Przypomnijmy, że "rewolucja kulturalna Wełniaka", podobnie do tej przeprowadzonej przez maoistowskie Chiny, miała swoje ofiary. Oczywiście mowa o instytucjach. W tym roku mija 14 rocznica likwidacji Domu Kultury w Złotowie oraz 10 rocznica utworzenia jednostki do zarządzania obiektami sportowymi i realizacji zadań quasi kulturalnych. Ojcem pomysłu był burmistrz Stanisław Wełniak i klub Lewica Razem. W trakcie kadencji 2002-2006 w błyskawicznym tempie, prawie jak w Chinach podczas rewolucji kulturalnej, zlecono zburzenie obiektu kina, o pięknej nazwie "Rodło" (z salą na ponad 300 miejsc siedzących, w której znajdowała się sprawna wentylacja, możliwość wjazdu dla osób niepełnosprawnych oraz niezbędne zaplecze), co w pewnym stopniu rodzi skojarzenie z historią Domu Polskiego, miejsca bliskiego Związkowi Polaków w Niemczech. Należy wyjaśnić, że w tym drugim przypadku chodziło o sprzedaż na wolnym rynku, czyli np. biznesmenowi spacerującemu z tragarzami (niosącymi telewizory, odkurzacze i tym podobny asortyment). Na marginesie warto zauważyć, że miłość tego biznesmena do symboli Związku Polaków w Niemczech nie była przypadkowa. Wystarczy popatrzeć na dwa połączone w miłosnym uścisku budynki, które stoją niedaleko ryczącego jelenia, by dojść do wniosku, że "cysorz to ma pewnie klawe życie". Oczywiście cysorz od zabytkowej zabudowy.
Stanisław Wełniak i Przyjaciele, po zburzeniu "Rodła", zadbali oczywiście o teren po rozbiórce. Nie stał długo pusty. Znany w regionie biznesmen przechodził przypadkiem z tragarzami i, postanowił zbudować w tym miejscu "Supermarket". Stanisław i Przyjaciele, zawsze otwarci na przedsiębiorczych ludzi, zapalili zielone światło dla tego biznesu i Złotowianie mogli cieszyć się zakupami, wychwalając geniusz Wełniaka przy okazji każdej sklepowej promocji. Pozostała kwestia, gdzie miłośnicy kina obejrzą w przyszłości film "Kler". Oczywiście i ten problem "Słońce Złotowa" rozwiązało błyskawicznie. Połowę mniejsza sala, niewygodne siedzenia dla ludzi wyższego wzrostu, wentylacja utrzymująca amazoński mikroklimat itp., musiały zadowolić nawet najwybredniejszych miłośników kultury. Dlatego przez ostatnie lata, pokonywali kilkanaście stopni i inne naturalne przeszkody, by tylko móc obcować z kulturą. Pomysł Wełniaka okazał się, zdaniem jego ówczesnego dworu, strzałem w 10. Dobrych humorów włodarzom nie psuło nawet to, że historyczna nazwa "Rodło" zniknęła z przestrzeni publicznej.
Warto nadmienić, że w kadencji 2006-2010 podjęta została próba storpedowania pomysłu Stanisława i Przyjaciół. Doszło bowiem do reaktywacji Złotowskiego Domu Kultury na skutek uchwały ówczesnej Rady Miejskiej. Radni PiS, którzy tworzyli wówczas koalicyjną większość w RM, wycofali się jednak z pomysłu. Być może w ramach rehabilitacji za wspomnianą ułańską szarżę, przewodnicząca Chorabik zaistniała na pogrzebie "zasłużonego" w latach minionych, który mało nie trafił na salę bankietową zamiast do kostnicy. Zostawmy jednak umarłych, wróćmy do kultury. W tejże kadencji do administracji obiektami oraz koordynacją działalności rozrywkowej, której celem było m.in. zamawianie imprez, powstała instytucja pod nazwą Złotowskie Centrum Aktywności Społecznej.
W obecnej kadencji Rady Miasta pojawiła się szansa, że skutki "rewolucji kulturalnej Stanisława Wełniaka" przejdą do historii . W składzie Rady nie zasiadają bowiem już autorzy likwidacji Domu Kultury. Dawna koalicja ''Zadbajmy o Złotów” przekształcona z pierwotnie powstałej “Lewicy Razem” w zasadzie przeszła do historii. Z dawnego zaplecza Stanisława Wełniaka w Radzie pozostał tylko cień. Słychać piski, pojękiwania, ale głos sprzeciwu ma już tylko symboliczny charakter. Większość Rady opowiada się za sprawdzonymi rozwiązaniami, które widać w całej Polsce, począwszy od małych gmin, a na dużych miastach skończywszy. Czyżby zatem Dom Kultury miał powrócić?
Zapraszamy do relacji z punktu porządku obrad rady w którym odbyła się dyskusja oraz przyjęcie uchwały intencyjnej za powołaniem placówki.
Napisz komentarz
Komentarze