Jak informuje rzecznik prasowy złotowskiej policji, aspirant Damian Pachuc, zatrzymany 20-letni kierowca Peugeota, który jednocześnie był właścicielem pojazdu, miał chyba wyjątkowo pechową noc, a może po prostu wybitny talent do stwarzania sobie kłopotów na własne życzenie.
Wszystko zaczęło się niewinnie – od niesprawnego oświetlenia. Policjanci prawdopodobnie spodziewali się zwykłej kontroli, ale zamiast tego, odkryli cały wachlarz naruszeń.
Młody kierowca, który w aucie przystosowanym dla 5 osób przewoził o jedną osobę za dużo, nie miał uprawnień do prowadzenia pojazdu. W tym momencie przypał stawał się coraz bardziej wyraźny. Ale to nie koniec niespodzianek – tablice rejestracyjne zamontowane w Peugeotcie, jak się okazało, pochodziły z kradzieży i były przypisane do... BMW. Co więcej, w bagażniku znaleziono jeszcze inne, kradzione tablice z zupełnie innego województwa.
Gdy policjanci zapytali, skąd ten wybitny pomysł, kierowca wyjaśnił, że "zgubił swoje tablice" i w przypływie geniuszu postanowił założyć kradzione, żeby „nie mieć przypału” jeżdżąc bez nich. Czyżby obawiał się bardziej mandatu za brak tablic niż pięciu lat więzienia?
W obliczu takiej logiki, sprawa kierowcy Peugeota, który zafundował sobie niezły przypał, trafi do sądu. A my pozostajemy pod wrażeniem intelektu młodego kierowcy, choć radzimy – może lepiej czasem użyć wyobraźni lub zacząć przewidywać i chłodno kalkulować.
Napisz komentarz
Komentarze