Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 13:58
Przeczytaj!
Reklama

Zabójstwo wójta Zakrzewa i jego żony

Podziel się
Oceń

Morderstwo wójta Szczepańskiego i jego żony wstrząsnęło powiatem złotowskim blisko 80 lat temu. Domniemani sprawcy zostali osądzeni. Społeczeństwo otrzymało zaś oficjalną wersję zdarzeń, która powielana jest także współcześnie. Przykładem przedstawienie "Projekt: Dekalog czyli folwarczne imaginarium", które kilka lat temu wystawiono w Zakrzewie. Tymczasem istnieją uzasadnione wątpliwości w tej sprawie. Kto zatem zamordował małżeństwo Szczepańskich?

Rozważania na temat tragicznych wydarzeń z grudnia 1945 należy rozpocząć od zmierzenia się z dominującym przekazem. Znakomicie obrazują go wspomnienia Józefa Kwiecińskiego. Ten były funkcjonariusz PUBP w Złotowie napisał w nich: "Duża ta wioska (Zakrzewo) była ośrodkiem polskości za czasów Hitlera i właśnie tam niektóre elementy chcąc pogłębić nienawiść do Polaków osiedlających się, weszły w porozumienie z grasującą bandą Głowiaka, który dokonał morderstw w powiecie na pierwszym członku partii i zarazem wójcie gminy". 

W tej wypowiedzi należy zwrócić uwagę na trzy elementy:

1. Wskazanie na "bandę Głowiaka" jako sprawców zbrodni,

2. Określenie politycznego motywu morderstwa (silne zaakcentowanie przynależności partyjnej wójta),

3. Potępienie niektórych przedstawicieli ludności autochtonicznej (poprzez zasugerowanie, że są oni współwinni zabójstwa).

Zaraz na początku należy wyjaśnić znaczenie terminu "banda". Oczywiście komuniści używali go w celach propagandowych. Chodziło o deprecjonowanie organizacji niepodległościowych, zrównywanie ich ze zwykłymi kryminalistami. Tymczasem "Grupa Głowiaka" była organizacją niepodległościową. Jej członkowie wywodzili się z Żandarmerii Polowej Wojska Polskiego, która zawiązała się wiosną 1945 roku. Żandarmeria funkcjonowała od wiosny do lata 1945 roku jako legalna, z punktu widzenia komunistów, jednostka wojskowa. Miała numer poczty polowej oraz otrzymywała aprowizację ze starostwa w Sępolnie Kraj. Ponadto asystowała jako kompania honorowa podczas uroczystości kościelnej. Żandarmeria działała głównie na terenie powiatów złotowskiego i sępoleńskiego. Na jej czele stał Zygmunt Dul. Jej członkami byli, co warto podkreślić, dezerterzy z Wojska Polskiego (wielu z przynależnością do Armii Krajowej w życiorysie), którzy rozlokowani byli po majątkach, broniąc ludność miejscową przed grabieżami i mordami ze strony Sowietów. Również przed gwałtami. Tego rodzaju przypadek odnotowany został nawet w aktach UB i dotyczył mieszkanki Drożysk Wielkich (powiat złotowski), którą członkowie ŻPWP uchronili przed pohańbieniem przez Sowietów. Żandarmeria została zdekonspirowana i rozbita latem 1945 roku. Wielu jej członków stanęło przed komunistycznymi sądami. Między innymi Zygmunt Dul został skazany na karę śmierci. Niektórzy z konspiratorów mieli więcej szczęścia i uniknęli aresztowania. Część z nich zdecydowała się kontynuować walkę z Sowietami na Krajnie. Tak stało się m.in. w przypadku kaprala Jana Głowiaka ps. Głowacki (dezerter z Wojska Polskiego) i jego żołnierzy, których propaganda Polski Ludowej nazwała "bandą".

Czy "Grupa Głowiaka" mogła brać udział w zabójstwie wójta Szczepańskiego? Wiele wskazuje, że nie. Jesienią 1945 roku, co potwierdzają dokumenty wytworzone przez bezpiekę, ta antykomunistyczna formacja przeniosła się na teren powiatu tucholskiego. Interesujący jest fakt, że przemieszczając się przez ziemie powiatu złotowskiego nie dokonywała rabunków na osobach prywatnych. Co więcej, uzyskiwała pomoc ze strony ludności miejscowej. Kolejny argument jest jeszcze mocniejszy. "Grupa Głowiaka" została rozpracowana i ostatecznie rozbita na terenie powiatu tucholskiego w nocy z 16 na 17 listopada 1945 roku. Jej żywot zakończyła wspólna akcja UB i NKWD! Jan Głowiak uniknął aresztowania. W jednym z dokumentów wytworzonych przez bezpiekę zawarte jest przypuszczenie, że opuścił Krajnę i zaciągnął się pod komendę majora "Łupaszki". Oczywiście trudno to zweryfikować. Można jednak postawić wielki znak zapytania przy twierdzeniu komunistów (także ich spadkobierców z III RP), że w grudniu 1945 roku "Grupa Głowiaka" przybyła do Zakrzewa i zamordowała wójta Szczepańskiego i jego małżonkę.

Dlaczego zatem tej właśnie formacji przypisano te zabójstwa? Zapewne zdecydowała o tym ówczesna praktyka organów śledczych, która polegała na przypisywaniu podziemiu sprawstwa niektórych czynów przestępczych. Przykładem znakomicie ilustrującym tego rodzaju mechanizm był Marian Myszka, który 20 października 1945 roku zdezerterował z szeregów MO w Złotowie. Od jesieni 1945 do końca sierpnia 1946 roku nękał komunistów na Krajnie. Po tej dacie, mimo że opuścił nasze ziemie, dalej szereg zdarzeń zaliczano na jego konto. Podobny schemat zastosowano zapewne w przypadku "Grupy Głowiaka". Dlatego nie zaskakuje fakt, że na konto tej formacji zapisano m.in. napad w miejscowości Zakrzewek (niedaleko Więcborka), który miał miejsce 18 stycznia 1946 roku, i postrzelenie sołtysa Trybulskiego. Warto zwrócić uwagę na podobieństwa nazw miejscowości (Zakrzewo i Zakrzewek) oraz funkcji społecznych pełnionych przez ofiary (wójt Szczepański był członkiem PPS, sołtys Trybulski zaś PPR). Ponadto dodać, że wraz z upływem czasu komuniści zaczęli obarczać winą za zabójstwo Szczepańskich, w zależności od bieżących potrzeb propagandowych, również inne niepodległościowe organizacje oraz osoby niewygodne politycznie. Dlatego w dokumentach UB/SB pojawiają się informacje, że mordu w Zakrzewie dokonali "bandyci z AK", "bandyci z NSZ" lub "element peeselowski".

Pozostaje do rozpatrzenia ostatnia kwestia poruszona przez Józefa Kwiecińskiego z PUBP w Złotowie. Mowa o udziale ludności autochtonicznej w dokonanym mordzie. W tym miejscu odstąpię nieco od schematu przyjętego w artykule. Nie będę bowiem starał się obalić wersji głoszonej przez złotowskiego funkcjonariusza UB (co nie oznacza, że się z nią zgadzam), stawiając w roli recenzenta jego słów Czytelnika niniejszego artykułu. 

Na początek kilka faktów. W dokumentach pojawiają się dwie daty dokonania zbrodni. Mowa o nocy z 6 na 7 lub z 7 na 8 grudnia 1945 roku. Zapewne z tego powodu na nagrobku Szczepańskich (znajduje się na cmentarzu w Zakrzewie) brakuje daty zgonu. Sporna jest również godzina. Nieliczni świadkowie (nauczyciel, piekarz) wskazywali, że strzały rozległy się między 24 a 2 w nocy. Rzekomo słyszano wówczas też kobiecy krzyk i furmankę jadącą przez wieś. Czas dokonania zabójstwa pozostaje więc sprawą otwartą. Podobnie zastanawiające jest to, że dopiero 11 grudnia 1945 roku na miejsce zbrodni przybyła grupa operacyjna PUBP ze Złotowa. Opis jej spostrzeżeń znalazł się w raporcie sporządzonym dwa dni później. Mowa w nim m.in., że wszystkie drzwi były otwarte, trupy leżały we krwi i bez żadnego przykrycia, dom wyglądał zaś jak po przejściu rewizji. W podobnym stanie były też sklep oraz obejście Szczepańskich (jak się później okazało wiele z rzeczy "zabezpieczyła" miejscowa milicja). Funkcjonariusze UB podczas pierwszych czynności ustalili, że śmierć małżeństwa nastąpiła w wyniku strzałów oddanych w ich kierunku z broni krótkiej. Kobieta w chwili zgonu leżała w swoim łóżku. Zginęła od jednego strzału w głowę. Wójt zmarł prawdopodobnie w oborze. Oddano do niego kilka strzałów z pistoletu kaliber "9". Jego ciało było ukryte pod mierzwą.

Ujawnienie przestępstwa nastąpiło dzięki pracownikowi urzędu gminy, który zaniepokojony nieobecnością wójta w pracy udał się do mieszkania Szczepańskich. Zastał drzwi frontowe zamknięte Te od zaplecza były jednak otwarte na oścież. Właśnie przez nie wszedł do środka, gdzie zobaczył porozrzucane rzeczy. Zaniepokojony tym faktem udał się do sypialni Szczepańskich. Nie wszedł jednak do ich pokoju. Uniemożliwiło mu to agresywne zachowanie psa będącego wewnątrz. Z tego powodu postanowił wrócić do urzędu i poinformować o wszystkim sekretarza gminy. Mowa o Stanisławie Goniewiczu, który był podwładnym i zarazem bardzo bliskim przyjacielem wójta. To właśnie on dokonał makabrycznego odkrycia, znajdując ciało zamordowanej kobiety w sypialni. Martwego Wacława Szczepańskiego znaleziono w oborze dopiero około godziny 16 po południu. Tego samego dnia Goniewicz złożył dymisję i wyjechał do Złotowa. Powodem była obawa o własne życie.

Śledczy z UB pierwotnie nie postawili na motyw polityczny zbrodni. W ich głowach zrodziła się bowiem idea, że trop obyczajowy jest bardziej prawdopodobny. Ten wybór miał jak najbardziej racjonalne uzasadnienie. Zofia Szczepańska była bowiem atrakcyjną kobietą, młodszą od swojego męża o około 20 lat. W dodatku małżonkowie uchodzili we wsi za niezbyt dobrze dobraną parę. Potwierdzały to słowa samej Zofii Szczepańskiej, która skarżyła się na swojego małżonka w trakcie sąsiedzkich rozmów. Do tego wąskiego grona należał M.B., który został pierwszym zatrzymanym w sprawie zabójstwa Szczepańskich. W areszcie nie przebywał jednak długo. Trudno określić, znając zwłaszcza praktyki złotowskiego UB, jakie były tego powody. Warto jednak zauważyć, że zeznania M.B. były dość rzeczowe. Wymieniały bowiem potencjalnych sprawców i ewentualne motywy zbrodni.

Szczególnie zaskakujące w jego oświadczeniu było to, że wskazał m.in. na sowieckich żołnierzy jako prawdopodobnych autorów mordu i grabieży w domu Szczepańskich. Była to odważna deklaracja zważywszy na fakt, że M.B. służył w niemieckiej 21 Dywizji Pancernej podczas II wojny światowej. Oczywiście jego sugestia miała racjonalne podłoże. Na terenie powiatu złotowskiego przedstawiciele Armii Czerwonej grabili, gwałcili i mordowali mieszkańców jeszcze długo po zakończeniu II wojny światowej. Czynili tak oczywiście z prymitywnych pobudek. Słowa M.B. uwiarygadnia także incydent, który miał miejsce dzień przed zabójstwem Szczepańskich. Późnym wieczorem żołnierze sowieccy, stacjonujący na co dzień w miejscowości Prochy, pili alkohol u wójta Szczepańskiego. Później włóczyli się po Zakrzewie "szukając kobiet". W trakcie tej eskapady zaczepili m.in. młode dziewczęta, które zapewne z obawy przed gwałtem schroniły się w domu sekretarza gminy Goniewicza. Niewykluczone, że właśnie z tego powodu urzędnik został przez sowieckich żołnierzy dotkliwie pobity (w innej wersji mowa o tym, że zdarzenie miało miejsce na terenie urzędu). Ci sami żołnierze znaleźli się później w okolicach stacji kolejowej. Natknęli się tam na milicjantów z posterunku MO w Zakrzewie i uciekli do lasu. Czy żołnierze Armii Czerwonej dokonali zabójstwa Szczepańskich? Są osoby na Krajnie (np. W. Kokowski), które lansują taki pogląd. Moim zdaniem kwestia ta wymaga jednak dalszych badań. Mamy bowiem jedynie poszlaki, nie dowody.

W tym miejscu zostawmy zatem okupacyjne wojska sowieckie. Załóżmy w to miejsce hipotetycznie, że sprawcą/sprawcami był/byli Polak/Polacy. Jaki mogliby mieć motyw?  Na pierwszy plan wysuwa się zemsta. Wójt Szczepański niewątpliwie miał wielu wrogów i nie był darzony powszechną sympatią w Zakrzewie. Z dokumentów archiwalnych wynika, że niechęć wobec niego wyrażała zwłaszcza ludność autochtoniczna. Oczywiście tego rodzaju postawa miała swoje uzasadnienie. Wójt był osiedleńcem (w okresie okupacji pracował przymusowo u Niemców), nie znał więc historii gminy Zakrzewo. Między innymi tego, że mimo starań miejscowych Polaków ziemia ta nie znalazła się w granicach II Rzeczpospolitej. Zapewne niewiele wiedział również o martyrologii jej mieszkańców w okresie II wojny światowej, o tym że tutejsi Polacy umierali lub cierpieli w niemieckich obozach koncentracyjnych lub więzieniach. Podobnie o losach tych żołnierzy, którzy przymusowo służyli w Wehrmachcie, dostawali się do alianckiej niewoli, a następnie w mundurach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie walczyli o wolną Rzeczpospolitą. Skąd to przypuszczenie? Oczywiście z postawy samego wójta Szczepańskiego, który miał w zwyczaju klasyfikować zdecydowaną większość autochtonów jako Niemców i czasami tak też ich traktować. W jego mieszkaniu znajdowała się nawet specjalna lista, na której były wymienione nazwiska Polaków – członków niemieckich organizacji w okresie II wojny światowej. Prawdopodobnie była starannie ukryta w domu Szczepańskich, bo została odnaleziona przez funkcjonariuszy UB dopiero w trakcie przeprowadzania drugiej rewizji. Interesujący jest fakt, że w sprawozdaniach PUBP w Złotowie (kierowanych do WUBP w Bydgoszczy) brak jest informacji na jej temat.

Wacław Szczepański objął funkcję wójta Zakrzewa po Janie Karolaku, który rzekomo zrezygnował ze stanowiska na skutek kierowanych w jego kierunku gróźb (nieznani są ich nadawcy). W tym miejscu warto zauważyć, że pierwsi powojenni wójtowie Zakrzewa nie byli rodowitymi Krajniakami. Także to, że różniło ich podejście do ludności miejscowej. Wacław Szczepański był jednak najbardziej konfliktowy. Przykładem jego pierwsza decyzja po objęciu urzędu. Zdymisjonował wówczas zastępcę wójta, którym był Józef Konek - Krajniak i członek Polskiego Stronnictwa Ludowego (tzw. PSL Mikołajczyka). Szczepański próbował także wpłynąć na kształt osobowy Rady Gminy. Celem tych działań, zdaniem jego oponentów, było wyrugowanie z tego organu przedstawicieli ludności rodzimej. W aktach PUBP znajduje się również zapis, który może postawić znak zapytania przy osobie Wacława Szczepańskiego jako patrona ulicy w Zakrzewie. Chodzi o aresztowanie S.B., który pochodził z także współcześnie wpływowej rodziny w gminie Zakrzewo. Czy i jaki mieli w tym udział wójt oraz sekretarz gminy? Odpowiedź na to pytanie wymaga przeprowadzenia dalszych badań. W tym miejscu chciałbym jedynie wspomnieć, że Szczepański osiedlił się na nieruchomościach, które należały do S.B. (nieobecnego w tym czasie w Zakrzewie). Interesujące jest również to, że po powrocie do Zakrzewa były właściciel podejmował działania prawne w celu ich odzyskania. Oczywiście aresztowanie S.B. odbiło się szerokim echem w gminie Zakrzewo. W pozostawionych dokumentach PUBP znajdują się informacje, że z tego powodu wypowiadano wrogie słowa w kierunku włodarza wsi. Zapewne niektóre dochodziły również do adresata, bo np. obawę o swoje życie i zdrowie wyrażała w rozmowach z niektórymi mieszkańcami Zakrzewa Zofia Szczepańska - żona wójta. W tym miejscu nie sugeruję rzecz jasna, że likwidacja wójta Szczepańskiego miała związek z chęcią odzyskania utraconych nieruchomości. 

Brak dokumentów/świadków nie pozwala udowodnić, że zabójstwa dokonała banda rabunkowa (warto wspomnieć, że tzw. "szabrem" zajmowało się wielu ówczesnych mieszkańców powiatu złotowskiego, mowa głównie o osiedleńcach, którzy w ten sposób zbudowali swoją pozycję materialną na lata), podziemie zbrojne, przeciwnicy polityczni, wałęsający się po terenie dezerterzy z Wojska Polskiego i Armii Czerwonej, zdemobilizowani żołnierze Berlinga lub ktokolwiek inny. Podobnie nie da się określić precyzyjnie motywu działania sprawcy/sprawców. Również wielkości potencjalnego łupu. Z mieszkania Szczepańskich zginęło bowiem wedle szacunków od 90 000 do nawet 200 000 złotych. Co jeszcze? Tego zapewne nie dowiemy się nigdy. Przejdźmy zatem do ustaleń komunistycznych śledczych.

Późną wiosną 1946 roku ostatecznie wskazali oni na polityczno - rabunkowy motyw działania sprawców. Dokonane przez PUBP w Złotowie aresztowania objęły jednego osiedleńca oraz dwóch rodowitych Krajniaków. Jako wykonawców mordu wskazano żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Żaden z nich nie został jednak aresztowany! Od tego momentu przekaz propagandowy był jednak jasny: zabójstwa Szczepańskich dokonał element peeselowsko-akowski. Istotny jest fakt, że nastąpiło to na krótko przed czerwcowym referendum 1946 roku, podczas którego komuniści zachęcali do głosowania "3 x Tak". 

W tym kontekście należy zaakcentować, że ludność Zakrzewa w latach 1945 - 1947 cechował silny antykomunizm. Dotyczy to nie tylko autochtonów. Rodzina osiedleńca Jana K. (mowa o osobie zatrzymanej w sprawie Szczepańskich) ukrywała żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Mówią o tym m.in. donosy do UB, które na P.G. składali informatorzy "Lampart" i "Woźnica". Na terenie Zakrzewa powstała również lokalna organizacja antykomunistyczna. Jej utworzenie stanowiło reakcję na prześladowania ludności autochtonicznej przez władzę komunistyczną po tzw. "wyzwoleniu". Potwierdził to m.in. Paweł Jęsiek ps. "Lew", który zeznał w latach 90 XX wieku przed SSR Wojciechem Augustyniakiem z OK BZH w Poznaniu, że "organizacja powołana została jesienią 1945 roku", "rota przysięgi została odczytana w obecności ks. Domachowskiego", a grupa miała na celu "obronę i samoobronę ludności polskiej na Ziemi Złotowskiej, która krzywdzona była przez ówczesną władzę". Silny na terenie gminy Zakrzewo był również PSL Mikołajczyka, który stanowił konkurencję dla dążącej do monopolizacji życia politycznego partii komunistycznej (PPR). Celowo przytaczam te informacje. Dostatecznie obrazują one bowiem powody stworzenia przez komunistycznych propagandzistów politycznej otoczki wokół zabójstwa Szczepańskich.

Na ławie oskarżonych zasiadły ostatecznie trzy osoby. Sporządzony akt oskarżenia, autorstwa Mieczysława Sojki – śledczego PUBP w Złotowie, zarzucał im, że "6 grudnia 1945 roku będąc w zmowie z trzema bliżej nieznanymi uzbrojonymi w broń palną członkami bandy dokonali najścia na dom wójta w Zakrzewie Szczepańskiego, którego w bestialski sposób zamordowali wraz z jego żoną oraz obrabowali z mienia i pieniędzy. Częścią łupu podzielili się z wymienionymi".

Mowa o Janie L., Józefie K. (Krajniacy) oraz Janie K. (osiedleniec), którzy zostali aresztowani późną wiosną 1946 roku, czyli około 6 miesięcy po zabójstwie! Wymienieni byli mieszkańcami gminy Zakrzewo. Podejrzani przyznali się do winy już na etapie dochodzenia prowadzonego przez PUBP w Złotowie. Czy można zatem bezkrytycznie uznać, że byli współautorami zabójstwa Szczepańskich? Odpowiedź twierdzącą ferują współcześnie niektórzy mieszkańcy powiatu złotowskiego. Znajomość metod śledczych stosowanych przez funkcjonariuszy PUBP w Złotowie nakazuje jednak zachować ostrożność. Wystarczy przypomnieć, że złotowscy ubecy standardowo stosowali przymus psychiczny. Polegał on m.in. na wielogodzinnych przesłuchaniach (zazwyczaj w porze nocnej), wysuwaniu bezpodstawnych oskarżeń, manipulowaniu zeznaniami przesłuchiwanych, stosowaniu szantażu. Funkcjonariusze UB nie stronili również od przymusu fizycznego. Potwierdzają to relacje m.in. byłych członków Młodzieżowej Organizacji Armii Krajowej „Huragan” z Zakrzewa, Grupy Kliczkowskiego z Tarnówki oraz lokalnych działaczy ruchu ludowego (tzw. PSL Mikołajczyka). Fizyczne znęcanie przybierało różne formy. Paweł Jęsiek ps. "Lew" (MOAK „Huragan” Zakrzewo) wspominał, że śledczy Kazimierz Haczyk przyciskiem wzywał dwóch „ubowców”. Według jego relacji, kilkakrotnie w czasie przesłuchania był bity, dwukrotnie łamano mu w drzwiach palce lewej ręki. Najczęściej, prawie przy każdym przesłuchaniu, stosowano wobec niego torturę, która polegała na usadowieniu na nodze odwróconego do góry nogami taboretu. Każda zmiana pozycji powodowała bicie. Analogiczną relację przedstawił Leon Cywiński ps. "Zybul" (MOAK „Huragan” Zakrzewo), który przesłuchiwany był m.in. przez funkcjonariuszy Kwiecińskiego i Barana. Również członków antykomunistycznej konspiracji z Tarnówki traktowano w podobny sposób. Wiązano do krzesła, bito, polewano wodą. Znamienny jest przykład Wiktora Cz. ze wsi Górzna, z którym miałem okazję porozmawiać w 2017 roku. Podczas wojny przebywał na robotach w III Rzeszy. W 1945 roku zamieszkał w Górznej. Przypadkowo znalazł broń niedaleko objętego gospodarstwa. Zgłosił ten fakt komendantowi milicji, ten zaś zawiadomił UB, które aresztowało Wiktora Cz. pod zarzutem wrogiej działalności i przynależności do AK. Przez ponad tydzień przesłuchiwany był m.in. przez por. Rybaka. Według wspomnień Wiktora Cz., odbywały się one z reguły w porze nocnej. W ich trakcie był bity przez nietrzeźwych funkcjonariuszy tak mocno, że aż kilka razy stracił przytomność. Podczas naszej rozmowy Wiktor Cz. pokazywał mi ślady na swoim ciele, które mimo upływu lat stanowią namacalne świadectwo bestialstwa złotowskich funkcjonariuszy. Należy nadmienić, że zgromadzony w wyżej wymieniony sposób "materiał dowodowy" przyczynił się do skazania Wiktora Cz. na 2 lata pozbawienia wolności. Wyrok zapadł w "niezawisłym i wolnym sądzie" w Złotowie. Czy wobec podejrzanych o udział w zabójstwie Szczepańskich również zastosowano tortury? Odpowiedź nie powinna nastręczać większych trudności. Oczywiste jest bowiem, że Jan K., Jan L. oraz Józef K. nie byli traktowani w sposób wyjątkowy i poddano ich standardowej "procedurze śledczej".

Dochodzenie w sprawie trójki podejrzanych zamknięto 27 czerwca 1946 roku. Oficjalna wersja zdarzeń według PUBP w Złotowie brzmiała następująco. 6 grudnia 1945 roku w domu Jana K. (u którego przebywali Jan L. i Józef K.) pojawili się trzej partyzanci. Dwóch po cywilnemu i jeden w mundurze wojskowym. Następnie wszyscy spożywali alkohol. Z pisma prokuratora wojskowego Stanisława Laxa z 21 maja 1946 roku (nadzorował dochodzenie) wynika, że w trakcie biesiady rozmawiano o zabójstwie Szczepańskiego. Dalej w dokumentach PUBP wskazane są przygotowania do napadu. W tym celu Józef K. i Jan L. udali się do znajomego milicjanta E.B. z Drożysk Wielkich, któremu pierwszy z nich zabrał mundur oraz opaskę (milicjant rzekomo o niczym nie wiedział, był chory i o 17 poszedł spać). Jan K. posiadał w domu mundur oraz czapkę wojskową. W dokumentach pojawia się istotny szczegół, że umundurowanie zostało przekazane "partyzantom" (byli w cywilnych ubraniach), by mogli dokonać napadu jako "bezpieczeństwo". Należy nadmienić, że Jan L. i Józef K. przynieśli rzekomo także dodatkowy alkohol, który spożywano tego wieczora.

W ustaleniach śledczych brak informacji do kiedy trwała libacja. Znajdują się za to dwie wersje dalszego przebiegu zdarzeń. W pierwszej Jan L. zaprowadza trójkę "partyzantów" pod dom Szczepańskich. W drugiej towarzyszy mu także Józef K. Według śledczych z PUBP w Złotowie, partyzanci zabili małżeństwo Szczepańskich oraz zabrali im 90 000 zł. W dokumentach można jednak odnaleźć informację, że ta kwota była znacznie wyższa, że u wójta mogło znajdować się nawet 200 000 złotych (nie licząc innych wartościowych rzeczy). Rzekomo nad ranem "partyzanci" ponownie pojawili się w domu Jana K., opowiedzieli o zabójstwie i oddali umundurowanie. Według wersji UB, zostawili również znaczną partię papierosów.

Z akt sprawy wynika, że podejrzani przyznali się do winy (przypominam o torturach). Na swoją obronę podali, że nie meldowali PUBP o zdarzeniu, bo wierzyli propagandzie partyzantów na temat zmiany ustroju. Ponadto, że obawiali się o swoje własne życie. Materiał dowodowy zgromadzony przez PUBP w Złotowie został wzmocniony zeznaniem świadka. Był nim J.N. z Drożysk Wielkich. Niestety dokumentu z jego zeznaniem nie udało mi się odnaleźć.

27 czerwca 1946 roku sporządzony został akt oskarżenia. Ponad dwa miesiące później sprawa trafiła przed obliczę komunistycznego sądu. 13 września 1946 roku Wojskowy Sąd Rejonowy w Szczecinie dał wiarę materiałom PUBP w Złotowie i skazał wszystkich oskarżonych na 10 lat pozbawienia wolności. Wymienieni nie odbyli jednak całości kary. Dzięki amnestiom ich wyroki uległy skróceniu i z czasem opuścili mury więzienia. Jakie były ich dalsze losy? To pytanie również wymaga przeprowadzenia kolejnych badań. Szczególnie w przypadku Józefa K., który zginął tragicznie 18 stycznia 1957 roku. Wpadł na peronie pod nadjeżdżający pociąg.

Na koniec warto wspomnieć o donosach do UB, które pojawiły się przed i po procesie. Nie są one jednorodne w treści. Wskazują bowiem różnych sprawców i różne motywy ich działania. Przykładem donos informatora o pseudonimie "Biały". Rzekomo 27 listopada 1947 roku przekazał on (ustnie) porucznikowi Kuchwiczakowi w jaki sposób zginął wójt Szczepański. Treść tego donosu pokrywa się w większości z ustaleniami śledczych z PUBP. Zawiera jednak również istotne uzupełnienie. Mowa w nim bowiem o 3 rzekomych partyzantach. Jeden został wymieniony nawet z nazwiska. Chodzi o Ryszarda G., który w 1948 roku był świadkiem w procesie Jana Maćkowicza – działacza społecznego wywodzącego się z niezwykle patriotycznej rodziny (jego brat Izydor był kierownikiem ZPwN), oraz Wacława Rosenthala – wówczas byłego prezesa Zarządu Powiatowego Polskiego Stronnictwa Ludowego. Dwaj pozostali partyzanci określeni w donosie (bez podania nazwisk) to: "osoba z Centralnej Polski" oraz "ten który zmarł". Agent "Biały" podaje także przebieg zdarzeń, który po części jest tożsamy z ustaleniami PUBP (powielanymi później przez komunistyczną propagandę). Jest więc wódka w domu Jana K., który rzekomo nakłania partyzantów do popełnienia zabójstwa. Są Józef K. i Jan L., którzy rzekomo zaprowadzają partyzantów pod dom Szczepańskiego. Nowymi informacjami podanymi w donosie są:

1. Wspólna libacja wójta i trójki partyzantów (uwaga: według jednego z zeznań, wójt od 18 do późnych godzin nocnych pił w towarzystwie innych osób. Między innymi A.W.)

2. Doprecyzowanie" autorów zabójstwa.

Według informatora "Białego", w krytycznym momencie Ryszard G., "ten z Centralnej Polski" i wójt wyszli z domu na podwórze i poszli do stajni. Tam "ten z Centralnej Polski" zastrzelił Szczepańskiego i ukrył jego ciało pod mierzwą. W tym czasie ostatni z partyzantów, "ten który zmarł", zamordował żonę wójta. Oczywiście do treści tego donosu należy podchodzić z dużym dystansem. "Biały" uzyskał bowiem te "nowinki" od kobiety, która była wcześniej w bliskich relacjach z Ryszardem G. (mieli nawet zawrzeć związek małżeński). Rozpowszechnianie tego rodzaju wiadomości mogło być zatem elementem zemsty. Poza tym istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że Ryszard G. nie przebywał w grudniu 1945 roku w Zakrzewie (wedle dokumentów archiwalnych wyjechał  z ziem powiatu złotowskiego jesienią 1945 roku, wrócił zaś dopiero wiosną 1946 roku). Na koniec tych rozważań warto jeszcze raz przywołać sprawę Rosenthala i Maćkowicza z 1948 roku. W trakcie ich procesu Ryszard G. odwołał swoje zeznania, stwierdzając, że zostały złożone w wyniku zastosowania wobec niego przymusu fizycznego przez funkcjonariuszy UB. To właśnie dzięki temu sprawę skierowano do Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Szczecinie celem uzupełnienia akt sprawy (2 stycznia 1949 roku), a następnie umorzono (30 czerwca 1949 roku). Czy tego rodzaju deklaracja padłaby z ust człowieka, na którego UB miałoby haka w postaci udziału w zabójstwie wójta i jego żony?

W świetle przytoczonych faktów można bez cienia przesady napisać, że do wyroku z 13 września 1946 roku i ustaleń komunistycznego wymiaru sprawiedliwości w sprawie zabójstwa Szczepańskich należy podchodzić z ogromnym dystansem. W całej sprawie jest bowiem wiele wątpliwości. Dlaczego bowiem w ustaleniach śledczych pojawia się wątek wyposażenia "partyzantów" w mundury? Czy nie jest przypadkiem tak, że zabójstwa dokonali ludzie w mundurach (być może widziani przez miejscowych) i niekoniecznie byli w nie ubrani antykomunistyczni partyzanci? Czy sprawców znał agresywny dla nieznajomych pies ofiar? Oczywiście tych pytań jest znacznie więcej.

 

 

Autor dziękuje za kontakt rodzinom skazanych za zabójstwo Szczepańskich 

źródła, 

na podstawie akt IPN dotyczących zabójstwa wójta Szczepańskiego

Akta IPN dotyczące Zakrzewa

Sprawozdania PUBP w Złotowie 1945-1947 (IPN)

Akta dotyczące Grupy Głowiaka (IPN)

Donosy agenta "Biały" (IPN)

 


Napisz komentarz

Komentarze

zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 2°C Miasto: Złotów

Ciśnienie: 995 hPa
Wiatr: 24 km/h

KOMENTARZE
Autor komentarza: Prolapsus_aniTreść komentarza: Przecież jest link do raportu NIKData dodania komentarza: 21.11.2024, 07:56Źródło komentarza: Zamiast leczenia – upokorzenia: Dramat pacjentów w ZłotowieAutor komentarza: Barwy bezprawiaTreść komentarza: https://barwybezprawia.pl/2024/10/07/czy-zatrudnienie-uzdrowicielki-marzeny-zak-na-stanowisku-zastepcy-dyrektora-ds-medycznych-oraz-zarzadzajacej-oddzialem-psychiatrycznym-w-szpitalu-powiatowym-w-zlotowie-wplynie-na-poprawe-dys/Data dodania komentarza: 20.11.2024, 23:13Źródło komentarza: Zamiast leczenia – upokorzenia: Dramat pacjentów w ZłotowieAutor komentarza: kumatyTreść komentarza: Raport jest podwieszony u dołu i to pełny.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 20:34Źródło komentarza: Zamiast leczenia – upokorzenia: Dramat pacjentów w ZłotowieAutor komentarza: WybickiTreść komentarza: I to jest mistrzostwo. Kontrola rzeczywiście obejmowała 2020-2024 i rzeczywiście wcześniej byli inni dyrektorzy (Harbuzinska i Drużdż). Ale wykryte nieprawidłowości pojawiają się w latach 2022-2023 kiedy dyrektorem był Bobruk. W dyskusji jest już kilkanaście komentarzy. Ile razy się pojawia nazwisko Harbuzinskiej która z tym syfem najwyraźniej nie miała nic wspólnego ? A ile Bobruka który najwyraźniej jest tym właśnie kolesiem który w kieszeń schował 120 tys na leczenie chorych i spylił w sam raz żeby nie płacić tych 3 mnl które teraz ma szpital oddać. Przeczytajcie raport bo ktoś tu wariata chce z was zrobić.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 18:09Źródło komentarza: Zamiast leczenia – upokorzenia: Dramat pacjentów w ZłotowieAutor komentarza: JankoTreść komentarza: Niech ktoś podwiesi link do raportu, bo tu się jakieś komentarze ze ściemą pojawiają. Raport dotyczy 2021-2023 a ściemniacze wciskają że chodzi o Harbuzinska i Droższa, jedna była dyrektorem 2015-20 drugi bodajze 2020&2921. Za chwilę wyjdzie w że to Harbuzinska sobie wzięła 120 tys na leczenie pacjentów a Biobruk dzielnie bronił szpitala.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 17:59Źródło komentarza: Zamiast leczenia – upokorzenia: Dramat pacjentów w ZłotowieAutor komentarza: OTOTreść komentarza: kontrola trwała tyle czasu ale okres badawczy to jedno i czas na analizę i wnioski to drugie. Bobruk nie był dyrektorem tylko pełnił obowiązki.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 17:50Źródło komentarza: Zamiast leczenia – upokorzenia: Dramat pacjentów w Złotowie
Reklama
Reklama