Wędrówkę po historii Związku Polaków w Niemczech, na Krajnie zawsze należy rozpocząć od Zakrzewa. To właśnie w tej miejscowości pochowany został ks. Bolesław Domański, który był jednym z najważniejszych liderów społeczności polskiej na terenach administrowanych w okresie międzywojennym przez Niemców. W tym miejscu znajduje się również „Dom Polski”, który w tamtym okresie stanowił jeden z głównych ośrodków krzewienia polskości i rodzimej kultury. Można podziwiać w nim m.in. freski autorstwa Janiny Kłopockiej. Fakt jej bytności na tych terenach odnotowała również Rada Gminy w Zakrzewie, która uhonorowała jej imieniem jedną z ulic na terenie wsi.
Pierwsze lata życia Janiny Kłopockiej w pewnym stopniu odzwierciedlają typowe polskie losy. Od pokoleń jesteśmy bowiem narodem tułaczy, którzy często szukają swojego miejsca do życia daleko od ojczystych stron. W przypadku Janiny Kłopockiej, która przyszła na świat 18 sierpnia 1904 roku w Koźminie w Wielkopolsce, był to Berlin. Do stolicy Niemiec trafiła wraz z rodzicami (Janem i Marianną z Niedźwiedzińskich) oraz dwójką młodszego rodzeństwa (Łucją i Marianem). Prawdopodobnie podłożem ich wyjazdu była chęć poprawienia statusu materialnego.
Janina Kłopocka rozpoczęła swoją edukację od katolickiej szkoły dla dziewcząt. W jej trakcie wybuchła I wojna światowa, podczas której straciła swojego ojca. Po ukończeniu nauki, dzięki stypendium otrzymanemu od niemieckiego rządu, Kłopocka studiowała w Szkole Sztuk Plastycznych w Berlinie. Kolejne kroki w tym kierunku uczyniła już na ziemiach polskich. Dzięki stypendium Związku Obrony Kresów Zachodnich, w 1929 roku rozpoczęła studia w Szkole Sztuk Pięknych (późniejsza Akademia Sztuk Pięknych) w Warszawie. W sferze jej zainteresowań leżała głównie grafika. Nie stroniła jednak przy tym od rysunku, malarstwa ściennego, ceramiki i mozaiki. Wrodzony talent oraz odpowiednia edukacja sprawiły, że dość szybko stała się cenioną artystką. Dowodem na to chociażby fakt, że wystawiała swoje dzieła w słynnej warszawskiej „Zachęcie” oraz wielu innych galeriach w kraju i za granicą.
Niewątpliwie dominujący w biografii Janiny Kłopockiej jest wątek artystyczny. Warto jednak zauważyć, że obok niego występują jeszcze dwa silne nurty. Co ciekawe, zestawione razem zdają się ze sobą kłócić. Mowa o współpracy Kłopockiej ze Związkiem Polaków w Niemczech oraz ruchem nacjonalistycznym „Zadruga”. Pierwszy z nich łączył polską myśl narodową i przywiązanie do wiary katolickiej. Drugi natomiast sięgał głęboko do słowiańskich korzeni i zahaczał o pogaństwo. Co więcej, bezkompromisowo odrzucał chrześcijańskie wartości jako fundament polskiej państwowości. Znakomicie obrazuje to cytat z pisma organizacyjnego „Zadruga” z 1939 roku, w którym Chrzest Polski (966) określono jako „klęskę Słowian”.
Związek Polaków w Niemczech ukonstytuował się w 1922 roku. Głównym zadaniem tej organizacji była ochrona praw ludności polskiej. Należy podkreślić, że mowa tu jedynie o działalności jawnej, bez aspiracji do podejmowania działań o charakterze konspiracyjnym. Oczywiście funkcjonowanie Związku nie ograniczało się jedynie do wypełnienia tego jednego zadania. Między innymi za pośrednictwem wybranych stowarzyszeń i towarzystw wzmacniano polskość na administrowanych przez Niemców terenach (np. poprzez powołanie polskich szkół prywatnych). Pierwszym prezesem ZPwN był Stanisław Sierakowski. Kolejnym ks. Bolesław Domański – proboszcz Zakrzewa, który sprawował swoją funkcję niemal do wybuchu wojny.
Prawdopodobnie Janina Kłopocka zapisała się do Związku Polaków w Niemczech krótko po jego powstaniu. Decyzja ta była ugruntowana jej wcześniejszymi wyborami patriotycznymi. Między innymi od 1914 roku należała do Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, które wspierało wychowanie młodych Polaków poprzez ich rozwój fizyczny oraz kształtowanie w duchu narodowym. Niestety trudno określić stopień aktywności Kłopockiej we wczesnym okresie przynależności do ZPwN. Natomiast w latach 30. XX wieku była już osobą na tyle rozpoznawalną w tym ruchu, że nie sposób napisać historii Związku i nie wspomnieć o jej osobie. Dzieje się tak m.in. za sprawą symbolu tej organizacji – znaku „Rodła”, który powstał na początku lat 30. XX wieku. Przedstawia on bieg rzeki Wisła wraz z zaznaczonym na nim Krakowem. Można spotkać też interpretację, że charakterystyczny punkt oznacza drogę biegnącą z duchowej stolicy Polski (Częstochowa) do dawnej stolicy kraju. Powszechnie przyjmowana jest jednak wersja, że to Kraków. Warto jeszcze wspomnieć, że „Rodło” stało się częścią składową znaków kilku organizacji polonijnych w międzywojennych Niemczech.
Powstanie tego symbolu kojarzy się dość powszechnie z Janiną Kłopocką. Niewątpliwie miała ona w tym największy udział. Warto jednak pamiętać, że projekt miał wielu ojców. Mowa głównie o doktorze Kaczmarku, redaktorze Murku i księdzu Domańskim. Ten ostatni miał zresztą decydujący głos przy ostatecznym zatwierdzeniu symbolu ZPwN. Sama nazwa to natomiast zestawienie dwóch słów: „Rodnica” i „Godło”. Na pomysł takiego połączenia wpadł rzekomo Stefan Murek – redaktor „Młodego Polaka”, w którym swoje grafiki publikowała także Janina Kłopocka. Inna wersja, która zdaje się dominować w przestrzeni publicznej, przypisuje autorstwo nazwy Edmundowi Osmańczykowi.
Najbardziej spektakularnym wydarzeniem zorganizowanym przez ZPwN był I Kongres Polaków w Niemczech, który odbył się 6 marca 1938 roku w Theater des Volkes w Berlinie. To właśnie na nim wygłoszono słynne V Prawd Polaka: 1. Jesteśmy Polakami, 2. Wiara Ojców naszych jest wiarą naszych dzieci, 3 Polak Polakowi bratem, 4. Co dzień Polak Narodowi służy, 5. Polska Matką Naszą, nie wolno mówić o Matce źle. Również na tym wydarzeniu pojawiły się akcenty związane z Janiną Kłopocką. Mowa tu nie tylko o znaku „Rodła”, który królował na scenie, ale także o przydrożnej kaplicy, którą zaprojektował Tadeusz Cieślewski. Zawierała ona kolorowy drzeworyt, który przedstawiał obraz Matki Boskiej Radosnej – patronki Związku Polaków w Niemczech. Był on autorstwa Janiny Kłopockiej. Dzieło to zostało nagrodzone wcześniej na „Wystawie Sztuki Religijnej” w Częstochowie (1934).
Janina Kłopocka wpisała się również w historię Krajny. Między innymi w 1935 roku przebywała w Zakrzewie na zaproszenie ks. Bolesława Domańskiego. Duchowny zlecił jej umieszczenie fresków w sali głównej Domu Polskiego. Zadanie to zostało ukończone 2 grudnia 1937 roku. Freski o tematyce ludowej i religijnej przetrwały do czasów współczesnych. Warto przy tym wspomnieć, że w 1939 roku Niemcy polecili nakryć je tynkiem. W 50. rocznicę utworzenia Związku Polaków w Niemczech zostały one odsłonięte na nowo.
Patriotka, chrześcijanka, artystka, osoba zaangażowana w sprawę narodową – tego rodzaju obraz Kłopockiej rysuje się w świetle przedstawionych dotychczas faktów. Taki też wizerunek artystki powielają m.in. środowiska, które niosą współcześnie idee Związku Polaków w Niemczech na swoich sztandarach. Ten obraz przestaje być jednak tak jednoznaczny w zestawieniu z jej związkami z ruchem nacjonalistycznym „Zadruga”, które datują się od końca lat 30. XX wieku. Mowa w tym miejscu nie o partii politycznej lub innej organizacji o charakterze powszechnym. Było to raczej coś w rodzaju klubu dyskusyjnego. Integrował on środowisko, które kojarzone było z wydawanym w latach 1937-1939 miesięcznikiem „pismo nacjonalistów polskich - Zadruga”. Nieformalnym liderem ruchu i jego głównym ideologiem był Jan Stachniuk.
Program „Zadrugi” to w wielkim skrócie: wielka Slavia – pod przewodnictwem Polaków, rodzimowiercze wierzenia (np. oddawanie hołdu słowiańskim bogom) i pogląd o aryjskości Słowian. Obok tego występował jeszcze jeden ważny element – uderzenie w chrześcijaństwo. Zdaniem Jana Stachniuka, który używał słowiańskiego imienia Stoigniew, „judeochrześcijaństwo” to coś szkodliwego i obcego Słowianom, to „wspakkultura”. Swoim poglądom dał upust w kilku książkach oraz wspomnianym już piśmie „Zadruga”. W nim również publikowały inne osoby hołdujące temu nurtowi. Czy była wśród nich Janina Kłopocka, która przybrała słowiańskie imię „Lubomira”? Na to pytanie trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Artykuły były bowiem często podpisywane pseudonimami. Ponadto w literaturze pojawiają się sprzeczne ze sobą informacje na ten temat. Na przykład Stanisław Potrzebowski („Staszko z Wrocławia”) w publikacji „Słowiański ruch Zadruga” udziela odpowiedzi twierdzącej. Cytuję: „Nie tylko doktor teologii Gościński pisał niepokorne artykuły (m.in. o „zażydzeniu Zakonu Jezuitów”). Janina Kłopocka „Lubomira” nie ustępowała mu ostrością pióra. „Judejski baranek wśród słowiańskich kraszanek” tak zatytułowała ona artykuł opublikowany po raz pierwszy w „Zadrudze” z kwietnia 1939 roku”. Dalej Potrzebowski napisał: „W najśmielszej wyobraźni nie mogła ona, działaczka Związku Polaków w Niemczech, przypuszczać, że ten artykuł posłuży w przyszłości komunistycznemu prokuratorowi za ważny dowód jej faszystowskich poglądów, aby domagać się dla niej kary dożywotniego więzienia”. Oczywiście w publikacjach na temat „Zadrugi” można także odnaleźć teksty, które łagodzą przedstawiony przez Potrzebowskiego przekaz. Poza dyskusją jest natomiast, że Kłopocka ze środowiskiem „Zadrugi” związana była bardzo długo (mowa tu również w okresie powojennym).
1 września 1939 roku Niemcy i Słowacja napadły na ziemie II RP. Do grona agresorów należy zaliczyć także quasi państwo - Wolne Miasto Gdańsk, bo również jego obywatele dopuścili się ataków na Polaków (m.in. na obrońców Poczty Polskiej). 17 września do wojny po niemieckiej stronie dołączył Związek Sowiecki. Grono państw agresorów uzupełniła Litwa, która też wzięła udział w rozbiorze Polski w 1939 roku. Do tego należy dodać jeszcze nielojalne zachowania ze strony mniejszości narodowych. Wrogie działania podejmowali w tym czasie obywatele polscy: Żydzi, Niemcy, Białorusini i Ukraińcy.
Okres II wojny światowej Janina Kłopocka spędziła głównie w Warszawie i Częstochowie (od 1944 roku). W stolicy Polski mieszkała w wilii położonej na Saskiej Kępie. W literaturze można trafić na informację, że była legalnie zameldowana jako obywatelka III Rzeszy. W tym samym miejscu mieszkali także inni „Zadrużanie”. W biogramach Kłopockiej pojawia się też wzmianka, że prowadziła sklep. Natomiast cytowany już Potrzebowski napisał: „źródłem utrzymania grupy była m.in. przeróbka samogonu na dobry spirytus” (nadzorował ją rzekomo dr Damazy Tilgner „Jarowit” - inżynier środków spożywczych).
Czy Janina Kłopocka działała w antyniemieckiej konspiracji? Nie trafiłem na wiarygodne opracowania lub archiwalne dokumenty, które mogłyby jednoznacznie to potwierdzić. Należy jednak odnotować, że część biogramów podaje to jako pewny fakt. Znalazło to odzwierciedlenie m.in. na tablicy odsłoniętej w 2014 roku w Koźminie. Określono na niej nawet okres działalności w ruchu oporu na lata 1940-1944.
W tym miejscu posłużę się opracowaniem Jarosława Tomasiewicza „Ugrupowania zadrużne i neozadrużne w okresie okupacji hitlerowskiej (1939–1945)”. Nie pozwala ono udzielić odpowiedzi na postawione wcześniej pytanie. Dość dobrze jednak ukazuje historię tego środowiska w okresie II wojny światowej. Autor napisał: „Zadruga nie prowadziła zrazu działalności politycznej”. A dalej „Działalność grupy ograniczała się do kolportażu wydanych tuż przed wybuchem wojny „Dziejów bez dziejów” (autorem książki był lider ruchu – Jan Stachniuk). Wynika z tego, że aktywność „Zadrużan” ograniczała się do seminaryjnej dysputy (m.in. nad ujemną rolą Kościoła katolickiego w historii Narodu Polskiego) i rozpowszechniania materiałów propagujących idee „Zadrugi”. Nie ma więc mowy o działalności niepodległościowej. Informacje zamieszczone w opracowaniu uwiarygadniają dokumenty archiwalne. Między innymi te wytworzone przez Delegaturę Rządu na Kraj. Na przykład sprawozdanie za okres od 1 czerwca 1941 do 15 sierpnia 1941 roku wspomina o „rasistowskiej grupie Zadruga”. Kolejne, datowane na okres od 1 października 1941 do 1 lutego 1942 roku mówi o tym, że „grupa nadal ogranicza swą działalność do zebrań dyskusyjnych w gronie kilkunastu osób”. Natomiast raport z 1942 roku odnotował, że „(„Zadrużanie”) wydają tylko skrypty – referaty ideologiczne w kilku – kilkunastu egzemplarzach na maszynie”. Liczebność tego środowiska szacowana była w pierwszych latach okupacji na 30-50 osób.
W tym miejscu należy wspomnieć, że tak zachowawcza postawa nie była dobrze odbierana przez niektórych sympatyków „Zadrugi”. Owocem tego stało się zawiązanie Ruchu Pokoleniowego Młodych (RPM), który stawiał sobie za cel zbrojną walkę z okupantem. „Zadrużanie” związani ze Stachniukiem (w tym zapewne również Kłopocka) pozostali sceptyczni wobec takiej formy aktywności i nazywali ich ironicznie „kosynierami”. Nie utrzymywali też z nimi kontaktu. Koniec rozwoju RPM nastąpił na skutek wchłonięcia jego struktur przez formację „Miecz i Pług”.
Kolejną organizacją związaną z „Zadrugą” były Kadry Polski Niepodległej (KPN). Początkowo miała ona charakter autonomiczny. Jej geneza sięga 1939 roku. Wówczas to z inicjatywy warszawskiego okręgu Związku Powstańców Śląskich utworzony został Związek Polski Niepodległej. Pod nazwą KPN formacja zaczęła funkcjonować od 28 kwietnia 1940 roku. W marcu 1943 r., po odwołaniu przez RN KPN płk. Stanisława Klepacza, komendantem głównym KPN został Józef Celica. Ważnym krokiem dla tej organizacji było obranie sobie za platformę polityczną Stronnictwa Zrywu Narodowego (powstało ono w 1943 roku na skutek rozłamu w Stronnictwie Pracy). Jednym z jego liderów był Feliks Widy-Wirski, bliski przyjaciel Jana Stachniuka. To zapewne spowodowało, że ten ostatni stał się głównym ideologiem SZN i KPN. Interesujący jest fakt, że w tym czasie Stachniuk unikał atakowania katolicyzmu.
Stronnictwo Zrywu Narodowego formalnie uznało rząd w Londynie. Jego ramię zbrojne (KPN) podporządkowano zaś Armii Krajowej (czerwiec 1943). Kilka miesięcy później nastąpił jednak zwrot polityczny w kierunku komunistów. Mowa tu o uznaniu PKWN (samozwańczy rząd) i Krajowej Rady Narodowej (samozwańczy parlament) za władze polskie. To niewątpliwie ułatwiło niektórym działaczom SZN późniejsze odnalezienie się w rzeczywistości Polski Ludowej. Przykładem Tadeusz Jędrzejewski – członek Kadry Polski Niepodległej. W 1944 roku brał on czynny udział w Powstaniu Warszawskim. W okresie stalinowskim był zaś cenionym cenzorem (w Głównym Urzędzie Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk). Przez ponad 30 lat należał też do partii komunistycznej (PPR, PZPR). Już na emeryturze związał się z Solidarnością. Ponadto przez szereg lat udzielał się w środowisku kombatanckim (był m.in. członkiem Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Bohaterów Powstania Warszawskiego 1944).
Kwestia ewentualnego udziału Kłopockiej w antyniemieckiej konspiracji jest w pewnym stopniu dyskusyjna. Nie ma natomiast nawet najmniejszych poszlak, które wskazywałyby, że twórczyni „Rodła” była zaangażowana po wojnie w działalność antykomunistycznego podziemia. Można więc wysnuć domniemanie, że zaakceptowała konsekwencje jałtańskiej zmowy wielkich mocarstw. Była to zresztą charakterystyczna postawa dla wielu postaci ze środowiska „Zadrugi”. Przykładem Feliks Widy-Wirski, który był nie tylko posłem do KRN, ale także kierownikiem w kilku ministerstwach (m.in. w dziale propagandy). Podobną drogą podążyli również niektórzy byli członkowie Związku Polaków w Niemczech. Przykładem Edmund Osmańczyk, który zasiadł nawet w Radzie Państwa. Zresztą tego rodzaju postawa cechowała zachowania tysięcy Polaków. Janina Kłopocka nie była tu zatem wyjątkiem. Zaraz po wojnie pracowała jako kierowniczka Referatu Kultury i Sztuki w Oleśnie, następnie jako plastyczka w Wydziale Informacji i Propagandy Ministerstwa Przemysłu i Handlu w Warszawie. Dalszy rozwój jej kariery został zahamowany jesienią 1949 roku. Powodem było aresztowanie przez komunistyczną „bezpiekę”.
W tym miejscu należy nadmienić, że niemal doszczętne rozbicie przez komunistów niepodległościowego podziemia, mowa tu głównie o latach 1945-47, spowodowało, że na ziemiach polskich nastąpiło przyspieszenie przeszczepiania sowieckiego modelu sprawowania władzy. Jeden z jego fundamentów sprowadzał się do maksymy „dajcie człowieka a paragraf się znajdzie” (jej autorem był prawdopodobnie prok. Andriej Wyszynski). Ofiarą tak pojmowanego systemu sprawiedliwości mógł paść każdy. I przeciwnik komunizmu, i zagorzały jego zwolennik. Oczywiście także szary obywatel, który stronił od polityki. Zaowocowało to tysiącami procesów, często o charakterze pokazowym, w których sądzono rzekomych spiskowców, sabotażystów, szpiegów, kułaków itp.
Historia procesu Janiny Kłopockiej i związanych z nią „Zadrużan” znakomicie obrazuje tego rodzaju politykę. Trudno bowiem wskazać racjonalne powody jej aresztowania, bo przecież jej życie w żadnym momencie nie znamionowała przestępcza lub wroga Polsce Ludowej działalność. A jednak zasiadła na ławie oskarżonych. Dlaczego tak się stało?
W dokumentach archiwalnych IPN pojawiają się np. donosy „AM”, który nie był prawdopodobnie związany z „Zadrugą”, miał natomiast informacje na temat tego środowiska. To jeden z tropów. Kolejny wskazuje na sprawę Bolesława Weszczaka, który przeszedł drogę od żarliwego komunisty do czynnego antykomunisty. Po wojnie został gorliwym katolikiem i odrzucał pogańskie idee ruchu „Zadruga”. Miał jednak sporadyczne kontakty z jednym z czołowych przedstawicieli tego środowiska. Aresztowanie Weszczaka (6 sierpnia 1949) mogło zatem zapoczątkować dalszy ciąg zdarzeń, tj. aresztowanie czołowych „Zadrużan” pod koniec lata 1949 roku.
Ta ostatnia wersja przyjmowana jest zresztą za bardzo prawdopodobną przez niektórych badaczy ruchu „Zadruga”. Blednie ona jednak w zestawieniu z dokumentami komunistycznej „bezpieki”. Po ich lekturze można bowiem wysnuć domniemanie, że planowano jedynie instrumentalnie wykorzystać aresztowanych, że chodziło o wkomponowanie ich w jakiś szerszy scenariusz (np. mający na celu zdyskredytowanie innych osób). Ostatecznie jednak porzucono te zamiary i oparto oskarżenie na absurdalnych zarzutach, które nawiązywały do przedwojennej działalności „Zadrużan”.
Wspomniane domniemanie uwiarygadnia przewlekłość postępowania. Cechowało je sporadyczne przesłuchiwanie zatrzymanych „Zadrużan” (Bogusław Stępiński, Janina Kłopocka, Jan Stachniuk, Teodor Jakubowski). Kolejnym ciekawym elementem jest to, że stopniowo wzbogacano scenariusz dochodzenia o kolejne punkty. Mowa m.in. o współpracy z „anglosaskim wywiadem”, „kreciej robocie” wewnątrz PPR/PZPR oraz potencjalnych powiązaniach z Gomułką, Spychalskim (liderzy partii komunistycznej, aresztowani w związku z wewnętrznymi tarciami w tej organizacji) i Josipem Bros Tito (komunistyczny przywódca Jugosławii – oponent Józefa Stalina). Następna istotna rzecz to ta, że plan dochodzenia, zatwierdzony przez płk. Różańskiego (Dyrektor Departamentu Śledczego M.B.P), który sprecyzował kierunki śledztwa, pojawił się dopiero na początku 1951 roku. Dokument ten potwierdza również to, że „Zadrużanie” byli do tego momentu przesłuchiwani jedynie sporadycznie. Na przykład Teodor Jakubowski tylko jeden raz, a Janina Kłopocka ostatni raz 20 września 1949 roku.
W kontekście wysuniętego domniemania równie ciekawe jest pismo z 14 kwietnia 1951 roku, którego autorką była Julia Brystygierowa („Krwawa Luna”). Mówi ono o współpracy części środowiska „Zadrużan” z komunistami. Cytuję „Grupa „Zrywu” w swoim czasie była przez nas celowo wspierana jako grupa dywersyjna w stosunku do bardzo niebezpiecznego popielowskiego Stronnictwa Pracy (dop. chodzi tu o partię Karola Popiela). Sprawa ta jest ogólnie znana. Nie należy jej uwypuklać”. A dalej: „Śledztwo winno się ograniczać do zdemaskowania roli „Zadrugi” i jej przywódców. Nie należy go rozszerzać – o ile nie jest to konieczne i nieodzowne dla wyświetlenia samej sprawy „Zadrugi” - na zagadnienia pokrewne i organizacje związane z „Zadrugą”. To samo tyczy się roli „Zrywu” w „SP”, a także roli osób jak Widy-Wirski, Domiński i inni”. Należy w tym miejscu dopowiedzieć, że latem 1946 r. dawni działacze Stronnictwa Zrywu Narodowego przejęli Stronnictwo Pracy (SP), nadając mu nowy charakter programowy i podporządkowując komunistycznej PPR.
Brystygierowa i Różański, przedstawiciele narodu żydowskiego, byli reżyserami wielu procesów politycznych na wzór sowiecki. Czy w przypadku aresztowanych „Zadrużan” porzucili w pewnym momencie bliżej nieokreślony scenariusz? Pytanie pozostaje otwarte. Ostatecznie główne zarzuty prokuratorskie oparły się na stwierdzeniu, że oskarżeni (Stachniuk, Kłopocka, Stępiński) stworzyli przed wojną faszystowską organizację „Zadruga” oraz faszyzowali międzywojenną Polskę. Jako dowód winy posłużyły m.in. materiały, które zostały zarekwirowane podczas ich aresztowania. Jakubowskiego oskarżono zaś o dwa zabójstwa (m.in. Henryka Rybki) i napady rabunkowe w okresie okupacji.
9 lipca 1952 roku Janina Kłopocka została skazana przez Sąd Wojewódzki dla m.st. Warszawa na 7 lat więzienia. Wyroki pozbawienia wolności usłyszeli też inni „Zadrużanie” (Bogusław Stępiński, Teodor Jakubowski, Jan Stachniuk). W przypadku Kłopockiej wyrok został złagodzony do 4 lat i 8 miesięcy. W wyniku orzeczenia Sądu Najwyższego z grudnia 1953 roku wyszła na wolność. Początkowo zmagała się z kłopotami zdrowotnymi, lokalowymi i finansowymi. Z czasem jednak jej sytuacja uległa względnej normalizacji. Została zrehabilitowana i otrzymała pewne odszkodowanie. Wznowiła również działalność artystyczną. W 1971 roku komunistyczne władze doceniły jej twórczość i na dowód tego przyznały Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.
Janina Kłopocka odeszła z tego świata jako ceniona artystka, zasłużona działaczka Związku Polaków w Niemczech, ofiara zbrodniczego systemu komunistycznego oraz osoba legitymizująca pogański ruch „Zadruga”. Zmarła w Henrykowie koło Warszawy 2 lutego 1982 roku. Jej grób znajduje się na cmentarzu w Oleśnie na Opolszczyźnie. O jej życiu przypominają pozostawione dzieła, miejsca upamiętnień (m.in. Warszawa, Koźmin, Zakrzewo) oraz symbol „Rodła”, który z dumą noszą osoby pielęgnujące tradycję ZPwN. Obok tego pojawiają się również jej biogramy (o różnym poziomie szczegółowości). Odnalazłem je m.in. na stronach internetowych współczesnych spadkobierców idei ruchu nacjonalistycznego „Zadruga”, którzy również w bezpardonowy sposób atakują wartości chrześcijańskie oraz odwołują się do nacjonalizmu i pogańskich wierzeń. Hasła te znajdują względnie dużą popularność m.in. wśród ludzi młodych. Dlatego szczególnie im pragnę przypomnieć słowa kardynała Stefana Wyszyńskiego, który znakomicie określił fundament naszej państwowości w przesłaniu: „albo Polska będzie katolicka albo nie będzie jej wcale". Trzeciej możliwości nie ma.
Piotr Janusz Tomasz
źródła:
materiały archiwalne IPN dotyczące procesu członków "Zadrugi", Strona internetowa Rodu Kłopockich, www.klopocki.eu (archive.org), B. Czajkowski, Wszystko o Rodło. W-wa 1975, W. Piasecki, Jan Karski. Jedno życie. Kompletna opowieść. Tom I: Madagaskar (1914–1939), 2015, E.J. Osmańczyk, Był rok 1945...,1985, M. Dymek, Kłopocka, Janina, Aniela, Lubomira, Stowarzyszenie na rzecz Tradycji i Kultury - (niklot.org.pl), K. Ruchniewicz, Janina Kłopocka – twórczyni znaku Rodła, (porta-polonica.de), R. Jerka, Twórczyni "Rodła" Oleska Gazeta Powiatowa, dostęp styczeń 2023, E. Osmańczyk, Niezłomny proboszcz z Zakrzewa : rzecz o Księdzu Patronie Bolesławie Domańskim, 1989, St. Potrzebowski, Słowiański Ruch "Zadruga", 2016, Jarosław Tomasiewicz „Ugrupowania zadrużne i neozadrużne w okresie okupacji hitlerowskiej (1939–1945)”, Historia i Polityka [online]. 22 czerwiec 2012, nr 7 (14), s. 24–46. [udostępniono 20 stycznia 2023), Strona internetowa Muzeum Powstania Warszawskiego - Powstańcze Biogramy - Tadeusz Jędrzejewski (1944.pl), dostęp 20 stycznia 2023, Hasło: Kadry Polski Niepodległe - Encyklopedia PWN: źródło wiarygodnej i rzetelnej wiedzy, dostęp 20 stycznia 2023, Strona internetowa Muzeum Powstania Warszawskiego - Powstańcze Biogramy - Józef Celica (1944.pl), E. Osmańczyk: Wisła i Kraków to Rodło. Warszawa 1985, W. Kokowski, Polskie szerego na Ziemie Złotowskiej, Krajenka 2013
Napisz komentarz
Komentarze