej oszczędzenia. Wrzucili ją bowiem do pobliskiego jeziora.
Po kilku dniach stało się coś niezwykłego. Figura Jezusa Chrystusa nagle wypłynęła. Zauważyli to dwaj mieszkańcy wsi, Antoni Jasiek i i Franciszek Weinstock, którzy wyłowili ją z jeziora i przekazali później do zakrzewskiego kościoła.
źródła:
P. Grzenda, Spełniły się moje marzenia: uczyłem w polskiej szkole, [w:] red. E. Makowski, Pamiętniki nauczycieli złotowskich, Poznań 1964, s. 53.
W. Kokowski, Polskie szeregi na ziemi złotowskiej, Krajenka 2013
Informacje zaczerpnięte od panów: Romana Rożeńskiego i Waldemara Wrzeszcza (FB).
Napisz komentarz
Komentarze