Jedną z form dopominania się o prawdę było tworzenie miejsc pamięci, które przypominały o Ofiarach katastrofy smoleńskiej. Powstawały one za panowania przychylnych Moskwie i Berlinowi rządów Platformy Obywatelskiej. Wiele z nich to tzw. inicjatywy oddolne, w których tworzeniu uczestniczyli zwykli ludzie. Mam tu na myśli osoby niezaangażowane w działalność partyjną.
W 2014 roku byłem pomysłodawcą i stałem na czele komitetu organizacyjnego, który upamiętnił Marię z Mackiewiczów Kaczyńską w Złotowie. Pani Prezydentowa miała związki z ziemiami powiatu złotowskiego. Mieszkała na Krajnie. Na naszym terenie m.in. zginął tragicznie Jej ojciec (zobacz mój artykuł "Ojciec Prezydentowej"). Tablica upamiętnia zresztą nie tylko Marię Kaczyńską, bo także Ofiary komunistycznych zbrodni. Jest to jedno z nielicznych miejsc na terenie powiatu złotowskiego, które przypomina o tym wprost.
Z tym wydarzeniem - odsłonięciem tablicy, mam szereg wspomnień. Uroczystości odbyły się, ku mojemu zaskoczeniu, przy dużej frekwencji mieszkańców powiatu. Zbudowało mnie również zaangażowanie się w to przedsięwzięcie zwykłych ludzi. Przykładem śp. Marek Wdowiak - były działacz Solidarności. Był biednym człowiekiem, żył za kilkaset złotych emerytury. Mimo to upierał się, że i on chce mieć swoją cegiełkę w uroczystościach. "Dorzucił się" i pracował nad tym, by wypadły one okazale. Na przeciwległym biegunie znalazło się za to gro osób, które dziś, z ogromnym zażenowaniem, oglądam po stronie tzw. "prawicy". Jedni z nich wybrali "cichą" absencję. Inni potraktowali wydarzenie w Złotowie w kategorii wchodzenia przeze mnie i inne zaangażowane osoby na nieswoje podwórko. Długo opowiadać, o tych "ambicyjkach" małych ludzi, którzy także obecnie pozują na wielkich. Efekt był taki, że zabrakło posłów i innych regionalnych polityków. Także kilku zaproszonych gości (obecnie czynni na tzw. prawicy). Nie wpłynęły też zadeklarowane wcześniej fundusze na zorganizowanie przedsięwzięcia, o czym dowiedziałem się dopiero w momencie uiszczania wszelkich należności po zakończeniu projektu.
Na uroczystościach w Złotowie (Msza św. , odsłonięcie tablicy, koncert, pokaz filmu "Masia na Krajnie)" pojawili się za to przedstawiciele lewicowych władz Złotowa (ratusz nie wsparł tej inicjatywy, ówczesny burmistrz Wełniak daleki był zresztą od wszelkich inicjatyw patriotycznych, przykładem wyrażona niechęć do upamiętnienia Powstania Wielkopolskiego). Wiesław Fidurski (powiatowy działacz PiS) namówił mnie wówczas, by również one uczestniczyły w odsłonięciu tablicy. Wyraziłem zgodę. Wiem, że kilka osób miało o to do mnie później pretensje (m.in. śp. Marek Wdowiak). I słusznie. Nie przemyślałem tego. Usprawiedliwia mnie jedynie fakt, że o absencji zaproszonych gości (m.in. polityków z tzw. prawicy) dowiedziałem się dopiero w trakcie Mszy św., która poprzedzała odsłonięcie tablicy.
Po 2015 uroku nie uczestniczyłem już w "Marszach Smoleńskich". Do władzy doszły bowiem osoby, które hasło "Chcemy prawdy o Smoleńsku" wyniosło do najwyższych stanowisk w państwie. Otrzymali więc potrzebne instrumenty do wyjaśnienia sprawy. Poza tym miałem w pamięci podróże z lat 2010-2015. Ten autobus krążący i zbierający ludzi po całej północnej i środkowej Wielkopolsce, bo nie było chętnych do wyjazdu. Te prywatne podróże (np. ze Zbigniewem Berndtem), bo nie było sensu wynajmować autobusu. Zderzało się to z obrazem tych ludzi, którzy na tzw. prawicy pojawili się po 2015 roku, tych którzy m.in. zapełnili po brzegi autobusy jadące z północnej Wielkopolski do Warszawy już po dojściu tzw. "Zjednoczonej Prawicy" do władzy. Ich głosu: "Chcemy prawdy o Smoleńsku" jednak jakoś nie słychać. Stąd logiczny wniosek, że te ich wyjazdy podyktowane były zupełnie innymi intencjami.
Mamy rok 2023. 13 lat od tragedii. Obecnie wiemy tylko tyle, że Amerykanie (i inni nasi sojusznicy) mają chyba słaby wywiad. Wychodzi bowiem na to, że nic nie wiedzą o tragedii z 10 kwietnia 2010. W przeciwnym razie by nas poinformowali. Jest też opcja druga. Nie są naszymi sojusznikami i traktują jedynie instrumentalnie. Na ten moment więc wciąż obowiązuje wersja, którą zaproponował przychylny Berlinowi i Moskwie rząd Platformy Obywatelskiej i PSL. Dlatego wciąż pozostaje aktualne hasło "Chcemy prawdy o Smoleńsku"! Dlaczego zatem nie rozbrzmiewa w przestrzeni publicznej?
Piotr Janusz Tomasz
Warto pamiętać, że z powiatem złotowskim związany był również Janusz Zakrzeński - znakomity aktor. On także zginął w katastrofie smoleńskiej.
Napisz komentarz
Komentarze