W kultowym filmie „Kiler” jest wiele świetnych dialogów. W jednym z nich Jurek (Cezary Pazura) rozmawia z Ryszardą (Katarzyna Figura). Kobieta przedstawia mu pewien plan. Mężczyzna nie jest nim jednak do końca zachwycony. W reakcji na to Ryszarda przyznaje, że plan nie jest doskonały. Po chwili jednak dodaje - ale Ty go Jurek podrasujesz. W tym miejscu należy wyjaśnić, że w powiecie złotowskim powstało pewne stowarzyszenie. Postawiło ono sobie za cel stworzenie militarno-historycznego skansenu. Czy to nośny temat, który może rozgrzać społeczeństwo do czerwoności? Nie! No chyba że ktoś go trochę podrasuje.
W tym miejscu wkraczają do akcji "Aktualności Złotowskie". Pojawia się artykuł „Bunkier, okopy, schrony. Gdzie? W Złotowie”. Wywołuje on bardzo emocjonalne reakcje u części mieszkańców. W tym gronie jest także radna Agnieszka Jęsiek Barabasz. Osoby te oczywiście święcie wierzą, że prawda płynie z mediów. Należy zaznaczyć, że podobny mechanizm zadziałał także na ludzi, którzy słuchali audycji Welles'a. To tzw. siła autorytetu, która odbiera odwagę do samodzielnego poszukiwania prawdy. W przypadku zamieszania wokół skansenu militarnego tak właśnie było. Zabrakło prostego zweryfikowania gazetowych informacji w Urzędzie Miasta w Złotowie.
W efekcie tego wybuchła panika, która objawiła się m.in. zwołaniem pospolitego ruszenia złożonego z mieszkańców Złotowa. Mowa tu o dzielnych obrońcach z ulicy Ogrodowej i terenów przylegających, którzy postanowili dać odpór Marsjanom. Korekta, „militarystom” z tajemniczego stowarzyszenia. Na ich czele stanęła, rzecz jasna na ochotnika, Agnieszka Jęsiek Barabasz. Weteranka walk o cmentarny telebim natychmiast przyjęła też strategię, że najlepszą obroną jest atak. Zamiast więc okopać się przy ulicy Ogrodowej i czekać na ruchy tajemniczego stowarzyszenia, poprowadziła pospolite ruszenie wprost do ratusza.
Mowa w tym miejscu o ostatnich obradach Rady Miejskiej w Złotowie. Warto dodać, że niektórzy stali obserwatorzy złotowskich sesji mieli cichą nadzieję, że euforyczny stan Pani Radnej zaowocuje np. gestem Rejtana. Istnieje też wysokie prawdopodobieństwo, że podobne myśli krążyły po głowach części radnych, bo w swoich wystąpieniach wyraźnie zdradzali odruchy podniecenia. Szelmowsko też przytakiwali pani Agnieszce, co jeszcze bardziej ujawniało ich skrywane intencje. Ostatecznie do rozdarcia koszuli jednak nie doszło. Zresztą do walk w ratuszu również. Wszystko za sprawą burmistrza Adama Pulita, który merytorycznie wytłumaczył Pani Agnieszce i zebranym osobom, że problemu tak naprawdę nie ma, że to tylko plany stowarzyszenia. Nadto wyłożył administracyjne abecadło, które powinno być znane przynajmniej radnej z tak długim stażem, że obowiązkiem urzędu jest każdy wniosek przyjąć i rozpatrzyć.
Czas na podsumowanie ostatniej sesji Rady Miejskiej w Złotowie. Po pierwsze, Burmistrz Miasta Złotowa nie wydał żadnej wiążącej decyzji w sprawie skansenu militarno-historycznego. Tak więc tego typu obiekt przy ulicy Ogrodowej nie powstanie, co wynika chociażby z jego deklaracji. Mieszkający tam radni mogą więc spać spokojnie w swoich wypasionych domach. Po drugie, zachowanie Pani Radnej miało niewątpliwie swoje źródło w artykule prasowym, co zresztą sama przyznała w trakcie sesji. Pani Agnieszka powinna zatem z tej lekcji wyciągnąć odpowiednie wnioski. Przede wszystkim taki, że do informacji zamieszczonych w pewnych gazetach, zwłaszcza tych podpierających swój wątpliwy autorytet nagrodami, należy podchodzić z dystansem. Po trzecie, stowarzyszenie powinno poszukać odpowiedniej lokalizacji dla swojej propozycji, bo z pewnością podnoszenie wiedzy historycznej w społeczeństwie ma sens. Oczywiście absurdalna jest sugestia radnego Koronkiewicza, by pomysł zrealizowano na Ukrainie. Swoją drogą widać, że Pan Samorządowiec ostatnio nie dosypia. Co gorsza, nawet na sesji nie może uderzyć w "kimę", bo co chwilę ludzie klaskają po wystąpieniach Łukasza Piosika. Po czwarte, Rada Miejska powinna wynająć w trybie pilnym egzorcystę. Stanisław Wełniak jest wszak nieomylny i na zjawiskach paranormalnych też zna się jak nikt inny. Skoro więc węszy, że to pomysł „z diabła rodem”, to znaczy, że coś jest na rzeczy. Po piąte, radni opozycji całą sesję „pitolili” głównie o ptaszkach i skansenie przyrodniczym. Niechybnie zwiastuje to próbę reaktywacji instalacji „Kaczy dołek” - sztandarowej inwestycji z okresu rządów Stanisława Wełniaka. Oczami wyobraźni już widzimy te ulotki Koronkiewicza i spółki z hasłami typu: "Czołgi do Lwowa, kaczki do Złotowa". Mariusz pewnie ładnie wydrukuje. Wreszcie po szóste, Drodzy Panowie, nie karmcie swoich przyjaciółek orzechami! Takie związki nie trwają bowiem długo. Wypowiedź radnego Kazimierza Brewki świadczy o tym najdobitniej. Inna sprawa, że o takich rzeczach publicznie opowiadać. Hmm.
Redakcja 77400.pl
ps. Redakcji „Aktualności Złotowskie” gratulujemy pomysłu i wyprzedzenia wszystkich mediów. To nowatorskie obchodzić prima aprilis już na kilka dni przed 1 kwietnia.
Napisz komentarz
Komentarze