Przypomnijmy, że plakaty pojawiły się w kilku miejscach po tym jak część radnych miejskich, należących do klubów „Połączył nas Złotów” i „Zadbajmy o Złotów” ponownie włożyła kija w szprychy rozpędzonego roweru, tym razem sprzeciwiając się przyjęciu projektu złożonego przez burmistrza w ramach Funduszy Norweskich. Wówczas w mieście pojawiły się plakaty, na których podano nazwiska radnych. Z części podkreślonych liter układał się napis „WON”, co było dość jasnym komunikatem do tych radnych, którzy blokują rozwój miasta, wyżej stawiając swoje własne interesy.
Działanie to dość szybko skrytykował burmistrz miasta, który potępił język nienawiści. Niemniej, jak wynika z naszej wiedzy, dotąd nie namierzono osoby lub osób odpowiedzialnych za tę akcję. Tym bardziej zaskakujące są słowa Mariusza Leszczyńskiego, redaktora naczelnego Aktualności Złotowskich, który w ostatnim numerze pisał:
- Oni (radni dop. redakcja) bez śledztwa doskonale wiedzą kto za tym stoi.
Czyżby więc ci radni czy też oddane im osoby zastosowali starą i doskonale znaną taktykę, w której wzięli sprawy w swoje ręce i postanowili pokazać jaka ta druga strona jest zła, brutalna, jak nawołuje do nienawiści, przy okazji samemu stawiając się w roli ofiary? Pierwsze pytanie, które się rodzi, to skąd radni wiedzą, kto stoi za całą akcją, skoro do tej pory nawet służbom miejskim nie udało się tego ustalić? Czyżby znali te osoby osobiście? Drugie, dlaczego do tej pory nie podzielili się tą wiedzą? Dlaczego bronią osób odpowiedzialnych za wywieszenie plakatów? Trzecie, dlaczego Mariusz Leszczyński po raz kolejny sugeruje, iż za atakiem stoi otoczenie burmistrza? Cała sprawa jest grubymi nićmi szyta. Wygląda jak niezbyt dopracowany plan, który został napisany na kolanie, a potem niechlujnie wcielony w życie. W sam raz odpowiada cechom, które posiada grupa niezbyt lotnych radnych i ich otoczenia.
Napisz komentarz
Komentarze