Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 13:41
Przeczytaj!
Reklama dotacje rpo

Konspirator z Bługowa - ks. Klemens Średziński

Podziel się
Oceń

„Walczyliśmy i walczymy o Wielką, Wolną i Niepodległą Polskę. W tej walce nie ustaniemy aż do ostatecznego zwycięstwa”. Te wzniosłe i pełne patriotyzmu słowa, które widnieją w dokumentach zarekwirowanych przez komunistyczną bezpiekę, pochodziły od księdza Klemensa Średzińskiego. Biografia byłego proboszcza parafii w Bługowie wciąż zawiera wiele tajemnic. Pozwala jednak na stwierdzenie, że należał do grona najlepszych synów Narodu Polskiego. Był bowiem jednym z wielu Bohaterów, którzy w czasach niemieckiej i sowieckiej okupacji ukazali w pełni, co to znaczy nosić w sobie gen polskości.

Klemens Średziński urodził się 27 października 1902 roku w Siernikach (wieś obecnie położona w powiecie nakielskim). Był synem Jana i Konstancji z domu Kamińskiej. Edukację rozpoczął w ostatnich latach panowania na ziemiach Rzeczpospolitej trzech zaborców (w XVIII w. Rosja, Austria i Prusy dokonały rozbioru Naszej Ojczyzny). W tym też czasie zaangażował się w konspirację. Podczas nauki w gimnazjum (Żnin, Nakło, Śrem) należał do tajnego Związku Harcerstwa Polskiego oraz Towarzystwa Tomasza Zana (organizacja niepodległościowa, której celem była walka z germanizacją w Wielkopolsce). Warto nadmienić, że słowa Tomasza Zana (współzałożyciela działającego w XIX wieku Towarzystwa Filomatów) „przejrzałem, że w pierwszej linii konieczne sposobić się na zacnych obywateli, abyśmy się stać mogli silnym narodem” były dla ks. Średzińskiego wyznacznikiem postępowania w działalności publicznej.

11 listopada 1918 roku (po 123 latach zaborów) Polska odzyskała niepodległość. Wkrótce po tym wydarzeniu wybuchło powstanie w Wielkopolsce (27 grudnia 1918). Klemens Średziński wziął w nim udział w miejscowości Śrem (jego dowódcą był Stefan Chosłowski). W następstwie tego zwycięskiego czynu zbrojnego przyznano Polsce fragmenty Wielkopolski i Pomorza. Już w wolnej Rzeczpospolitej Klemens Średziński z wyróżnieniem złożył egzamin maturalny (20 czerwca 1922). W tym samym roku wstąpił także do Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu. Naukę kontynuował w Arcybiskupim Seminarium Duchownym w Gnieźnie, gdzie 3 lipca 1927 r. przyjął święcenia kapłańskie. Służbę duchowną rozpoczął od Poznania, pełniąc funkcję wikariusza przy kościele św. Jana (1927 -1928). Stosunkowo krótki pobyt na parafii wynikał zapewne z faktu, że władze kościelne dostrzegły jego ogromny talent pedagogiczny i skierowały go do pracy w szkolnictwie.

Podczas pobytu w Poznaniu ks. Średziński uczył religii w Prywatnym Seminarium Nauczycielskim im. Juliusza Słowackiego. Następnie został przeniesiony do Nakła nad Notecią. W tej miejscowości objął funkcję prefekta Państwowego Gimnazjum im. Bolesława Krzywoustego (1928-32). W tym też czasie otrzymał dekret stabilizacyjny w państwowej służbie nauczycielskiej (1 września 1930). Kolejnym etapem było elitarne Państwowe Gimnazjum Klasyczne im. J. Piłsudskiego w Bydgoszczy (1932-37), do którego delegował go ks. kard. August Hlond (Prymas Polski w latach 1926-1948). Na powyższej uczelni był prefektem oraz posługiwał się tytułem profesora.

Ksiądz Średziński charakteryzowany był nie tylko jako znakomity pedagog, ale przede wszystkim wielki przyjaciel młodzieży. W opinii na temat jego pracy w Państwowym Gimnazjum w Nakle możemy przeczytać, że zdobył „szacunek, ale również miłość swoich uczniów”. Wszystko wskazuje, że nie była to standardowa regułka napisana przez przełożonego. W podobnym tonie opisywali bowiem ks. Średzińskiego także jego dawni wychowankowie. Między innymi Anna Perlińska (absolwentka Państwowego Gimnazjum w Bydgoszczy) po wielu latach wspominała, że „był skromnym, nadzwyczaj uprzejmym i lubianym przez młodzież prefektem”. Interesujące, że w okresie brunatnej i czerwonej okupacji los ponownie połączył duszpasterza z wieloma byłymi uczniami, którzy walczyli wówczas o niepodległą Polskę.

Warto podkreślić, że ks. Średziński nie ograniczał pracy z młodzieżą wyłącznie do godzin lekcyjnych. Przykładem jego zaangażowanie w popularyzację programu harcerstwa na Krajnie. Przez pewien czas pełnił nawet funkcję naczelnego komendanta hufca w Nakle. Z kolei w okresie pobytu w Bydgoszczy był moderatorem szkolnej Sodalicji Marjańskiej, która prowadziła prężną działalność w trzech sekcjach: misyjnej, eucharystycznej i Czerwonego Krzyża (charytatywnej). Młodzież z Sodalicji pod opieką swojego moderatora regularnie przygotowywała comiesięczne spotkania, na których wygłaszane były referaty o treści religijnej i społecznej.

W okresie przedwojennym Klemens Średziński angażował się także w pracę na rzecz emigracji. Podczas wakacji pełnił posługę duszpasterską wśród Polaków we Francji (1929, 1931-1935) oraz Rumunii (1936). Ponadto w 1937 roku, z polecenia ks. kardynała Augusta Hlonda, objął funkcję dyrektora w „Opiece Polskiej nad Rodakami na Obczyźnie” w Poznaniu. Był również współpracownikiem Zarządu Głównego Światowego Związku Polaków z Zagranicy.

Szczególnie interesujący wątek dotyczy pobytu księdza Klemensa Średzińskiego w Kwidzynie, który leżał wówczas na terytorium Niemiec. W okresie od 20 stycznia do 31 sierpnia 1938 r. pracował w tamtejszym Gimnazjum Polskim. Była to jedna z dwóch istniejących wówczas polskich szkół średnich położonych na terytorium III Rzeszy. Ze względu na swój program ideowo-wychowawczy placówkę nieoficjalnie określano mianem „Polskiej Szkoły Walczącej”. Należy zaznaczyć, że Gimnazjum było niezwykle nieprzychylnie odbierane przez niemieckie społeczeństwo. Polscy uczniowie byli bici i szykanowani, a budynek szkoły wielokrotnie obrzucano kamieniami. W przededniu wybuchu II wojny światowej (25 sierpnia 1939 roku) aresztowano całą kadrę nauczycielską oraz uczniów. Wielu z nich zginęło później w obozach koncentracyjnych (niektórych wychowanków siłą wcielono do Wehrmachtu).

Po zakończeniu pracy w Kwidzynie ks. Średziński powrócił do Bydgoszczy, gdzie podjął pracę w Państwowym Liceum Pedagogicznym (1938/1939). Tu zastał go także wybuch II wojny światowej. Podczas Kampanii Wrześniowej w 1939 r. wziął udział (jako kapelan ochotnik) w walkach na odcinku Bydgoszcz-Chełmno, awansując do stopnia kapitana. Mimo bohaterskiej postawy żołnierzy i ludności cywilnej, po ponad miesiącu ciężkich walk, Polska została podbita przez dwa lewicowe totalitaryzmy, faszystowskie Niemcy i komunistyczną Rosję. Obydwa demoniczne systemy natychmiast rozpoczęły też planową eksterminację Narodu Polskiego. Niemcy ze szczególną determinacją mordowali zwłaszcza inteligencję i duchowieństwo z terenu pogranicza. Przykładem takiego bestialstwa była męczeńska śmierć kilkudziesięciu księży więzionych w Sanktuarium Maryjnym w Górce Klasztornej (8-12 listopada 1939 roku).

Również życie księdza Klemensa Średzińskiego było zagrożone. Poszukiwany był bowiem przez bydgoskie gestapo. Właśnie z tego powodu na początku grudnia 1939 roku przedostał się do Warszawy (ukrywał się pod nazwiskiem Klemens Żniński). W stolicy włączył się w tajne nauczanie, które prowadził między innymi wraz z Marią Uklejską (zm. 1979 r.), Marią Rościszewską (zginęła podczas Powstania Warszawskiego) oraz ks. Bronisławem Jagłą. W 1943 roku wstąpił także w szeregi Armii Krajowej (przyjął pseudonim „Buk”). Warto nadmienić, że nastąpiło to za pośrednictwem byłego ucznia Gimnazjum w Bydgoszczy. Mowa o Franciszku Potockim (zginął podczas Powstania Warszawskiego).

Spotkania konspiracyjne odbywały się między innymi w mieszkaniu Klemensa Średzińskiego, które znajdowało się przy Krakowskim Przedmieściu. Tam otrzymywał instrukcje i wskazówki. Najczęściej miało to miejsce za pośrednictwem księdza, który nosił pseudonim Kos. W omawianym okresie Klemens Średziński podlegał organizacyjnie komendantowi III Obwodu AK – Wola ppłk. Janowi Tarnowskiemu ps. Waligóra. Ponadto utrzymywał kontakty w ramach Duszpasterstwa Wojskowego. Między innymi dwukrotnie w jego mieszkaniu odbywały się odprawy kapelanów liniowych i punktowych.

W okresie poprzedzającym wybuch Powstania Warszawskiego dowództwo AK awansowało Klemensa Średzińskiego do stopnia majora (22 lipca 1944). Dostał także przydział do batalionu, którego dowódcą był porucznik Stanisław Gabryszewski, pseudonim „Ballo”. Liczył on około 800 osób. Teren działania (Rejon I) obejmował Górce – Babice – Boernerowo. Podczas wspomnianego zrywu niepodległościowego Klemens Średziński był kapelanem liniowym. Sprawował opiekę duszpasterską nad rannymi na placu boju oraz w punktach szpitalnych. O jego postawie na polu walki świadczą liczne honory, których dostąpił w trakcie Powstania Warszawskiego. Między innymi otrzymał awans na stopień podpułkownika (8 września 1944 r.) oraz Krzyż Virtuti Militari.

Po upadku Powstania Warszawskiego ksiądz Średziński pozostał w obrębie Warszawy aż do wkroczeniu wojsk sowieckich (używał pseudonimu „Leliwa”). Na początku lutego 1945 roku otrzymał z Komendantury Radzieckiej w Jelonkach dokumenty oraz stosowne przepustki. Pod koniec tego samego miesiąca, jako jeden z pierwszych przedwojennych profesorów, powrócił do Bydgoszczy. 1 marca 1945 roku rozpoczął ponownie pracę pedagogiczną w tamtejszym I Państwowym Liceum Ogólnokształcącym.

Wiosną 1945 roku Klemens Średziński nawiązał kontakty z żołnierzami Armii Krajowej przebywającymi na powyższym terenie. Nastąpiło to poprzez byłego ucznia Gimnazjum w Bydgoszczy, porucznika Aleksandra Schultza. W tym okresie pełnił on funkcję oficera organizacyjnego w komendzie Okręgu Pomorskiego Delegatury Sił Zbrojnych. Za sprawą byłego wychowanka doszło także do spotkania ks. Średzińskiego z komendantem Okręgu Bydgoskiego DSZ, majorem Józefem Chylińskim ps. „Rekin” (niektóre źródła określają ks. Klemensa jako kapelana DSZ o pseudonimie „Stypułkowski”). Podczas pierwszej rozmowy, która miała miejsce w mieszkaniu ks. Średzińskiego, poruszona została kwestia celowości prowadzenia dalszej konspiracji. Duchowny opowiadał się za jej kontynuowaniem. Zaznaczał przy tym, że nie należy stosować metod z okresu okupacji niemieckiej. Podkreślał, że konspiracja w danym momencie winna się ograniczać jedynie do szeptanej propagandy wśród ludności. Miało to pomóc w utrzymaniu wrogiego stosunku szerokich warstw społecznych do komunistycznego rządu w Polsce. Ksiądz Średziński był także zwolennikiem odzyskania Wilna i Lwowa, przy jednoczesnym pozostawieniu granicy na Odrze i Nysie.

Ślady realizacji tego pokojowego programu odnajdujemy w zapisach archiwalnych. Przykładem spotkanie księdza Średzińskiego ze Stanisławem Kowalskim (mieszkaniec Stawnicy koło Złotowa), które miało miejsce w lipcu 1945 roku w Bydgoszczy. W trakcie rozmowy duchowny zaproponował byłemu wychowankowi Gimnazjum w Kwidzynie przystąpienie do antykomunistycznej konspiracji. Kowalski wyraził zgodę i złożył przed duchownym przysięgę. W ten sposób powołana została komórka na terenie powiatu złotowskiego. Oprócz Kowalskiego do organizacji przystąpiły jeszcze cztery osoby z tego terenu (Ciepluch, Kaaz, Konitzer, Brzeziński). Należy podkreślić, że działalność jej członków ograniczała się jedynie do działań propagandowych, których ostrze było wymierzone w rząd działający z sowieckiego nadania. Konspiratorzy nie posiadali broni (Kowalski ujawnił swoją działalność podczas amnestii w 1947 roku).

W dniu 1 lipca 1945 r. władza komunistyczna w Polsce ogłosiła Ustawę Amnestyjną, która weszła w życie miesiąc później. W reakcji na nią ogłoszona została Deklaracja Delegata Sił Zbrojnych Obszaru Centralnego o wyjściu z konspiracji – „Ostateczne Wyjście AK z Konspiracji, Deklaracja Delegata Sił Zbrojnych Obszaru Centralnego” (8 września 1945 r.). Na skutek odezwy pułkownika Jana Mazurkiewicza („Radosław”) z podziemia wyszło tysiące żołnierzy AK i innych organizacji. Podobnie postąpił także ks. Klemens Średziński, który ujawnił się przed Komisją Weryfikacyjną w Bydgoszczy w dniu 20 września 1945 roku. Wówczas to został zweryfikowany przez powyższy organ do stopnia pułkownika. Należy podkreślić, że intencje komunistów nie były szczere i już pod koniec 1945 r. wzmogły się represje wobec ujawnionych i nieujawnionych żołnierzy podziemia.

W grudniu 1945 roku ks. Średziński objął administrację parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Wenecji (powiat Żnin). W powyższej miejscowości natychmiast nawiązał kontakty z byłymi żołnierzami Armii Krajowej. Nastąpiło to za pośrednictwem Karola Średzińskiego (brat księdza), który w okresie okupacji niemieckiej należał do AK na tamtym terenie. Wiosną 1946 roku podczas spotkania organizacyjnego na plebanii w Wenecji zaakceptowana została propozycja powierzenia ks. Klemensowi funkcji Inspektora Inspektoratu WiN o kryptonimie „Pałuki”. W jego skład wchodziły powiaty: żniński, szubiński i mogileński. Najbliższymi współpracownikami pułkownika Średzińskiego (który przyjął pseudonim „Brda”) zostali: Halina Łuczko ps. Maria II (przyboczna, łącznik) oraz Tomasz Słomkowski ps. Start (łącznik z terenowymi oddziałami). W skład organizacji WiN na powyższym terenie weszli ponadto profesorowie Gimnazjum w Żninie (m.in. prof. Glazer) oraz byli żołnierze AK, wśród nich Kazimierz Karge (ps. „Biały”), bohater walk z Niemcami na Podhalu. Tomasza Słomkowski, który w Wenecji w ramach Inspektoratu WiN współpracował z ks. Średzińskim, po latach wspominał, że oprócz tworzenia struktur organizacja gromadziła broń, przeprowadzała szkolenia w zakresie wiedzy wojskowej i ogólnej, niosła też pomoc materialną i udzielała schronienia prześladowanym przez Urząd Bezpieczeństwa żołnierzom AK. Ponadto prowadziła działalność propagandową, która miała na celu uderzać w komunistyczny aparat władzy. W okresie pobytu w Wenecji ksiądz Średziński założył również Towarzystwo Polsko – Angielskie (działające półoficjalnie), którego celem była popularyzacja języka angielskiego oraz kultury brytyjskiej. Charakterystyczne, że należeli do niego z reguły członkowie organizacji Wolność i Niezawisłość.

15 lutego 1947 roku ksiądz Średziński został administratorem parafii pw. św. Jakuba Apostoła w Bługowie (obecnie powiat złotowski). Nie zerwał jednak więzów z Pałukami. Kontakt utrzymywał m.in. poprzez Halinę Łuczko. Ponadto w tym okresie często wyjeżdżał do Piły, Wrocławia, Szczecina, Olsztyna, Warszawy i Bydgoszczy. Powodem tych podróży, jak zeznał później w trakcie śledztwa, była chęć utworzenia Towarzystwa Polsko – Angielskiego w powyższych miejscowościach. Także w Bługowie prowadził Krajeńskie Koło Polsko – Angielskie (późniejsze Towarzystwo Przyjaźni Polsko – Brytyjskiej). Warty podkreślenia jest fakt, że również w Bługowie najbliższymi współpracownikami ks. Klemensa zostali byli żołnierze AK. Między innymi nauczycielka z Bługowa Zofia Gerlach ps. Meteor (uczestniczka konspiracji we Lwowie) oraz Edmund Kaszewski ps. Zbir (żołnierz AK, uczestnik Powstania Warszawskiego, mieszkaniec Krajenki).

Ksiądz Średziński prowadził działalność duszpasterską, krzewił język i kulturę angielską oraz zaszczepiał postawy patriotyczne u podległych mu parafian. Charakterystyczne, że robił to przy otwartej kurtynie. W Bługowie odbywały się m.in. patriotyczne uroczystości z okazji Świąt 3 maja oraz 11 listopada. Co więcej, po śmierci Władysława Raczkiewicza - Prezydenta RP na uchodźstwie (6 czerwca 1947), ks. Średziński odprawił Mszę św. w jego intencji. Podczas nabożeństwa (w dniu 8 czerwca) Godło Państwowe okryto kirem, a wśród uczestników były dzieci szkolne przyprowadzone przez Zofię Gerlach. Ponadto ks. Klemens zarządził żałobę narodową, która miała przejawiać się m.in. brakiem zabaw przez sześć tygodni.

Tego rodzaju działalność nie mogła ujść uwadze komunistycznej bezpieki. Wokół księdza Klemensa zbudowana została siatka donosicieli („Bogumiła”, „Słowik”, „Merkury”/”Blondynka”, „Groźny”, „Łódzki”, „Hel”). Interesujące, że trójka z nich przyznała się duchownemu do współpracy z bezpieką. Ksiądz Średziński otrzymywał nawet kopie wysyłanych donosów, które archiwizował w zalakowanych kopertach. Ponadto wiadomość o inwigilacji przez UB przekazał mu osobiście kardynał Hlond. Należy nadmienić, że miały także miejsce bezpośrednie wizyty funkcjonariuszy złotowskiej i wyrzyskiej bezpieki w Bługowie.

Ciągła inwigilacja i amnestia z 1947 roku (w wyniku której ujawnili się m.in. Franciszek Hałas i Tomasz Słomkowski z Wenecji) nie spowodowały zaprzestania działalności przez ks. Średzińskiego. Między innymi rozwijał Towarzystwo Przyjaźni Polsko – Brytyjskiej (m.in. spotkania odbywały się w Krajence), rozsyłał zaszyfrowane wiadomości do swoich współpracowników (wskazując im zadania do wykonania) oraz nasłuchiwał zachodnich stacji radiowych (starsi mieszkańcy Bługowa wskazywali również na inne działania, które mogą wskazywać na prowadzenie pracy konspiracyjnej). Ksiądz Średziński pozostawał także aktywny na forum publicznym. W 1947 r. wziął udział w uroczystości Wszystkich Świętych, uczestnicząc w modlitwie w Dolinie Śmierci (Bydgoszcz-Fordon). Tam właśnie po raz pierwszy odprawił nabożeństwo Drogi Krzyżowej, które przez kolejne lata było kontynuowane.

Inwigilacja ks. Średzińskiego nie ustała nawet po opuszczeniu przez niego Bługowa i wyjeździe do Warszawy we wrześniu 1948 roku. Przebywał wówczas na bezterminowym urlopie z powodu choroby płuc. W trakcie pobytu w stolicy żył niezwykle skromnie (mowa o tym w doniesieniach agenturalnych). Wynikało to m.in. z faktu, że komunistyczne władze uchylały się od wypłaty należnego mu świadczenia (nabytego 1 XI 1946 roku z tytułu pracy w szkolnictwie). Pomimo piętrzących się trudności finansowych i zdrowotnych kontynuował swoją działalność. Odbywał liczne spotkania (m.in. 3 IV 1949 roku z Prymasem Polski ks. Stefanem Wyszyńskim) oraz bezskutecznie zabiegał o zarejestrowanie Towarzystwa Przyjaźni Polsko – Brytyjskiej. Do stolicy przyjechała także Zofia Gerlach, która znalazła zatrudnienie w Polskim Radio oraz udzielała się w harcerstwie.

Jesienią 1949 roku rozszerzono metody inwigilacji wobec ks. Średzińskiego. Między innymi w ramach operacji o kryptonimie „Szarlatan” rozpoczęto obserwację jego mieszkania. Powyższe działania trwały nieprzerwanie do kwietnia 1950 roku. Wówczas to nastąpiło aresztowanie ks. Średzińskiego i Zofii Gerlach. Ponad półroczne śledztwo, w którym stosowano przemoc fizyczną, zakończyło się wniesieniem aktu oskarżenia przez prokuratora Janusza Bera. Śledczy zarzucił Gerlach ujawnienie tajemnicy państwowej (w związku z przyznaniem się przed duchownym do współpracy z bezpieką, ujawnieniem innych konfidentów oraz przekazywaniem kopii raportów). Natomiast ks. Średzińskiego oskarżono, że gromadził wiadomości stanowiące tajemnicę państwową.

Rozprawa odbyła się przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie w dniu 4 grudnia 1950 roku. Proces miał miejsce bez udziału obrońcy ze względu na interes państwa! Na czele składu orzekającego stał Mieczysław Widaj. Należy podkreślić, że m.in. tego sędziego (obok Stefana Michnika i kilku innych ówczesnych przedstawicieli Temidy) zalicza się współcześnie do niechlubnego panteonu największych stalinowskich morderców sądowych. Wyrok zapadł 7 grudnia 1950 roku. Zofia Gerlach oraz Klemens Średziński zostali uznani winnymi i skazani na kary 10 lat pozbawienia wolności, pozbawienie praw publicznych na lat 5 oraz utratę mienia. W tym miejscu warto przytoczyć fragment uzasadnienia sporządzonego przez sędziego Widaja. Obnaża ono bowiem w pełni mechanizm funkcjonowania ówczesnego „wymiaru sprawiedliwości”. Sędzia Widaj oparł swoje orzeczenie na stwierdzeniu, że „winę oskarżonych w zakresie świadomego działania na szkodę Państwa Polskiego uzasadnia ich przeszłość”!

Powyższe orzeczenie zostało uchylone 8 czerwca 1951 roku przez Naczelny Sąd Wojskowy w Warszawie. Sąd zalecił „łączne traktowanie całości przestępczej działalności sprawców”. Uznał odrębne rozpatrzenie jednej sprawy za niedopuszczalne, sugerując poszerzenie aktu oskarżenia o działalność w AK, WiN oraz na rzecz wywiadu brytyjskiego (chodziło o relacje księdza Średzińskiego z kierownikiem British Council panem Bidwellem, a także przedwojenne kontakty z oficerem polskiego wywiadu w Kwidzynie).

W tym miejscu należy nadmienić, że na ławę oskarżonych trafiła także inna współpracowniczka ks. Średzińskiego – Halina Łuczko. W chwili aresztowania przez UB w Warszawie (24 X 1950 roku) miała zaledwie 20 lat. Podczas przesłuchania była bita. Ubecy złamali jej nos, powodując tym samym, że mogła oddychać jedynie przez usta (ten stan utrzymywał się także w roku 1993, kiedy odbyła się rozprawa o odszkodowanie za niesłuszne skazanie). Wobec niej stosowano także inne tortury. Między innymi sadzano na nodze odwróconego taboretu, umieszczano w karcerze ze szczurami oraz przez wiele miesięcy przetrzymywano w pojedynczej celi. 12 lutego 1951 roku Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał Halinę Łuczko na 5 lat pozbawienia wolności oraz przepadek mienia za przestępstwo z art. 7 Dekretu z 13 czerwca 1946 roku.

W związku z orzeczeniem Naczelnego Sądu Wojskowego sprawa Gerlach i Średzińskiego przekazana została Wojewódzkiemu Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego w Bydgoszczy celem dalszego śledztwa. Przez kolejne miesiące trwało drobiazgowe dochodzenie. Dopiero 8 kwietnia 1953 roku, po ponad 3 latach od chwili aresztowania, Wojskowy Sąd Rejonowy w Bydgoszczy wydał wyrok w sprawie: Klemensa Średzińskiego, Zofii Gerlach oraz Haliny Łuczko.

Sprawa odbyła się bez udziału obrońców, miała charakter niejawny. Składowi orzekającemu przewodniczył mjr Roman Różański. Wszystkim oskarżonym postawiono zarzut usiłowania zmiany przymusem ustroju Państwa Polskiego (art. 86 § 2 KKWP). Ponadto ks. Średzińskiemu i Zofii Gerlach wspomniane wcześniej przestępstwo z art. 7 dekretu z 13 czerwca 1946 roku. Pułkownik Średziński otrzymał łącznie wyrok 15 lat, Zofia Gerlach 13 lat, a Halina Łuczko 8 lat pozbawienia wolności. Ponadto wobec wszystkich skazanych orzeczono przepadek całego mienia oraz utratę praw publicznych.  21 maja 1953 roku wyrok utrzymał w mocy Najwyższy Sąd Wojskowy.

1 czerwca 1955 roku Zgromadzenie Sędziów Najwyższego Sądu Wojskowego przychyliło się do wniosku rewizyjnego Naczelnego Prokuratora Wojskowego, postulującego zmianę orzeczeń przez zmianę kwalifikacji prawnej czynu oskarżonych. Odpowiadali oni nadal z artykułu 86 § 2 KKWP, uchylono im jednak kary z art.7 MKK. W konsekwencji postanowiono zmniejszyć karę ks. Średzińskiemu do 10 lat więzienia, Zofii Gerlach do 6 lat i ośmiu miesięcy, a Halinie Łuczko do 4 lat więzienia. Podtrzymano natomiast kary dodatkowe. Należy wspomnieć, że wobec Gerlach i Łuczko zastosowano przepisy o amnestii z 1952 roku. W przypadku tej ostatniej (w związku z odbyciem kary) zarządzono także natychmiastowe zwolnienie.

Pułkownik Średziński od chwili aresztowania do momentu wyjścia na wolność przebywał w więzieniach w Warszawie, Bydgoszczy, Koronowie oraz Rawiczu (od 1954). To ostatnie więzienie opuścił po 5 latach, 5 miesiącach i 18 dniach od chwili aresztowania (6 kwietnia 1950 r.). 24 września 1955 roku udzielono mu rocznej przerwy w odbywaniu kary. Było to spowodowane stanem jego zdrowia. Do więzienia już nie wrócił. 11 czerwca 1956 roku Sąd Wojewódzki w Bydgoszczy zastosował wobec niego Ustawę o amnestii z 27 kwietnia 1956 roku. Również z jej "dobrodziejstwa" skorzystała Zofia Gerlach, która opuściła więzienie w Warszawie 9 maja 1956 roku. 

Po wyjściu na wolność ks. Średziński podjął próbę przystosowania się do życia w komunistycznej rzeczywistości. Nie powrócił jednak do regularnej pracy duszpasterskiej ani wychowawczej. Z powodów zdrowotnych (leczył się m.in. w Krynicy, Zakopanem, Kowarach) osiadł ostatecznie w Warszawie, gdzie sprawował Msze św. w kaplicy dawnego szpitala Sióstr Elżbietanek na Mokotowie. W dniu 9 września 1969 roku wziął udział w ogólnokrajowym spotkaniu księży – byłych kapelanów Wojska Polskiego. Odbyło się ono z okazji XXX rocznicy wybuchu II wojny światowej. Uczestniczyło w nim około 150 duchownych. W trakcie spotkania pułkownik Średziński odznaczony został Złotym Krzyżem Zasługi. Warto nadmienić, że w tym samym roku nastąpiło także zatarcie jego skazania. Od tego momentu nie uchodził już za osobę karaną w świetle ówcześnie obowiązującego prawa.

Warto podkreślić, że ksiądz Klemens Średziński był zwolennikiem Polski, która obejmowałaby tzw. Ziemie Odzyskane na zachodzie oraz Kresy Wschodnie z Wilnem i Lwowem. Otwarcie głosił ten pogląd. Wyrazem tego były chociażby powojenne kalendarze, na których zawsze kazał dorysowywać herby Wilna i Lwowa. Jest pewna symbolika w tym, że ostatnie nabożeństwo w swoim życiu odprawił w pierwszej z wymienionych miejscowości. Na widokówce datowanej 24 czerwca 1973 roku, którą wysłał do swojego przyjaciela ks. Raitera, napisał, „uradowany jestem, że przy ołtarzu Sanktuarium Ostrobramskiego odprawiłem Mszę św. i ofiarowałem ją za wszystkich...”. Cztery dni później zmarł nagle w swoim mieszkaniu (28 czerwca 1973). Pochowany został na cmentarzu na Wólce Węglowej w Warszawie. 

Piotr Janusz Tomasz (Krajenka)

kontakt z autorem: [email protected]

 

Opis fotografii:

1. Pierwsza Komunia Święta, Bługowo 1947 rok (podziękowanie dla ks. Marka Lewandowskiego)

2. Fragment księgi parafialnej z parafii w Bługowie

3. Oryginalna opaska powstańcza ks. Klemensa Średzińskiego (w zbiorach IPN)

4. Plebania w Bługowie, lata 50. (podziękowanie dla ks. Marka Lewandowskiego)

5. I Państwowe Liceum Ogólnokształcące Bydgoszcz - 1945 rok

6. Legitymacja AK księdza pułkownika Klemensa Średzińskiego

7. Ksiądz Klemens Średziński (lata 50, fotografia wykonana krótko po aresztowaniu, źródło IPN BU)

8. Ksiądz Klemens Średziński w mundurze pułkownika, Bługowo

9. Kościół w Bługowie, powiat złotowski, lata 50. (podziękowanie dla ks. Marka Lewandowskiego)

10. Grób ks. Klemensa Średzińskiego, Warszawska Wólka (podziękowanie dla pani Ilony R.)

Artykuł powstał w 2016 roku.

źródła:

Materiały własne autora

Materiały ks. Marka Lewandowskiego

Materiały IPN (Bydgoszcz, Poznań, Warszawa)

artykuły:

ks. Jarosław Wąsowicz, Sprawozdanie ks. Klemensa Średzińskiego, profesora Państwowego Gimnazjum Klasycznego w Bydgoszczy z pracy duszpasterskiej wśród wychodztwa polskiego w Rumunii w okresie wakacji 1936 r., Bydgoska Studnia 2014

Anna Perlińska, Klemens Buk de Leliwa Średziński ps. "Brda", Kalendarz Bydgoski 1993 r.\

ks. Henryk Raiter, Wspomnienie pośmiertne o Śp. ks. prof. Klemensie Średzińskim, „Wiadomości Archidiecezji Gnieźnieńskiej” 29 (1974) nr 3, s. 63-64.

Sprawozdanie Dyrekcji Państwowego Gimnazjum Klasycznego w Bydgoszczy za lata szkolne 1929/30-1931/32, Bydgoszcz 1932

"Wenecki Konspirator", z Tomaszem Słomkowskim rozmawiał Bogdan Świercz,  http://palukitv.pl/teksty/ludzie-paluk-i-zm/22672-konspirator.html

Kalwaria Bydgoska Golgota XX wieku, pod red. A. Grzybka, J. Andrzejczaka, K. Bylińskiej, M. Pawłowskiego, Bydgoszcz 2010

Tradycja drogi, „Na Oścież”. Miesięcznik Sanktuarium i Parafii Matki Boskiej Królowej Męczenników w Bydgoszczy- Fordonie, 17 (2009) nr 11

 

 

 

 

 

 

 

 

 



Napisz komentarz

Komentarze

E.Cz. 26.09.2023 10:22
Bardzo rzetelny artykuł jak zwykle u Pana! Życiorys arcyciekawy! Podziwiam skrupulatność, dbałość o szczegóły! Brawo! Szkoda, że o takich bohaterach nie mówią w złotowskich szkołach! Prawdziwy patriota! Jeszcze raz Brawo za artykuł!

Genealog 30.01.2018 21:02
Z najstarszych dostępnych źródeł archiwalnych wynika, że proboszczem w parafii Bługowo był ks. Kacper Piołunowicz: https://sonnenberg.ct8.pl/

Piotr Tomasz 31.01.2018 00:34
Warto wspomnieć także o ks. Janie Boninie - pierwszym administratorze parafii po zakończeniu II wojny światowej. Był prześladowany przez sowietów. W grudniu 1945 r. został aresztowany w Krajence. Przed kolejnymi szykanami uchronił go wyjazd do Niemiec.

gość 10.05.2016 22:12
Pewnie, że nie. Najlepiej jak wszyscy przestaniemy głosować w każdych wyborach i referendach. Głupia demokracja...

słabe opady deszczu

Temperatura: 3°C Miasto: Złotów

Ciśnienie: 1014 hPa
Wiatr: 17 km/h

KOMENTARZE
Autor komentarza: MiauTreść komentarza: Super, powstanie amfiteatr za 24 mln PLN, dzięki czemu będą nowe miejsca pracy, perspektywa dla młodych - rewelacja!!! Co tam jakieś uzdrowiska, komu to potrzebne?Data dodania komentarza: 23.11.2024, 23:59Źródło komentarza: Szwajcarskie fundusze dla Złotowa – kolejna duża szansa na rozwój miastaAutor komentarza: Trzeba to docenićTreść komentarza: Dobrze, że jednak wzięli się za Szwajcarskie. Choć pewnie w ich mediach to nie wybrzmi, ani przez gardło nie przejdzie. Choć co pewne w głębi duszy wiedzą, że fundamenty pod te ogromne środki przygotował Adam Pulit. Ten sam Pulit, któremu w poprzednich kadencjach z ich strony oferowano głównie kłody pod nogi i wyzwiska. A jednak, mimo wszystko, zostawił solidne podwaliny, które teraz otwierają kolejną kasę dla miasta. Ironią losu jest to, że odrzucenie się od strategii i kierunków rozwoju miasta, jakie wtedy krytykowali, teraz muszą krok w krok kontynuować. Nowa ekipa niestety nie ma zbyt dużego wyboru… Ale dobrze, niech będzie. Kibicuję im mimo wszystko, bo warto dla Złotowa. 😊Data dodania komentarza: 23.11.2024, 22:41Źródło komentarza: Szwajcarskie fundusze dla Złotowa – kolejna duża szansa na rozwój miastaAutor komentarza: JaTreść komentarza: Idioci🫣Data dodania komentarza: 23.11.2024, 21:40Źródło komentarza: Szwajcarskie fundusze dla Złotowa – kolejna duża szansa na rozwój miastaAutor komentarza: Ghost townTreść komentarza: Na jeden, dwa koncerty w roku, przy cienkich budżetach placówek kulturalnych.Data dodania komentarza: 23.11.2024, 14:38Źródło komentarza: Szwajcarskie fundusze dla Złotowa – kolejna duża szansa na rozwój miastaAutor komentarza: PetTreść komentarza: Rada Miasta uchwaliła 24 mln zł na amfiteatr. Chcą budować nawet bez zewnętrznego dofinansowania. Czyli igrzyska. Zamiast odwiert w celu poszukiwania źródła wody termalne, co przyniosło by miastu finansowe korzyści mamy pomnik który pochłania horrendalne sumy. Pulitowi liczyli każdą złotówkę a tu rozpusta na całego.Data dodania komentarza: 23.11.2024, 13:54Źródło komentarza: Szwajcarskie fundusze dla Złotowa – kolejna duża szansa na rozwój miastaAutor komentarza: Baco!Treść komentarza: Znawca tematu?Data dodania komentarza: 22.11.2024, 15:53Źródło komentarza: Nocny miłośnik ogierów– tajemniczy 60-latek zakłóca wiejski spokój
Reklamadotacje rpo
Reklama