Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 23 listopada 2024 11:22
Przeczytaj!
Reklama

Jak ORMO czuwało na zachodniej Krajnie

Podziel się
Oceń

Młodzi ludzie czasami sięgają do historii. Popularną formą są tzw. rekonstrukcje historyczne. Nie spotkałem jednak grupy, której celem byłoby odtworzenie działań Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej (ORMO). Jest to tym dziwniejsze, że w naszym regionie część rekonstruktorów (stosunkowo młodych ludzi) tradycyjnie trzyma warty pod sowieckimi pomnikami w rocznicę tzw. wyzwoleń. Co więcej, wiele prominentnych postaci posiada w CV przynależność do ORMO i to skrzętnie ukrywa. Czym była zatem ta organizacja?

ORMO powstało 21 lutego 1946 roku. Od początku była to formacja ściśle związane z partią komunistyczną. „Szlak bojowy” w pierwszym dziesięcioleciu istnienia ORMO był dość imponujący. Dowiedzieć się tego można z zachowanych dokumentów oraz wspomnień samych ormowców. W aktach Mieczysława Trojanowskiego (mieszkańca naszego powiatu) odnajdujemy m.in. zapis pochwalny o treści „bezwzględny dla kułactwa”. Tego rodzaju słowa nie były rzadkością. Ormowcy odcisnęli bowiem swoje piętno nie tylko w ściąganiu dostaw obowiązkowych od chłopów, ale również „bitwie o handel”, „walce ze spekulantami” oraz w terroryzowaniu opozycji podczas referendum (1946) i wyborów (1947). Najważniejszą rolę odegrali jednak w walce z niepodległościowym podziemiem, które wówczas określano mianem reakcyjnego.

Bardzo wiele informacji na ten temat wnoszą dokumenty pochodzące ze Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Była to organizacja kombatancka podporządkowana politycznie i organizacyjnie PZPR. W latach 80. najstarsi członkowie ZBoWiD składali lawinowo wnioski o dodatki emerytalne. Dzięki temu zachowało się wiele świadectw z tamtego okresu. Charakterystyczne, że w większości z nich pojawiał się ten sam motyw „brałem udział w walkach z reakcyjnym podziemiem o utrwalenie władzy ludowej”. Przykładowo ormowiec Józef Tkaczyk z Radawnicy (wraz z oddziałem UB dowodzonym przez Józefa Kazimierskiego) tropił „bandę” (w ówczesnej terminologii określenie członków niepodległościowego podziemia) od miejscowości Krzywa Wieś do miejscowości Lędyczek. W efekcie „aresztowano dwóch endeków”. Podobne osiągnięcia miał Adam Sobczyk ze Złotowa, który był nawet ranny podczas jednej z akcji. W oświadczeniu jego kompana możemy przeczytać: „obywatel Adam wprowadził w zasadzkę 2 bandytów z bronią w ręku”.

W aktach archiwalnych możemy odnaleźć setki nazwisk (Michta, Jonczyk, Brzeziński) i historii, które pozwalają zrozumieć wybory ludzi, którzy w pierwszych latach okupacji sowieckiej byli elementem utrwalania władzy ludowej. W większości przypadków powód był banalny i wiązał się z chęcią podniesienia statusu społecznego. Między innymi członkowie ORMO byli za swoją działalność sowicie nagradzani! Na przykład za znalezione zboże, które gospodarze z różnych względów ukrywali. Władza nie szczędziła także medali i wyróżnień. Tego rodzaju zaszczytu dostąpił m.in. założyciel ORMO w Krajence - Adam Waldowski, który odebrał Brązowy Krzyż Zasługi od „prezydenta” Bolesława Bieruta.

W tym miejscu istotna uwaga. Wśród członków ORMO były także osoby w miarę przyzwoite, a nawet związane z niepodległościowym podziemiem. Ci ostatni wstępowali w jego szeregi w celu zdobycia broni, informacji lub zwykłego zakamuflowania się. Nie może to jednak rzutować na postrzeganie całej organizacji, która jednoznacznie (w opinii wielu cenionych historyków) była elementem służącym utrwalaniu władzy ludowej podporządkowanej Moskwie.

Ciekawostką jest fakt, że dopiero pod koniec lat 60. zalegalizowano działalność ORMO. W następnych latach doszło do dalszego rozwoju tej organizacji. Utworzono m.in. Oddziały Zwarte, które współdziałały ściśle z ZOMO, choć nie pozostawały z nimi w żadnym związku formalnym. Używano ich m.in. do ochrony wielkich imprez publicznych (np. międzynarodowe mecze piłkarskie, festyny, manifestacje itp.). Ich członkowie pełnili też społeczną służbę patrolową, niekiedy samodzielnie, zazwyczaj jednak wspólnie z funkcjonariuszami MO. W ramach ORMO działały także Brygady Ruchu Drogowego, które zajmowały się nadzorowaniem ruchu drogowego; ich członkowie mieli dość duże uprawnienia, choć bez prawa nakładania mandatów.

Należy podkreślić, że ORMO ani na moment nie odeszło od swojej specyficznej tradycji i wspierania partii komunistycznej. Z pełną determinacją zwalczało wszelką opozycję polityczną do końca swego istnienia. Symbolem tego rodzaju działalności stały się pałki rozdawane studentom (podczas buntu zainspirowanego przez jedną z frakcji partii komunistycznej i sterowanego przez „bezpiekę”) w marcu 1968 roku. W latach 80. działały zaś specjalne grupy, które podczas solidarnościowych manifestacji wnikały w tłum, prowokując zamieszki i akty wandalizmu oraz wyłapując liderów demonstracji.

W 1987 roku doszło do ostatnich wyborów w strukturach ORMO na zachodniej Krajnie. Tego rodzaju wydarzenie miało miejsce m.in. w Złotowie. Dlatego warto odnotować, że ostatni w historii skład Miejsko - Gminnego Społecznego komitetu ORMO w Złotowie wyglądał następująco. Na jego czele stał Stanisław Wełniak, który do powyższej organizacji wstąpił w 1973 roku w Wyrzysku. Jego zastępcą był zaś Wiesław Depta. Poza nimi w skład organu weszli: Jan Wypiór, Edmund Konitzer, Janusz Kulesza, Stanisław Sobczak, Ryszard Bonikowski oraz Stanisław Błądowski. ORMO rozwiązano w listopadzie 1989 roku. 

Kilka lat temu ukazał się artykuł w jednej z lokalnych gazet, której właścicielem jest syn Dionizego Leszczyńskiego (od 1978 roku członek ORMO). Wieloletni radny Zygmunt Wojtuń opowiadał w nim o swojej karierze w ORMO. Przekaz był niezwykle pozytywny. Wręcz ciepły. Można było odnieść wrażenie, że ludzie w niebieskich beretach, czarnych płaszczach i hasłem na ustach „ORMO czuwa” nie mają się czego wstydzić. W tym kontekście warto przytoczyć jeszcze słowa radnego Tomasza Fidlera (były działacz i jeden z liderów Platformy Obywatelskiej, były wicestarosta), który na jednej z sesji Rady Powiatu Złotowskiego (kadencja 2006-2010), odnosząc się do  byłego członka ORMO Zygmunta Wojtunia (wówczas radnego), stwierdził "iż jest przekonany, że radny (Wojtuń) może być dumny ze swojej przynależności do tej organizacji (ORMO) i nigdy, w żaden sposób nie przyczynił się do kogoś złych przeżyć, związanych z tą organizacją". 

Rzecz jasna przynależność do ORMO jest powodem do wstydu i to niezależnie jakie pełniło się funkcje, jakie podejmowało działania. ORMO było bowiem elementem aparatu represji totalitarnego państwa. Przez cały okres swojego istnienia pielęgnowało również niechlubną tradycję zapoczątkowaną w połowie lat czterdziestych. Na dowód przytoczę fragment protokołu z jednego z zebrań ORMO w naszym regionie. W końcu lat 80. padały między innymi takie słowa: „Jeszcze tu i ówdzie niedobitki reakcji organizowały swe siły do skrytobójczej walki z władzą ludową(...) Wówczas to, gdy w lasach jeszcze grasowały reakcyjne bandy, do walki wraz z MO i UB stanął chłop, który chciał siać i zbierać plony, robotnik, który dążył do odbudowy, kobieta - matka...". ORMO "czuwało" także w III Rzeczpospolitej. Dowodem fakt, że były przedstawiciel tej organizacji stawił się na moim procesie w sprawie rzekomego zakłócenia spotkania z Danielem Passentem, który wytoczyła mi złotowska komuna w 2014 roku. Wyrok sądu skwitował okrzykiem: "mało".

Piotr Janusz Tomasz (Krajenka)

[email protected]

 

 

 

 

 

 

 

Opis fotografii: 1. ORMO Złotów 1946 rok, 2. Pieczęć ORMO Złotów, 3. Podanie radnego powiatu Stanisława Wełniaka w sprawie przyjęcia do ORMO (1973 r.). Fot. AP Poznań, IPN Poznań

Źródła: materiały IPN, ZBOWiD, Starostwa Powiatowego i zbiory własne autora.

Artykuł pochodzi z 2015 roku...

 



Napisz komentarz

Komentarze

pochmurnie

Temperatura: 2°C Miasto: Złotów

Ciśnienie: 1015 hPa
Wiatr: 25 km/h

KOMENTARZE
Reklamadotacje rpo
Reklama