Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 05:38
Przeczytaj!
Reklama dotacje rpo

Antoni Dawidowicz - złotowscy pretorianie komunizmu

Podziel się
Oceń

Powiatowe Urzędy Bezpieczeństwa Publicznego (PUBP) owiane są czarną legendą. Część z nich nie doczekała się jednak opracowania historycznego. Do tego grona należy PUBP w Złotowie. Tymczasem jego funkcjonariusze zasługują na szersze zainteresowanie. Oni również zapisali bowiem swoje krwawe karty w historii naszego kraju i regionu. Tym samym zasłużyli na miano pretorian komunizmu.

PUBP w Złotowie rozpoczął swoją działalność na terenie powiatu złotowskiego 18 kwietnia 1945 roku. Pierwszy posterunek liczył zaledwie trzech funkcjonariuszy. Jeden z nich napisał po latach "Po przyjeździe do Złotowa zastaliśmy w większości miasto puste. 75 % domów nie było zamieszkałe. W wolnych godzinach po służbie graliśmy w piłkę na krzyżówkach i nikt nam nie przeszkadzał, bo miasto wyglądało jak wymarłe". Oczywiście tego rodzaju sielankowy obraz nie oddaje prawdziwego oblicza tamtych czasów.

Pierwszym szefem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Złotowie został ppor. Mieczysław Cielma. Po nim stanowisko objął absolwent szkoły NKWD w Kujbyszewie – ppor. Czesław Obuchowicz (od maja 1945 r.). To właśnie za jego kadencji nastąpiło przejęcie obecnego budynku Urzędu Miejskiego w Złotowie na potrzeby organów bezpieczeństwa. Po nim PUBP kierowali: por. Teodor Popławski (od października 1945 r.), chor. Stefan Chrapkowski (od lutego 1946 r.), por. Michał Kuchiwczak (od sierpnia 1947 r.), chor. Jan Jakowiec (od maja 1949 r.), ppor. Witold Godlewski (od lipca 1949 r.). Ostatnim szefem PUBP w Złotowie (w ramach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego) był kpt. Henryk Wątroba, który objął funkcję we wrześniu 1951 roku. O tych i innych funkcjonariuszach złotowskiego UB przeczytacie Państwo w cyklu artykułów, który nosi nazwę "złotowscy pretorianie komunizmu". Będzie ich kilkanaście. 

Złotowscy funkcjonariusze UB posiadali bogate życiorysy. Ich nazwiska możemy odnaleźć m.,in. w kontekście zwalczania grup niepodległościowych w innych częściach kraju. Przykładem Antoni Dawidowicz, który, jeśli wierzyć dokumentom wytworzonym przez UB, przyczynił się m.in. do rozbicia oddziałów "Zapory" i "Orlika". 

Na świat przyszedł 4 listopada 1905 r. w miejscowości Czarne (gmina Duraczów, województwo kieleckie). Ojciec był robotnikiem, matka pracowała zaś w gospodarstwie domowym. W okresie młodości uczęszczał m.in. do gimnazjum w Skierniewicach oraz szkoły kolejowej w Radomiu. Po zakończeniu nauki podjął pracę jako torowy. To właśnie w tym okresie jego życia nastąpiło wydarzenie, które miało ogromny wpływ na jego powojenne wybory.  W 1924 r. związał się bowiem z partią komunistyczną. W tej organizacji zajmował się m.in. kolportowaniem broszur propagandowych na terenie Łodzi, Opoczna i Skierniewic.

12 września 1926 r. Antoni Dawidowicz otrzymał powołanie do wojska. Służbę pełnił w Zegrzu. Zakończył ją w 1928 r. w stopniu plutonowego. Po powrocie do cywila kontynuował pracę w PKP. Obok tego również tę na rzecz komunistów, co ostatecznie skutkowało jego aresztowaniem w 1932 roku. Pozbawienie wolności trwało tylko cztery miesiące. Miało jednak istotne konsekwencje. Dawidowicz stracił bowiem pracę. Na bezrobociu przebywał do 5 sierpnia 1934 r., tj. do momentu otrzymania posady w Fabryce Sztucznego Jedwabiu w Tomaszowie Mazowieckim. W wymienionym przedsiębiorstwie pracował do wybuchu wojny.

Podczas hitlerowskiej okupacji Dawidowicz kilka razy zmieniał miejsce swojego stałego pobytu. W tym czasie pracował m.in. w firmie "Komdrobit i Strug", która zajmowała się budową dróg. Niewolniczą pracę na rzecz wspomnianego przedsiębiorstwa świadczyli sowieccy jeńcy wojenni. Rzekomo Dawidowicz pomógł kilku z nich w ucieczce. Kolejnymi niepotwierdzonymi informacjami są te, że  z tego powodu ukrywał się do końca wojny przed niemieckim gestapo, współpracując w tym czasie z komunistyczną partyzantką (dowódcą oddziału był "Kołpak").

W 1944 roku Armia Czerwona wkroczyła na ziemie polskie. Od tego momentu rozpoczyna się sowiecka okupacja, która w miarę postępów frontowych obejmowała coraz to nowe obszary. W tym miejscu pojawia się również zjawisko kolaboracji Polaków. Jej skala trudna jest do określenia i pomijana przez badaczy. Nie ulega jednak wątpliwości, że było to po wojnie zjawisko powszechne. 

Antoni Dawidowicz należał do grupy osób, które współpracowały z sowieckim okupantem. Miał kontakty z NKWD. Zapewne przełożyły się one na to, że objął funkcje Komendanta Ochrony Kolei oraz Kierownika Urzędu Miejskiego w Międzyrzeczu. Wymienione stanowiska pełnił do czasu rozpoczęcia kariery w Urzędzie Bezpieczeństwa. Mowa tu jeszcze o roku 1944. Najpierw trafił do Radzynia (wywiadowca, starszy referent, kierownik PUBP). Potem były Puławy (kierownik). To właśnie z nich trafił do Złotowa (18 marca 1947 roku), gdzie objął funkcje starszego referenta, p.o. zastępcy szefa PUBP. Warto wspomnieć, że jedną z przyczyn przeniesienia było zastrzelenie 21 września 1946 r. Feliksa Woźniaka - żołnierza z 21 Samodzielnego Batalionu Saperskiego w Lublinie. Dawidowicz, idąc z żoną i dwoma innymi funkcjonariuszami UB w kierunku swojego domu, rzekomo został zaczepiony na ulicy przez będącego pod wpływem alkoholu żołnierza. Jak głoszą oficjalne dokumenty w tej sprawie, Dawidowcz działał w obronie własnej. A jak było w istocie? W kontekście Puław warto wspomnieć o jeszcze jednym wydarzeniu. Mowa o spaleniu miejscowości Wąwolnica w dniu 2 maja 1946 roku.  Według oficjalnych danych zniszczono: 101 domów, 106 stodół, 121 obór i 120 innych budynków. W płomieniach zginęły też przynajmniej 2 osoby. Zbrodni dokonali komuniści - funkcjonariusze UB. Był to odwet za wspieranie przez mieszkańców Wąwolnicy Antykomunistycznego Podziemia.  Oczywiście w oficjalnej propagandzie wydarzenia te przedstawiono zupełnie inaczej. Jako pierwszy telefonogram wysłał kierownik puławskiego PUBP Antoni Dawidowicz. Na podstawie tego i innych "źródeł" ówczesna prasa pisała: "Dla bandytów z NSZ nie istnieją żadne tamy moralne w ich niecnych występkach. Mówią o tym dobitnie zajścia w Wąwolnicy”. Ten fragment artykułu dedykuję szczególnie tym osobom, które nadal powielają "ubeckie" historie o zbrodniach Żołnierzy Wyklętych. 

Późną wiosną 1947 roku Dawidowicz trafił ze Złotowa do Kamienia Pomorskiego (od 17 maja 1947 roku pełnił funkcję p.o. zastępcy szefa PUBP). Potem do Szczecina. W swoim CV miał wówczas m.in. pochwałę za likwidację "band" AK (Radzyń, Biała Podlaska, Łuków) oraz Krzyż Walecznych i Srebrny Krzyż Zasługi. Te wyróżnienia odnosiły się również do prowadzonych w kierowanych przez niego urzędach śledztw. Jakie stosował w ich trakcie metody? Nie trudno odpowiedzieć na to pytanie. Warto jednak podkreślić, że mowa o nich nawet w oficjalnych raportach UB. Przykładem ten sporządzony w Kamieniu Pomorskim. Możemy w nim przeczytać o kolejarzu, który podejrzany był o nielegalne posiadanie broni. Ponieważ bicie gumową pałką nie przyniosło skutku (podejrzany nie przyznawał się do winy), skrępowano go i podtapiano w misce, w której znajdowała się woda z rozpuszczoną w niej solą. Należy podkreślić, że tortury były standardową metodą śledczą. Stosowano je we wszystkich Urzędach Bezpieczeństwa!

Antoni Dawidowicz był bezwzględnym funkcjonariuszem i gorliwym wyznawcą komunistycznej ideologii. Miał więc papiery na to, by zrobić karierę w "bezpiece" w okresie Polski Ludowej. Tak się jednak ostatecznie nie stało. Głównym powodem były jego skłonności do intryg (mowa o tym m.in. w charakterystykach służbowych). Osiągnęły one swoje apogeum podczas pobytu Dawidowicza w Kamieniu Pomorskim. W raportach żalił się m.in. na niską dyscyplinę wśród podwładnych i zbytnie spoufalanie z mieszkańcami. Można wysnuć domniemanie, że próba zaprowadzenia własnych porządków sprawiła, że został odwołany ze stanowiska i ostatecznie wydalony ze służby. Oficjalne przyczyny to jednak m.in. sprzeniewierzenie mienia, które posiadał z tytułu pełnionej funkcji w Złotowie, ucieczka więźniów z aresztu w Kamieniu Pomorskim (13 listopada 1947 r.), nepotyzm, a także prześladowanie mieszkańców (np. fryzjerki, która nie wykonała usługi na jego rzecz). Dodatkowym materiałem były dokumenty posiadane przez MBP, z których wynikało, że w czasie okupacji służył w oddziałach ochronnych na Ukrainie, nadzorując pracę przymusowych robotników. 

Antoni Dawidowicz został aresztowany 27 grudnia 1947 r. W więzieniu przebywał jednak tylko 14 dni, a następnie został zwolniony i dyscyplinarnie wydalony ze służby (31 stycznia 1948 r.). Otrzymał również nakaz wysiedlenia z terenu Pomorza Zachodniego. Ciekawy jest fakt, że tuż po odejściu Dawidowicza z UB, umorzono wszelkie sprawy prowadzone przeciwko niemu. Kilka miesięcy później, już z czystą kartą, został wójtem w miejscowości Polanica Zdrój. Zmarł 20 grudnia 1965 r. w Świdnicy.

Zapewne Czytelnik tego artykułu pomyślał, że specjalnie wybrałem "czarną owcę" - najgorszego funkcjonariusza UB ze Złotowem w życiorysie. Otóż nie jest to prawdą. Pozostali wcale nie byli lepsi. O tym jednak w kolejnym artykule.

źródła:

Akta personalne funkcjonariusz SB: Dawidowicz Antoni, imię ojca: Józef, data urodzenia: 04-11-1905 r. IPN Sz 0019/352

Tomasz Panfil, To było piękne, majowe popołudnie… Spalenie Wąwolnicy 2 maja 1946 roku - TEKSTY - Przystanek Historia

Twarze Lubelskiej Bezpieki, Lublin 2007

Katalog ipn Biuletyn Informacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej (ipn.gov.pl)

Zbiory własne autora


Napisz komentarz

Komentarze

Michał Mońko 15.09.2024 14:52
Gratuluję. Znam te historie.

pochmurnie

Temperatura: -2°C Miasto: Złotów

Ciśnienie: 994 hPa
Wiatr: 11 km/h

KOMENTARZE
Autor komentarza: Ret NuytlrtTreść komentarza: To cymbałData dodania komentarza: 21.11.2024, 23:16Źródło komentarza: Gender i LGBTQ w szkołach: Posiedzenie Komisji Oświaty w starostwie już w środęAutor komentarza: MiesiącTreść komentarza: SzybkoData dodania komentarza: 21.11.2024, 22:29Źródło komentarza: Szwajcarskie fundusze dla Złotowa – kolejna duża szansa na rozwój miastaAutor komentarza: Prolapsus_aniTreść komentarza: Przecież jest link do raportu NIKData dodania komentarza: 21.11.2024, 07:56Źródło komentarza: Zamiast leczenia – upokorzenia: Dramat pacjentów w ZłotowieAutor komentarza: Barwy bezprawiaTreść komentarza: https://barwybezprawia.pl/2024/10/07/czy-zatrudnienie-uzdrowicielki-marzeny-zak-na-stanowisku-zastepcy-dyrektora-ds-medycznych-oraz-zarzadzajacej-oddzialem-psychiatrycznym-w-szpitalu-powiatowym-w-zlotowie-wplynie-na-poprawe-dys/Data dodania komentarza: 20.11.2024, 23:13Źródło komentarza: Zamiast leczenia – upokorzenia: Dramat pacjentów w ZłotowieAutor komentarza: kumatyTreść komentarza: Raport jest podwieszony u dołu i to pełny.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 20:34Źródło komentarza: Zamiast leczenia – upokorzenia: Dramat pacjentów w ZłotowieAutor komentarza: WybickiTreść komentarza: I to jest mistrzostwo. Kontrola rzeczywiście obejmowała 2020-2024 i rzeczywiście wcześniej byli inni dyrektorzy (Harbuzinska i Drużdż). Ale wykryte nieprawidłowości pojawiają się w latach 2022-2023 kiedy dyrektorem był Bobruk. W dyskusji jest już kilkanaście komentarzy. Ile razy się pojawia nazwisko Harbuzinskiej która z tym syfem najwyraźniej nie miała nic wspólnego ? A ile Bobruka który najwyraźniej jest tym właśnie kolesiem który w kieszeń schował 120 tys na leczenie chorych i spylił w sam raz żeby nie płacić tych 3 mnl które teraz ma szpital oddać. Przeczytajcie raport bo ktoś tu wariata chce z was zrobić.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 18:09Źródło komentarza: Zamiast leczenia – upokorzenia: Dramat pacjentów w Złotowie
Reklama
Reklama