Z pewnością. Mógłbym bowiem również powiedzieć „Co mi Pani będzie srać tymi świnkami?” pewnej Pani która pod Złotowem, mającym być Wielkopolskim Zdrojem planuje świniarnię na około 2 tysiące zwierząt. Konsekwencje tego są oczywiste do przewidzenia – gnojowica wylewana na pola w okolicy miasta, która ostatecznie wyląduje w naszych jeziorach. Poza tym fetor który życie sąsiadów chlewni zamieni w hororr i może będzie powodował choroby.
Wiedząc o tych wszystkich konsekwencjach zaangażowałem się w pomoc przy spotkaniu konsultacyjnym w sprawie budowy chlewni jakie odbyło się w Nowym Dworze. Już słyszę te wszystkie głosy – Ale przecież trzeba to gdzieś hodować! A przecież zawsze na wsi śmierdziało świnkami! Takie opinie to zwykła manipulacja.
Hodowla świń dziś i 50-60 lat temu to nie to samo. Dzisiaj to przemysł. Chlewnie na kilka i kilkadziesiąt tysięcy sztuk to nie to samo co kilka czy kilkanaście świnek do tego chowanych na ściółce ze słomy, na naturalnej paszy, a nie na wysokobiałkowych paszach po których świnia jest „dorosła” po kilku miesiącach. Powstają hektolitry gnojowicy z którą nie wiadomo co zrobić. Jeden z uczestników wspomnianego spotkania podał kapitalny przykład. Jeśli jest miasto na 10 tysięcy mieszkańców to obowiązkowo powinna być oczyszczalnia ścieków. A co, jeśli jest chlewnia na 10 tysięcy tuczników? Odchody rozlewa się na polach wokół chlewni!!!
Konsekwencje tego znam osobiście jeżdżąc po powiecie. Zatrute jeziora i obszary które utraciły szanse na rozwój turystyki. Problemu nie chcą rozwiązać nasze kolejne rządy. Mieszkańcy czekają na tzw. „ustawę odorową” która określi odległości od zabudowy dla chlewni przemysłowych. Polska jest ostatnim państwem w Europie która takiej ustawy nie ma. Smutne. Warto dodać, że gdyby weszły w życie zapisy z projektu ustawy „odorowej” która leży w Sejmie to nowa chlewnia w Nowym Dworze by nie powstała. Ale problemy ze świnkami to tylko fragment większych problemów jakie spotyka nasze środowisko naturalne. Zakopcone miasta i wsie i w konsekwencji umierający ludzie, zatrute wody i powietrze. Hałas nie pozwalający wypocząć , czy rozświetlone w nocy lampy, wreszcie zatrute rakotwórczym glifosatem pola czy sady, przytruwane powszechnie owady to nic innego jak sranie w swoje gniazdo.
Jakie będą tego konsekwencje? One już są – 40 tysięcy zgonów z powodu zatrutego powietrza, epidemia raka w kraju ! Więc czas na opamiętanie i korzystanie ze środowiska w sposób zrównoważony a nie rabunkowy gdzie jedynym wskaźnikiem jest krótkowzroczny zysk.
Napisz komentarz
Komentarze