Pani Barbara Nowacka zawitała do Piły. Dokładnie do Regionalnego Centrum Kultury, gdzie 26 lutego spotkała się z odpowiednio dobraną grupą osób. Wszystko to w ramach gaszenia pożaru, który płomieniami objął także jej własne środowisko. A trzeba wiedzieć, że to bardzo niebezpieczne zjawisko w kontekście trwającej kampanii wyborczej (samorząd, Parlament Europejski). Stąd pani Barbara Nowacka, niczym sekretarz partii komunistycznej w okresie PRL, wiła się i wiła w swoich wywodach, by na samym końcu stwierdzić, że ona nie jest winna, że to eksperci dali ciała i wywalili np. Powstanie Wielkopolskie z programu nauczania. Ten wątek został zresztą bardzo mocno wyeksponowany przez media w naszym regionie. Jakoś jednak nie dodały one, że mamy obok tego cały katalog propozycji zmian, które mają na celu wycięcie treści patriotycznych z programu nauczania. Na przykład z lekcji historii znikają „Żołnierze Wyklęci” (w tym „Inka”), Polacy ratujący Żydów podczas Holokaustu, ukraińskie rzezie, obrona Westerplatte, Grodna i Poczty Polskiej w Gdańsku. Na cenzurowanym znaleźli się też m.in. poeci: Zbigniew Herbert, Marek Rymkiewicz, Władysław Bełza (Kto ty jesteś? Polak mały...) i Adam Mickiewicz z „Redutą Ordona”. Długo tak można wymieniać. A to przecież dopiero początek, bo „prawdziwa reforma” wejdzie w życie już w 2026 roku, co można przeczytać na przyjaznych obecnemu rządowi portalach. Kto ją przeprowadzi? Między innymi eksperci pani Nowackiej, których propozycje Pani Minister obecnie krytykuje. A dlaczego prowadzi właśnie teraz taką narrację? Dlatego, że wybory. Dlatego, że wpłynęło ponad 50 tysięcy uwag do Ministerstwa Edukacji Narodowej odnośnie wspomnianych zmian. Dlatego, że jest ogromny odzew w mediach społecznościowych, gdzie krytyka płynie nawet ze strony wyborców - zwolenników obecnej władzy!
Pani Nowacka nie doczekała się ostrego łomotu w Pile, na który bezsprzecznie zasłużyła. W to miejsce dostała piękne kwiaty od nauczycielki z powiatu złotowskiego i lawinę ciepłych słów. Normalnie nie byłby to fakt godny odnotowania. A jednak jest. Gest ten wykonała bowiem osoba, która cieszy się ogromnym uznaniem wśród niektórych lokalnych proboszczów. Zresztą w pewnym stopniu usprawiedliwionym, bo aktywnie uczestniczy w życiu Kościoła katolickiego. Jak to ma się jednak do tego, że minister Nowacka i jej środowisko planują np. rugowanie religii ze szkół? Przypominam z historii, że już kiedyś niemiecki kanclerz Bismarck wprowadzał „Kulturkampf” (m.in. na Krajnie), by w ten sposób ograniczyć rolę Kościoła katolickiego w społeczeństwie i przy okazji uderzyć w fundamenty polskości. Oczywiście o ocenę tego gestu nie zapytam niektórych okolicznych duchownych, bo szkoda czasu na słuchanie dyplomatycznych odpowiedzi. Ku pokrzepieniu serc napiszę natomiast, że parafia pw św. Michała Archanioła w Jastrowiu zamieściła na swojej stronie (FB) apel o składanie podpisów pod petycją do Ministerstwa Edukacji Narodowej w obronie szkolnej lekcji religii (link tutaj). Brawa także za inne treści publikowane na portalach społecznościowych przez tamtejszych księży (np. typu: „Nie wolno nam przechodzić obojętnie obok dramatu rolników, którym tak wiele zawdzięczamy”). Zachowanie godne naśladowania w innych parafiach!
Na koniec kilka słów o wprowadzaniu „seksualizacji” do programu nauczania, czyli de facto tworzenia rynku dla produktów typu „Pigułka dzień po”. Warto w tym kontekście przypomnieć, że 24 stycznia 2024 r. do Sejmu wpłynął projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie, podpisany przez 35 posłów Koalicji Obywatelskiej. Zostawmy w tym miejscu jednak ważną kwestię aborcji. W kontekście edukacji warto bowiem wspomnieć o art. 9., który przewiduje wprowadzenie do programów nauczania szkolnego: wiedzy o życiu seksualnym człowieka, ochronie tzw. zdrowia reprodukcyjnego i o zasadach „świadomego rodzicielstwa”. O czym to będzie? Czy m.in. o „różnicach pomiędzy tożsamością płciową a płcią biologiczną”? Kim będą wykładowcy? Czy wzorem krajów zachodnich np. drag queens?
Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie” – to słowa wypowiedziane przez kanclerza Jana Zamoyskiego. Obecnie ponownie nabierają szczególnego znaczenia. Wciąż jest bowiem nadzieja, że obudzi się duch Narodu Polskiego. Budził się wszak w czasach zaborów, budził się w okresie niemieckiej i sowieckiej okupacji. Dlaczego zatem nie teraz w eurokołchozie? Czas więc rozpocząć tajne komplety. Do dzieła prawi pedagodzy!
Napisz komentarz
Komentarze